Mistrzostwa Polski w biegu na 10000 m A.D. 2019 przeszły do historii. Pod względem wyników zapisały się po chlubnej stronie, a to dobry prognostyk przed lipcowym Pucharem Europy w Londynie. Znacznie gorzej było z organizacją zawodów. Sami zawodnicy jednak o tym nie myślą.
[AKT.] Zalewski i Kaczyńska mistrzami kraju na 10 000 m [PEŁNE WYNIKI, ZDJĘCIA]
W weekend w Białogardzie dziesiąty złoty medal mistrzostw Polski wywalczył Krystian Zalewski. Miał już w dorobku pięć tytułów na 3000 m z przeszkodami i cztery na 5000 m. Do tej imponującej kolekcji reprezentant UKS Barnim Goleniów dołożył złoto na 10000 m, zwyciężył z wynikiem 28:39.95, poprawiając rekord życiowy o 75 sekund.
Wydarzenia na bieżni potoczyły się dla Krystiana niemal z zegarmistrzowską precyzją. Jeszcze przed startem Tomasz Grycko, który ostatecznie był drugi, mówił, że planowany był bieg na 28:40:00.
– Cel był taki aby uzyskać jak najlepszy rezultat, a przy okazji powalczyć o złoty medal Mistrzostw Polski. Warunki nas nie rozpieszczały, w godzinie startu było dosyć zimno, 8-10 stopni, do tego padał deszcz – relacjonuje Krystian Zalewski. – Może gdybyśmy dłużej biegli z Tomkiem razem lub mieli zawodników, którzy by nas rozprowadzili do szóstego-siódmego kilometra, udałoby się uzyskać jeszcze lepszy rezultat – analizuje przeszkodowiec.
Duże powody do zadowolona miała także Paulina Kaczyńska, która zdobyła złoto z czasem 32:53.65, czym ustanowiła nowy rekord życiowy. Co więcej, to najlepszy rezultat złotej medalistki od 15 lat! W 2004 roku Dorota Gruca zwyciężyła w Policach z wynikiem 31:52.11, ustanawiając rekord Polski.
– Jadąc na mistrzostwa miałam w głowie wynik 32.30 i nie ukrywam, że to mnie motywowało do walki. Z drugiej strony trener Zbigniew Krzysiek uświadomił mnie, że sama nie dam rady zrobić takiego wyniku, bo to Mistrzostwa Polski i one rządzą się swoimi prawami. Ale ja chciałam udowodnić, że jestem bardzo dobrze przygotowana mentalnie i fizycznie do tego, by móc łamać 33 minuty – opowiada Paulina Kaczyńska, która w swojej prywatnej wojnie ze stoperem (i nie jest to przenośnia) mogła liczyć na rywalki.
– Bardzo się cieszę, że Renia Pliś współpracowała w biegu. Nie rozmawiałyśmy o tym przed startem, dlatego tym bardziej cieszę się, że Reni również zależało na szybkim bieganiu – cieszy się mistrzyni Polski.
W Białogardzie zawodnicy walczyli o medale MP, ale też o prawo występu w Pucharze Europy na 10000 m. Impreza odbędzie się 6 lipca, po raz drugi z rzędu w Londynie. PZLA nie podał jeszcze minimów na tę imprezę, ale można przypuszczać, że na pewno będą one wyższe od wskaźników European Athletics (kryterium dla mężczyzn to 29:40.03). Ubiegłoroczny wskaźnik PZLA to 28:50.00. Nawet jednak jeśli taki rezultat zostanie utrzymany, to mistrz kraju już może pakować walizki.
– Są szanse, że wystartuję (śmiech). Na razie muszę jednak na spokojnie porozmawiać z trenerem, razem ustalimy zbliżające się starty. Na teraz nie jestem w stanie odpowiedzieć, co będzie w lipcu – powiedział nam Krystian Zalewski, który wciąż skupia się głównie na swoim koronnym dystansie 3000 m z prz.
Wszystko wskazuje na to, że Paulina Kaczyńska też już może przygotowywać się do występu w Londynie. Europejski wskaźnik dla pań na tę imprezę to 34:28.85. Rok temu krajowe minimum ustalono na poziomie 32:50.00.
– Nie pamiętam takich mistrzostw, by pięć dziewczyn złamało barierę 34 minut. To jest naprawdę dobry prognostyk przed Pucharem Europy. Cieszę się, że mój czas to najlepszy wynik uzyskany od lat na mistrzostwach Polski. To bardzo motywuje i daje trenerowi sygnał, że jestem zawodniczką, która ma ogromne rezerwy w treningu. Wszystko idzie zgodnie z planem – zapewniła nas zawodniczka Pomorza Stargard.
– Ten rok ma być kluczowy przed sezonem olimpijskim, dlatego już na początku maja wybieram się na zgrupowanie do Kenii z moim teamem kadrowym. Czeka mnie tam ciężka praca – zapowiedziała Paulina Kaczyńska.
Rok temu w Pucharze Europy na 10000 m wystąpiła dwójka Polaków, mistrzowie kraju Tomasz Grycko i Katarzyna Rutkowska, którzy podczas mistrzostw w Łomży uzyskali czasy 28:56.8 i 33:24.08. Białostoczanka spisała się w Londynie bardzo dobrze zajmując wysokie piąte miejsce i uzyskując najlepszy wynik w karierze 32:31.40. Reprezentant Blizy Władysławowo wystąpił w serii A, w której uzyskał czas 29:24.84, co dało mu 40 miejsce w zawodach.
Białogardzkie mistrzostwa nie były pierwszymi (oby jednak ostatnimi), w których zabrakło transmisji wideo, wyników na żywo i medialnej promocji. Kibice wciąż wysyłają sobie zdjęcia rezultatów w wersji papierowej albo tych ze stadionowych tablic. Szkoda, bo jest szerokie grono, które interesuje się taką rywalizacją.
– Jeżeli chodzi o organizację zawodów, to nie chciałabym mówić źle o Białogardzie, bo to mój najlepszy stadion na świecie. Ustanowiłam tu prawie wszystkie rekordy życiowe. Już nie raz słyszałam od zawodników, że ten stadion nie ma pełnych 400 metrów, bo padają same dobre wyniki. Oczywiście to nie jest prawda. Ten stadion ma swój klimat i korzystne położenie, bo z każdej strony osłonięty jest lasem – mówi Paulina Kaczyńska.
– Oczywiście nie da się pominąć faktu, że zabrakło prawdziwej organizacji na poziomie mistrzowskim. Zabrakło numerów startowych, list startowych w sieci, dobrej komunikacji wydarzenia. Ale kto by teraz o tym myślał. Ważne, że wyniki zapisują się w historii rodzimej lekkoatletyki. Cieszmy się z bardzo dobrych występów zawodników i o tym mówmy jak najwięcej. „Hejtu” w sieci jest i tak już za dużo. Do nas należy promować królową sportu poprzez wyniki – ocenia nasza rozmówczyni.
RZ
zdjęcie główne: athletics lifestyle