Wiewiórka od początku nie ma szczęścia do pogody. Chociaż w zasadzie dziewczyna ubrana w strój wiewiórki pewnie cieszy się, gdy temperatura utrzymuje się na poziomie 6 - 8 stopni. Dokładnie tak było dzisiaj. Odczuwalna temperatura niższa niż w rzeczywistości, ulewa i brak perspektyw na wiosnę. Nie przeszkodziło to jednak, by kilkaset osób stawiło się na starcie trzeciego już w tym roku, Biegu Wiewiórki w Rudzie Śląskiej.
Wszystkich na starcie serdecznie powitał August Jakubik, który jak zwykle emanował znakomitym humorem. Punktualnie o godzinie 11:00 wystartowały dzieci, 15 minut później biegacze a następnie walkerzy.
Dziś trasa "wiewiórki" nie była łatwa. 4 kilometry błota i kałuż, a do tego intensywnie padający deszcz dawał w kość. Na metę wszyscy wbiegali z uśmiechem na ustach. - Ufff jak dobrze, że na dzisiejszy marsza ubrałam górskie buty, sportowe pewnie ważyłyby z dwa kilo. Błoto wszędzie ale jak zawsze było super - powiedziała nam pani Dominika.
- Z cukru nie jestem, dlatego przyjechałam na bieg, jednak ze względu na jutrzejszy Półmaraton Dąbrowski zamierzam zaliczyć jedną spokojną pętlę, na rozgrzewkę - zdradziła nam Pani Izabela.
Wielu osobom trudno było zwlec się łóżka i stawić na starcie jednak po zaliczeniu chociaż jednego okrążenia zmieniali zdanie...
- Od rana biłem się z myślami - biec nie biec - na szczęście znajomi z drużyny są nie tylko po to by razem trenować czy startować w zawodach, ale także po to by się wspierać i mobilizować. Chyba nikomu nie chciało się dzisiaj wychodzić z domu. My stawiliśmy na starcie się niemalże w komplecie. Część osób na Biegu Wiewiórki, kilka na Stadionie Śląskim i co mówiliśmy "po"? Dobrze, że przegoniliśmy lenia! - usłyszeliśmy od pana Michała.
Nie tylko biegacze czy walkerzy mają wątpliwości. To z pewnością dotyczy każdego sportowca. Najważniejsze jednak, że pomimo wątpliwości i pytań "czy warto?" na końcu jest zawsze ta sama odpowiedź. Pewnie, że było warto!
KK