Do maratonu w Bostonie pozostało już tylko 5 dni. Na linii startu 18 kwietnia, poza elitą zawodników stanie 30 000 ludzi, w tym 29 Polaków. Wzdłuż trasy pojawi się ok. miliona kibiców. Niedawno organizatorzy ogłosili, w jaki sposób chcą zadbać o bezpieczeństwo tak dużej grupy ludzi.
Po wybuchu bomb na mecie tego maratonu w 2013 r., kwestia bezpieczeństwa stała się najważniejszym problemem organizatorów. Do ochrony biegaczy i kibiców zostanie oddelegowanych 5 000 agentów FBI, 3 500 ochroniarzy, 1 500 policjantów z Bostonu i kolejnych 220 policjantów stanowych oraz 480 członków Gwardii Narodowej.
Zarówno oni, jak i przedstawiciele innych jednostek, szykowali się do swoich zadań przez ostatnie pół roku, chociaż - jak powiedział na konferencji prasowej agent specjalny Harold Shaw - nie ma żadnych przesłanek, by sądzić, że Boston mógłby stać się areną dramatycznych wydarzeń po raz drugi.
Podczas przygotowań służby wzięły pod uwagę zamachy w Paryżu i Brukseli.- Zebraliśmy wszystkie dostępne dane o wydarzeniach w Paryżu i Brukseli i przenieśliśmy tę wiedzę na własny grunt - zapewnił Harold Shaw.
Armia ludzi zaangażowanych do ochrony maratonu, będzie traktowała każdy punkt regulaminu ze śmiertelną powagą. Zakazane są drony, plecaki, walizki, a nawet duże koce, szklane opakowania i lodówki turystyczne. Wykluczone są również kostiumy utrudniające identyfikację, a zwłaszcza maski.
Na trasie będzie też więcej kamer, a kibice muszą się liczyć z większą liczbą punktów kontroli.
IB
fot. Boston Athletic Association