Prowokacja #44: czary nad Gliwicami [ZDJĘCIA]

Deszcz. Padało na Opolszczyźnie, w Zabrzu, Pyskowicach, nawet w Gliwicach, ale nie wszędzie. Padało tylko tam, gdzie nie odbywała się Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa. Prawdziwe czary. I to po raz czterdziesty czwarty, bo taki numer nosiła dzisiejsza edycja kultowego biegu. Przez cztery sezony nigdy nie odbył się w deszczu…

Do parku przy ul. Chorzowskiej ściągnęli biegacze i kijkarze z całej okolicy, spora część z rodzinami. Przyciągnęła ich nie tylko kolejna odsłona biegu i chęć zaliczenia kolejnego startu potrzebnego do zdobycia statuetki, ale też odbywający się tutaj po raz drugi Parkowy Festyn Rodzinny.

– Córka chyba bawi się na dmuchańcach albo tańczy. Już nawet nie wiem. Chwila oddechu po starcie i ruszyła na festyn – powiedział nam Wojciech Machnowski, który pokonał dzisiaj trasę Prowokacji marszem, razem z dzieckiem. - Moja pięciolatka bardzo chętnie uczestniczy w Prowokacji prawie co miesiąc. W tamtym roku zdobyła statuetkę, w tym niestety się nie uda, bo braknie startów. Robimy jedno kółeczko, bo więcej to za dużo dla niej. Sam staram się uczestniczyć w Prowokacji co miesiąc już od trzech lat. Jest świetna atmosfera, dobra trasa i mam tu blisko. Mogę polecić wszystkim, doświadczonym biegaczom i debiutantom. Dzisiaj dodatkową atrakcją jest festyn, bardzo miła niespodzianka dla rodzin.

Na festynie bawiły się nie tylko rodziny, bo o ile dla dzieci przygotowane dmuchane zamki, gry, tańce, malowanie twarzy i watę cukrową, dorośli też mogli znaleźć dla siebie coś do zjedzenia lub wypicia. Niektórzy skusili się też na próbę tańca, którego uczył wodzirej. Wszyscy natomiast skorzystali z głośnej muzyki, nadającej rytm biegu. Nie było dzisiaj w gliwickim parku osób w bezruchu: ci, którzy nie biegali ani nie maszerowali, podrygiwali w rytm muzyki dopingując swoich bliskich.

Przypomnijmy, że uczestnicy zawodów mogą pokonać od 4,2 do 21 km, ale dystans wybierają już na trasie. Wystarczy z niej zejść po jednym, dwóch… albo pięciu kółkach. Na każdym można liczyć na gorący doping i zimne napoje. Na mecie czeka słodki upominek, kiełbaska albo banan (miły ukłon w stronę wegan i wegetarian) a szczęśliwcy mają jeszcze szansę w losowaniu nagród.

Chociaż Prowokacja przyciąga tłumy już czwarty rok, wciąż zdarzają się tutaj osoby, które na imprezę trafiają pierwszy raz. Jedną z nich był Jacek Bloch, który w debiucie zaliczył od razu pięć pętli trasy, czyli cały półmaraton: – Jestem bardzo zadowolony. To mój pierwszy bieg tutaj i pierwszy start w ogóle. Zacząłem regularnie biegać niedawno, dystanse po 10-15 kilometrów. Chciałem dzisiaj przebiec półmaraton, żeby coś sobie udowodnić, przełamać bariery, granice, pokazać sobie, że mogę. Kiedyś wydawało mi się, że to kosmiczny dystans, teraz okazuje się, że to tylko ograniczenia, które sam sobie tworzyłem w głowie. Nawet mnie nie kusiło, żeby skończyć wcześniej, po drugim albo trzecim kółku. Kryzys miałem tylko w połowie piątego, bo nogi były jak z betonu, ale nie zatrzymałem się. Udało się! – cieszył się debiutant.

– A Prowokacja jest świetna. Znajomi mi o niej opowiadali, ale nie spodziewałem się, że jest aż tak super. Taka rodzinna atmosfera. Na pewno jeszcze tutaj przyjadę nie jeden raz – deklarował.

Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa odbywa się zawsze w ostatnią sobotę miesiąca. Kolejna wypada więc 30 września. Start o 10:00.

KM