Profesjonalnie po bieżni i ulicy. Reebok wraca do korzeni

Reebok to marka kojarząca się dziś głównie z fitnessem, crossfitem oraz biegami przeszkodowymi. Firma wraca jednak tam, gdzie wszystko się zaczęło, czyli na bieżnię. Właśnie ogłoszono powstanie grupy Reebok Boston Track Club.

W połowie XIX wieku Brytyjczyk Joseph Williams Foster stworzył z ojcem pionierskie kolce i zaczął je sprzedawać lekkoatletom. Sprzęt ewoluował i z czasem zaczął trafiać do takich sław jak Eric Liddell, znany choćby z „Rydwanów Ognia”. Zawodnik ten na igrzyskach w Paryżu, w pantoflach od Fostera wybiegał złoto na 400 m i brąz na 200. Później biznes ucichł, a rodzinną tradycje wskrzesili wnukowie Jeffrey i Joseph w 1958 roku. W 1970 r. Brytyjczyk Ron Hill wygrał Maraton Bostoński biegnąc właśnie Reebokach.

Największe sukcesy marki to lata 80. i 90. ubiegłego wieku. Głównie dzięki aerobikowi, ale i legendarnym Reebok Pump. Każdy, kto je miał, na podwórku wzbudzał zazdrość rówieśników.

W 2005 roku Reebok został przejęty przez innego giganta Adidasa. Oczywiście marka wciąż angażowała się w lekką atletykę, w latach 2010-2013 dostarczała choćby sprzęt PZLA i naszym zawodnikom. Dziś głównie zajmuje się sportem amatorskim, np. w kilku miastach na terenie naszego kraju prowadzone są treningi dla amatorów biegania w ramach Reebok Run Crew. Barwy Reeboka reprezentują też czołowi biegacze amatorzy, jak choćby Artur Jabłoński, dwukrotny zwycięzca Biegu 7 Dolin 64 km w Krynicy.

Na terenie USA obozy biegowe prowadzi ZAP Fitness Reebok. Firma chciałaby wrócić do profesjonalnych zmagań, stąd pomysł stworzenia grupy. Filarem projektu - jak na razie - ma być 22-letni Kanadyjczyk Justyn Knight, wielokrotny medalistka mistrzostw kraju. Jego rekord życiowy w biegu na 5 000 m to 13:17.51. W finale ubiegłorocznych mistrzostw świata w Londynie był dziewiąty.

W nowo utworzonej bazie treningowej w Bostonie, dokąd Reebok przeniósł swoją siedzibę, trenować ma także Jamajczyk Kemoy Campbell, 27-latek startujący na dystansach od 800 do 5 000 m. Biegacz do historii przeszedł dzięki startowi w finale MŚ w Londynie na 5000 m. Żaden z rodaków Campbella nie zaszedł tak daleko w konkurencji zdominowanej przez Afrykańczyków. Był dziesiąty z wynikiem 13:39.74, ale spisał się na szóstkę.

Grupę współtworzyć będą także specjalizująca się w biegu na 3000 m z przeszkodami Amerykanka Victoria Gerlach, z życiówką 9:46.76 i 15:58.79 na 5000 m, oraz Martin Hehir z najlepszym wynikiem na 5000 m - 13:29.94. Grupa jeszcze rozszerzyć ma się do końca roku i zawierać zawodników rywalizujących na dystansie od 1500 m do maratonu.

Póki co jednak żadne z zaprezentowanych nazwisk nie oszałamiają. Firma będzie musiała sięgnąć głęboko do kieszeni, żeby ściągnąć do siebie choćby dobrego Amerykanina. Parafrazując polską komedię, takiego „jak Penderecki - jego trzeba nadpłacić, przepłacić”. Nawet od młodych zawodników z NCAA ubiega się kilka grup. Trudno też oczekiwać, że ktoś przejdzie do konkurencji z takiego giganta jak Nike Oregon Project, chociaż ściągniecie np. Mathewa Centrowitza byłoby hitem na skalę – już chyba – globalną. Bardziej prawdopodobne są transfery w ramach jednej korporacji, czyli z Adidasa do Reeboka.

RZ