Wygląda na to, że linia obrony Oscara Pistoriusa skazanego za zabicie Reevy Steenkamp nie odbiegała daleko od stanu rzeczywistego. Sześciokrotny mistrz olimpijski rzeczywiście ma paranoje. Biegacz do tego stopnia boi się otrucia w więzieniu, że nie więziennych porcji. Odżywia się tylko jedzeniem w puszkach, które kupuje w kantynie.
Pistorius siedzi w zakładzie Kgosi Mampuru na przedmieściach Pretorii (zresztą w tym samym więzieniu dożywocie odbywa polski emigrant Janusz Waluś, zabójca czarnoskórego lidera partii komunistycznej Chrisa Haniego). W tym miejscu rządzą gangi czarnoskórych przestępców. Gdy dowiedziały się jakie będą miały towarzystwo zagroziły biegaczowi śmiercią. Wystraszył się nie na żarty. Pogróżki poważnie potraktowały władze więzienne, które odseparowały Pistoriusa. Zamknięto go w skrzydle szpitalnym i jego kontakt z innymi osadzonymi jest mocno ograniczony.
Mimo odseparowania Pistorius nie wyzbył się obaw. Stwierdził, że na pewno gangi będą chciały go otruć i nie je nic z więziennej kuchni. Kupuje wyłącznie jedzenie w puszkach dostępne w kantynie. Limit na takie zakupy wynosi jedynie równowartość około 50 złotych tygodniowo, choć i tak dla gwiazdy bieżni został podniesiony z około 30 złotych. Pistoriusa stać zatem jedynie na "chakalakę", czyli najlichszą ostrą potrawę afrykańską przyrządzoną z warzyw.
Wartości odżywcze takiego jedzenie są niewielkie, więc 28-latek chudnie w oczach. Zdaniem miejscowych dziennikarzy schudł tak bardzo, że jego robione na zamówienie protezy z włókna węglowego zrobiły się za duże i spadają. Biegacz pożalił się lekarzowi, że kulasy sprawiają mu ogromny ból i strasznie cierpi.
Pistorius został skazany w październiku ubiegłego roku na 5 lat więzienia za zabicie swojej partnerki Reevy Steenkamp w Walentynki 2013 roku, do tego dojdą trzy lata w zawieszeniu za nielegalne posiadanie broni.
DZ
fot. http://oscarpistorius.com