Mistrzostwa Świata Nordic Walking odbyły się w ten weekend w Mosinie obok Poznania. Na starcie stanęło ponad 500 zawodników, którzy ścigali się na trzech dystansach. Reprezentanci Polski zdobyli miażdżącą większość tytułów i statuetek, ale też… stanowili ponad 80% startujących. Chociaż organizacja imprezy wywołała burzliwą dyskusję, przetarła także zupełnie nowy szlak i otworzyła nowe perspektywy, pokazując istniejący popyt. Trudno szukać innych zawodów Nordic Walking zakrojonych na tak szeroką skalę. Gościem specjalnym wydarzenia był Marko Kantaneva – twórca techniki.
Zawody miały formułę dwudniową. W sobotę do eliminacji stanęli chętni do ścigania się na krótszych dystansach, czyli 5 i 10 km. Jednocześnie punktowano też drużynowe mistrzostwa świata. Na mecie każdy mógł liczyć na medal a najlepsi w swoich kategoriach przeszli do niedzielnych finałów. Organizatorzy zostawili też furtkę dla szybkich zawodników w mocno obsadzonych kategoriach wiekowych, umożliwiając im wejście do finału dzięki uzyskanym czasom. W niedzielę rozegrano finały 5 km, 10 km oraz półmaratonu, którego nie poprzedziły eliminacje. Po wszystkim odbyła się uroczysta dekoracja zwycięzców, zarówno open, jak i w kategoriach wiekowych.
Organizatorami wydarzenia byli OSIR Mosina, IDMAR group i Nordic Walking Poland a patronatem objęli je: Polski Komitet Olimpijski, Ministerstwo Sportu i Turystyki, Starosta Powiatu Poznańskiego, World Original Nordic Walking Federation, Nordic Walking Poland, Chodzę z Kijami oraz twórca techniki Nordic Walking Marko Kantaneva, który na zawody przyleciał prosto z Finlandii.
Do mało znanej do tej pory Mosiny zjechali zawodnicy z 14 krajów świata, nie licząc Polski. Pojawili się między innymi Włosi, Ukraińcy, Francuzi, Estończycy i Hiszpanie. Azję reprezentowała grupa sportowców z Kazachstanu oraz Rosjanie. Na listach startowych zabrakło jednak wielu nazwisk znanych z Mistrzostw czy Pucharu Europy. Głos w dyskusji zabrał m.in. Wolfgang Scholz, kilkukrotny mistrz kontynentu i zwycięzca ubiegłorocznego Pucharu Europy. Zarzucił organizatorom przede wszystkim to, że nazwa jest na wyrost, skoro 90% uczestników wydarzenia pochodzi z Polski. Zwrócił też uwagę na to, że nietrudno przewidzieć wysyp mistrzów świata w Polsce a przy takiej liczbie dystansów i kategorii, w niektórych z nich statuetkę otrzyma się za sam start. Akcentował też brak współpracy i patronatu największych federacji Nordic Walking.
W mediach społecznościowych rozgorzała dyskusja. Niezależnie od jej wyniku, jedno jest pewne: każda duża impreza musi mieć swój początek. Do tej pory brakowało wydarzenia na taką skalę i Polacy postanowili tę lukę wypełnić. Jednak wielu uważa, że nazywanie jej mistrzostwami globu jest sporo na wyrost a tytuły zdobyte podczas zmagań mają wątpliwą wartość, skoro ich nowi właściciele nie mieli okazji zmierzyć się z rywalami z innych państw i kontynentów. Inną kwestią jest brak jednolitej organizacji i konkretnych struktur. W samej tylko Polsce istnieje kilka federacji i stowarzyszeń a każda przypisuje sobie możliwość organizacji mistrzostw kraju.
Jeśli pominąć dyskusję, którą wywołało wydarzenie a skupić się na jego organizacji i przebiegu, organizatorom należą się brawa. Imprezę dobrze nagłośniono w mediach, miasto ozdobiono flagami i plakatami witającymi zagranicznych zawodników, wszelkie instrukcje (w języku angielskim!) były czytelne i jasne. Zawodnicy chwalili sobie malowniczą, choć wymagającą technicznie trasę, perfekcyjnie oznakowaną i zabezpieczoną. Uznanie wzbudziła też huczna dekoracja zwycięzców. Mniejsze owacje wywołały za to nagrody – wszak przy tak potężnym sponsorze i takiej randze wydarzenia, można się spodziewać czegoś więcej niż ładnie zapakowanego bonu oferującego 15% zniżki do jednej z firm zajmujących się zdrowym odżywianiem. Jak z takich gratyfikacji mają skorzystać obcokrajowcy?
Trasę zabezpieczała ekipa sędziowska, która wcześniej przygotowała anglojęzyczny film instruktażowy z wyszczególnieniem wszystkich potencjalnych błędów, za które można otrzymać żółtą lub czerwoną kartkę. - Poziom był wyrównany. Zagraniczni zawodnicy, tak samo jak nasi dostawali ostrzeżenia i żółte kartki, ale też, tak samo jak nasi, otrzymali zielone kartki za poprawną technikę – powiedziała nam Agnieszka Kozłowska, sędzia główny zawodów. – Generalnie: było fair play – podsumowała krótko. Zielone kartki otrzymali zawodnicy wyróżniający się najlepszą techniką na trasie zawodów.
Najwięcej tytułów i nagród zdobyła grupa Nordic Walking Poland, czyli… organizator imprezy. Jej prezes, Łukasz Witczuk, o występie swojej grupy wypowiada się bardzo entuzjastycznie.
W mediach trwa dyskusja o imprezie. Zwycięzcy chwalą się trofeami, malkontenci narzekają. Każdy ma trochę racji. Jedno jest pewne: pierwsze koty za płoty. Trzymamy kciuki za przyszłoroczne mistrzostwa.
red.
zdjęcie główne: facebook Łukasza Witczuka