Kolejny biegacz szykuje się do pokonania Ameryki wszerz (5 152 km). Jason Romero jest jednak w grupie ekstremalnych ultramaratończyków wyjątkowy.
Gdy w 1993 r. kończył swój pierwszy maraton był już niewidomy. Wzrok stracił w wyniku choroby, jednak nigdy nie porzucił myśli o uprawianiu sportu. Pierwszy maraton okazał się porażką - Romero pokonał go bez wody, jedzenia, telefonu, kremu z filtrem, przygotowania. Po tym przykrym doświadczeniu zrobił sobie... 14-letnią przerwę.
W 2008 r. ukończył Boston Marathon z czasem 3:04:58. Od tego czasu trzykrotnie zaliczył metę Leadville 100. Ustanawiał też rekordy zawodników niewidomych w biegach 24-, 48- i 72-godzinnych. Przekroczył linię mety Badwater, jako najszybszy niewidomy biegacz w historii imprezy. Brał udział w Spartathlonie.
Na koncie ma również udane starty w triatlonach. W zeszłym roku ukończył maraton w Londynie z czasem 2:51:53 zajmując tym samym 4. miejsce w MŚ zawodników niepełnosprawnych w maratonie.
Romero nie widzi peryferyjnie. Jego pole widzenia to jedynie 15 stopni. Jego visus (miara ostrości wzroku) to 20/200 stóp czyli 6/60 w skali metrycznej. Jest biegaczem, który nie widzi, ale ma wizję. „Dostałem dar biegania i chciałbym go użyć, by uczynić świat lepszym miejscem”- napisał na swoim blogu gdy podjął się nowego wyzwania.
24 marca wystartuje z Santa Monica w swój bieg przez Amerykę, by zebrać pieniądze dla niewidomych i niedowidzących sportowców. Jednocześnie chciałby zmienić podejście do niewidomych i przekazać kilka ważnych faktów o życiu ludzi zmagających się z niepełnosprawnością wzrokową.
Misją biegacza zainteresowali się sponsorzy, ale chęć pomocy zgłaszają również prywatne osoby, które wpłacają pieniądze na konto Amerykańskiego Stowarzyszenia Sportowców Niewidomych.
Fanpage projektu: KLIKNIJ
IB
fot. facebook