Pierwszy śnieg na 3. Łódzkim Biegu Niepodległości


Pierwszy śnieg nie zniechęcił 870 biegaczy do sportowego świętowania rocznicy odzyskania wolności przez nasz kraj. Na trzeciej edycji Łódzkiego Biegu Niepodległości padł tym samym rekord frekwencji. Ponownie zorganizował go KS Alaska i znów odbył się on na tradycyjnej już trasie w Parku im. Marszałka J. Piłsudskiego – już z samej nazwy wyjątkowo pasującym do tej okazji.

Tegoroczna odsłona biegu okazała się najzimniejsza w jego niedługiej historii. W poprzednich edycjach zawodnikom towarzyszyły ciepłe, jesienne barwy. Tym razem zastąpiła je biel śniegu na drzewach i trawnikach. Śnieg cały czas padał i od razu się topił, powodując dodatkowe wychłodzenie. Gorąca sportowa walka jednak wszystkich skutecznie rozgrzała, a na mecie na wszystkich czekał gorący posiłek. Tuż po dekoracji dorosłych zwycięzców rozegrano biegi dzieci w kilku kategoriach wiekowych na dystansach od 100 m do 1 km, gdzie rywalizacja była nie mniej zacięta.

Atestowana 10-kilometrowa trasa przebiega dwukrotnie po tej samej pętli, częściowo asfaltowymi parkowymi alejami i częściowo chodnikami wzdłuż ul. Srebrzyńskiej, al. Unii Lubelskiej i ul. Konstantynowskiej. By nie zamykać dla ruchu ul. Srebrzyńskiej, konieczna jest jedna ciasna agrafka, która mocno spowalnia biegaczy, szczególnie w tłumie na pierwszym okrążeniu. „Na raty” pokonywana jest w obie strony parkowa Aleja gen. Orlicz-Dreszera. Jej długość wynosi dokładnie jeden kilometr i dlatego często jest używana przez miejscowych biegaczy do treningów interwałowych.

Na pierwszym okrążeniu utworzyła się sześcioosobowa czołówka, która przez kilka kilometrów trzymała się razem. Na drugim kółku jednak zostało z niej już tylko dwóch uciekinierów: odwieczni zaprzyjaźnieni rywale Tomasz Osmulski i Krzysztof Pietrzyk. Ten pierwszy zwyciężył w obydwu wcześniejszych edycjach. Tym razem jednak łodzianin nie pozwolił mu ustrzelić hat-tricka i uciekł mu na finiszowej prostej, wygrywając z wynikiem 35:00. Zawodnik LKS Koluszki wpadł na metę sekundę później. Najniższy stopień podium wywalczył Leszek Marcinkiewicz (35:25), który w poprzednich latach był odpowiednio trzeci i drugi.

Pod nieobecność bywalczyń podium z wcześniejszych edycji, najlepszą z pań została triathlonistka Adriana Kaźmierczak-Sowa (42:50), która wyprzedziła Edytę Bartelę (43:57) i drugą po pierwszym okrążeniu Annę Pieprz (44:04). Warto dodać, że tuż za podium uplasowała się Agnieszka Marcinkiewicz, małżonka trzeciego z najszybszych panów. Pełne wyniki można obejrzeć TUTAJ.

– Miało być treningowo i było treningowo – opowiadał uśmiechnięty zwycięzca Tomasz Osmulski – zrobiliśmy sobie z Krzysiem bieg przyjaźni, razem kontrolowaliśmy tempo, tylko na ostatnich 300 metrach mu troszkę uciekłem! Jutro czeka go cięższy trening, bo już za dwa tygodnie startuje w MP w przełajach (również w Łodzi), które są jednocześnie eliminacjami do mistrzostw Europy.

– Prawie bym wygrał po raz trzeci, tylko Tomek się pojawił – śmiał się jego rywal Krzysztof Pietrzyk, w równie znakomitym humorze – razem sobie fajnie gadaliśmy, aż przyszedł dziewiąty kilometr i Tomek odjechał... Ale on jest klasą sam dla siebie, to co on biegnie w drugim zakresie to dla mnie już zadyszka!

– Odpoczywam teraz od mocnych treningów, ale jak widać forma mi się utrzymuje po sezonie triathlonowym – powiedziała Adriana Kaźmierczak-Sowa. Zupełnie odstawiła na jakiś czas rower, tylko rekreacyjnie biega i pływa. Dzisiejszy wynik jednak uzyskała tylko minimalnie wolniejszy od życiówki.

– Rano mnie trochę przeraził biały widok za oknem – wspominała druga z pań Edyta Bartela – jednak biegło mi się znakomicie wydolnościowo, na tyle, że zrobiłam życiówkę! Edyta wskakiwała ostatnio na pudło w zawodach o zupełnie innym charakterze, jak Dycha na Piątkę po torze motocrossowym w Piątkowisku, czy przeszkodowa Misja Brus, jednak jak przyznała, woli biegać po płaskim. Teraz już się cieszy na długo oczekiwane roztrenowanie.

Swoje cele na Biegu Niepodległości osiągnęli bracia Marcin i Mariusz Ubychowie. Ten drugi chciał sprawdzić kolano po kontuzji i doprowadzić koleżankę na metę na czas poniżej godziny. Jego brat zrealizował plan wybiegania najlepszego wyniku w tym roku – udało mu się złamać 43 minuty. Niedługo zaczyna już treningi do wiosennego maratonu.

Osobisty rekord pobiła Joanna Trepka z drużyny Rysioteam. Choć początkowo nie wierzyła w złamanie 50 minut, jej czas netto okazał się o prawie pół minuty lepszy. Jej trener Ryszard Goszczyński wykazał się dziś piękną sportową postawą i pomógł w biegu niewidomemu zawodnikowi Henrykowi Rzepce. Rysioteam zajął trzecie miejsce w klasyfikacji drużynowej, którą wygrał Trucht.com przed ekipą Everrun. Swoją dekorację miały również dzieci – zawodnicy z pierwszych trzech miejsc w każdej kategorii dostali pamiątkowe statuetki.

Jak przystało na Bieg Niepodległości, każdy uczestnik otrzymał medal z orzełkiem, kalendarz upamiętniający najważniejsze zwycięstwa w historii polskiego oręża oraz biało-czerwoną flagę. Zawodnicy rozeszli się do domów zadowoleni, a kto się wystraszył pierwszego podmuchu zimy, niech żałuje!

Kamil Weinberg


Festiwal Biegów - Wszystko co chcesz wiedzieć o bieganiu