W niedzielny poranek z placu im. Jana Pawła II w Rudzie Śląskiej wystartował August Jakubik. Tym razem bieg będzie naprawdę niezwykły, bo meta czeka aż w Santiago de Compostela. Ultramaratończyk ma do pokonania 2973 km i planuje na to przeznaczyć dokładnie 42 dni. – Muszę dobiec, nie mam wyjścia. Nie biegnę przecież dla siebie, ale dla tych wszystkich, którzy powierzyli mi swoje intencje – mówił tuż przed startem.
Rodzina, przyjaciele, wychowankowie i sympatycy znanego biegacza tłumnie stawili się na starcie niezwykłego biegu. O 8:00 uczestniczyli we Mszy świętej w kościele p.w. św. Pawła, połączonej ze specjalnym błogosławieństwem dla biegacza-pielgrzyma. Później przeszli na plac Jana Pawła II, skąd po oficjalnym pożegnaniu przez burmistrz Rudy Śląskiej, w asyście kilkudziesięciu biegaczy, August Jakubik wyruszył w pierwszy etap swojego biegu.
Pokona dziś 73 km, docierając aż za Racibórz. Podobne odcinki trasy czekają go codziennie. Będzie biegł w godz. 9 - 17, podczas największych upałów. Jak sam przyznał, robi to celowo, żeby było jeszcze trudniej. – Znam swój organizm, sprawdziłem go w naprawdę trudnych warunkach i wiem, że dobrze znoszę upały. Nie planuję przerw na regenerację w trakcie odcinków, biegnę codziennie – powiedział. – Poza tęsknotą za najbliższymi, niczego innego się nie boję. Wiem, że po 3-4 dniach organizm będzie się buntował, ale po to mamy naszą głowę, po to mamy psychikę, żeby wytłumaczyć reszcie ciała: „nie ma, że boli, biegniemy dalej”. Jak tak będę postępował i pokonywał te wszystkie kryzy psychiczne, bo o fizyczne się nie obawiam.
Pielgrzymka do Santiago de Compostela to „Bieg jednego człowieka”. Jakubikowi będzie towarzyszył samochód z zaopatrzeniem, ale na trasie biegu będzie sam. Wyjątkiem jest pierwszy odcinek, na który wyruszyło kilkadziesiąt osób. Niektórzy biegli tylko do granic Rudy Śląskiej, inni założyli sobie kilka, kilkanaście kilometrów, ale jedenastu śmiałków przemierzy całe 73 km. Chcą w ten sposób wyrazić wsparcie, ale przede wszystkim podziękować swojemu przyjacielowi i trenerowi.
– Nie można nie towarzyszyć trenerowi w takim biegu, chociaż na początku – powiedział nam przed startem Piotr Latusek z Katowic. – Trenuję u Augusta Jakubika dwa razy w tygodniu, więc nie było żadnych wątpliwości. Musiałem tu być. Podobnie jak wiele innych osób. Z pewnością będzie miał na początku niezłą obstawę. Pomysł sam w sobie jest szalony i nie uwierzyłbym, że możliwy, gdyby robił to ktoś inny. Ale to August, więc na pewno mu się to uda.
Ogromną wiarę w męża ma też pani Krystyna Jakubik, żona pana Augusta, choć przyznaje, że pomysł jest bardzo odważny. – Nie mam żadnych obaw, nie mogę mieć! Ale dla mnie to szalony pomył i, jak zwykle, dowiedziałam się o nim jako jedna z ostatnich, żebym nie zdążyła się bardzo zdenerwować – przyznała ze śmiechem.
– Mąż podejmował trudne wyzwania: bieg do Watykanu, 42 maratony w 42 dni, ale to jest najtrudniejsze, prawie 3 tys. km, prawie dwa maratony codziennie. Jako żona bardzo się denerwuję. Będę mu towarzyszyła na szesnastu pierwszych etapach, później polecę do Santiago, żeby go przywitać. Będzie tam też czekała nasza córka, która wcześniej przejdzie szlakiem portugalskim około 200 km w ciągu 5 dni i pobiegnie z mężem ostatni etap. Chciałam nadmienić, że córka urodziła się dokładnie 25 lipca i będziemy świętowali jej urodziny właśnie w Santiago, już razem.
Którędy wiedzie trasa ultramaratończyka? – Pobiegnę do Czech, stamtąd do południowej części Niemiec i wbiegam do Francji. Biegnę środkową i południową Francją, dobiegam do Pirenejów, wbiegam do Hiszpanii, biegnę jej północną częścią. Ten odcinek nie pokrywa się z trasą pielgrzymkową w Hiszpanii, bo moja trasa musi być drogą dla samochodu, który będzie za mną podążał z żywnością.
W samochodzie znajduje się między innymi 25 kg odżywek, 15 kg ciastek, ponad 120 słoików z gotowymi obiadami, 30 słoików dżemu i 5 słoików miodu. Są też trzy zapasowe pary butów i tajemnicze pudełko, które Jakubik dostał tuż przed startem od grupy AUGUSTEAM, którą trenuje. Jak zdradzili biegacze, są w nim koperty – dokładnie po jednej na każdy dzień wyprawy, a w kopertach listy ze słowami wsparcia od drużyny.
– August jest perfekcjonistą. Wszystko ma dokładnie rozplanowane i rozpisane. Ma rozpiskę minutową na każdy dzień. U niego nie ma odpuszczania, przekładania i rezerwy czasu. Wszystko jest dokładnie zaplanowane i tak musi być – zdradziła nam Krystyna Jakubik.
Powrót biegacza do kraju jest planowany na 29 lipca. O 17:45 August Jakubik wbiegnie na plac, z którego wyruszył.
KM