Naszą coroczną rodzinną tradycją jest wiosenny wyjazd do pierwszej stolicy Polski ? w celach sportowo - turystycznych. Moja mała pociecha, pełna entuzjazmu i zapału sportowego zwykle startuje w biegu przedszkolaków, a ja przy okazji biorę udział w Biegu Europejskim na dystansie 10 km. W tym roku miałem dodatkową motywację ? ponieważ bieg ten zalicza się do grona dziewięciu biegów o dystansie 10 km w ramach Grand Prix Wielkopolski.
A ponieważ w dalszych planach mam kolejne starty na tym dystansie, znajduję wymówkę, że przed startem w triathlonie oraz docelowym starcie sezonu - Biegu 7 Dolin, potrzebuję jeszcze porządnego przetarcia ? a 10 km, to właśnie idealny dystans ? podnosi pułap tlenowy, zwiększa szybkość docelowego tempa startowego na dłuższych dystansach, nie wyczerpuje zanadto organizmu, i następuje po nim szybka regeneracja. Tak więc mając za sobą Maniacką 10tkę oraz właśnie Bieg Europejski, będzie mi łatwiej podjąć decyzję, co do kolejnych biegów.
W tym roku podczas całej imprezy biegowej w Gnieźnie panowała jak zwykle miła atmosfera, pomimo bardzo kapryśnych warunków atmosferycznych. W godzinach popołudniowych, kiedy właśnie odbywa się bieg, było dosyć wietrznie, a i ulewa nie sprzyjała utrzymaniu równego tempa. Zwłaszcza biegnąc po trudnej nawierzchni brukowej, która nasiąknięta deszczem, stwarzała wrażenie spowalniającego odcinka trasy. Ale oczywiście bieg, to przede wszystkim ludzie ? a w tym przypadku jakby nie spojrzeć pośród licznego grona sympatycznych i uśmiechniętych biegaczy, pojawiły się nie tylko znane nazwiska z krajowej i zagranicznej elity, ale i także byli zawodowcy biegów długodystansowych, jak np. Michał Bartoszak czy Małgorzata Sobańska. Także i VIPów nie brakowało, jak choćby tradycyjna obecność w tym, biegu prezentera TVN Tomasza Zubilewicza. Bieg jak zwykle poprowadzony był na dwóch pętlach - pierwsza o odcinku 4 km, druga zaś ? dłuższa i częściowo pokrywająca się z pierwszym odcinkiem. Takie pokonywanie trasy daje niesamowite wrażenie, ujrzenia biegnącej przed nami zawodników elity, którzy w ostatniej edycji pokonywali cały dystans ze średnią prędkością poniżej 2:55 min na każdy kilometr! Aby to sobie wyobrazić wystarczy przebiec jednorazowo odcinek, choćby kilkuset metrów takim tempem ? aż do ostatniego tchu! Z drugiej jednak strony może lepiej tego nie próbować ? takie wyczerpanie mogłoby zniechęcić do dalszych treningów, a tym bardziej do biegania w ogóle.
A przecież nie o to chodzi. Każdy biegacz, który ustawi sobie realny cel, jak na swoje możliwości , ma spore szanse na jego osiągnięcie w Biegu Europejskim. Trasa jest płaska, szybka, być może w tłumie przeszkodą mogą być jedynie punkty nawrotu o 180 stopni. Ale za to wspaniała atmosfera i doping licznych kibiców, dają dodatkową motywację ? a tych naprawdę nie brakuje. Na mnie największe wrażenie zrobiły syreny dochodzące z remizy strażackiej oraz grupa motocyklistów, która dopingowała biegaczy warkotem swoich dostojnych choperów. Na mecie mam osobistą fotoreporterkę w postaci żony, więc na ostatnich metrach, pomimo wyczerpania trzeba zdobyć się na medialny uśmiech i dyskretnie otrzeć spocone czoło. Zaś na samej mecie następuje wręczenie tradycyjnie bardzo oryginalnego medalu, który idealnie pasuje do nazwy biegu ? jest na prawdę europejski!