Podpadł przez zdjęcie, na którym biega z Mo Farahem

Hamza Driouch to wyjątkowy wśród biegaczy przykład ptasiego móżdżku. Badania wskazują, że ta dyscyplina rozwija inteligencję, ale chyba nie w tym przypadku. Zawieszony za doping Katarczyk opublikował zdjęcie jak trenuje z Mo Farahem i teraz czeka go dochodzenie IAAF.

20-latek pochodzenia marokańskiego to specjalista od średnich dystansów. W 2012 roku wygrał mistrzostwa Azji juniorów oraz mistrzostwa świata w biegu na 1500 metrów z czasami poniżej 3.40. Na igrzyskach olimpijskich w Londynie wystartował, ale nie udało mu się zakwalifikować do finału. Zaistniało za to podejrzenie, że Driouch stosuje nieuczciwe metody. Pojawiły się bowiem dziwne wyniki w jego paszporcie biologicznym. Wprawdzie nie przyłapano go na dopingu jako takim, ale paszport to też dowód, więc został zawieszony do końca 2016 roku. Nie może startować w żadnych zawodach pod egidą IAAF ani nawet brać udziału w obozach treningowych.

Biegacz nie wziął sobie do serca tej drugiej części zakazu, swoją drogą trudnego do egzekwowania, ale ułatwił zadanie federacji, bo opublikował na Facebooku zdjęcie pochodzące z lutego jak trenuje w Etiopii z Brytyjczykiem Mo Farahem. Działacze zamiast zalajkować szykują dochodzenie przeciwko Driouchowi. Dowody są mocne, więc zapewne czekają Katarczyka czekają dalsze przykre konsekwencje. - Drioucha i osoby z jego otoczenia mogą spodziewać się sankcji z naszej strony. Sprawa nie dotyczy Faraha - powiedział Nick Daives, rzecznik IAAF.

Sam Farah też ostatnio podpadł. Na wizerunku mistrza olimpijskiego z Londynu na 5 i 10 km pojawiła się skaza po tym jak zaatakował na Twitterze innego członka reprezentacji Wielkiej Brytanii Andy'ego Vernona. Stwierdził, że poziom prezentowany przez niego to "żenada" i że Taylor Swift biega szybciej...

DZ