Rafał Omelko w swoim biegu kwalifikacyjnym zajął piąte miejsce i nie mógł liczyć na gwarantowane miejsce w półfinale. Cierpliwie czekał na ostatni bieg, by dowiedzieć się czy jego wynik 45.69 jest wystarczający na półfinał. Gdy okazało się, że jednak tak, była radość. I zaskoczenie tempem biegów.
- Spodziewałem się biegania poniżej 45,5 sek, jednak warunki do biegania były kiepskie. Wiało i na wyjściu z łuku i na drugim łuku. Chyba wszyscy to odczuli, bo wyniki najlepszych zawodników odbiegają chociażby od ich najlepszych czasów w sezonie - mówił nam zawodnik,
– Dałem z siebie wszystko. Bieg mnie zmęczył. Mogę chyba powiedzieć, że najbardziej w tym sezonie, na szczęście to nic nie znaczy, jeśli chodzi o kolejne starty w półfinale i w sztafetach – mówił zawodnik którego życiówka na tym dystansie wynosi 45,14.
Na kolejne starty patrzy z optymizmem, wierząc że jednego dnia można „się zajechać”, a następnego dnia zrobić rekord życiowy. – Na tym właśnie polega piękno sportu - przekonywał Rafał Omelko, który przed zawodami wspominał, że chciałby złamać w tym sezonie 45 sekund. – Może to będzie już jutro. A nawet jeśli nie, to sezon się jeszcze nie kończy. To nie jest łatwy cel, ale czuję się gotowy na takie bieganie. W każdym razie jutro pobiegnę szybciej – obiecał.
Starty zarówno Polaków, jak i całą poranną sesję obserwowało z trybun 50 tys. kibiców, na sesję wieczorną bilety zakupiło 5 tys. więcej osób. Zapytaliśmy Rafała, czy motywuje go taki doping i czy życzyłby sobie takiej frekwencji na zawodach lekkoatletycznych w Polsce.
– Brytyjczycy mają długą i bogatą lekkoatletyczną tradycję i ogromną kulturę kibicowania. Kibicują różnym sportowcom, wspierają różne dyscypliny. W Polsce jeszcze bardzo trudno wygrać z popularnością piłki nożnej – wskazał Rafał Omelko.
Rozmawiała w Londynie IB