Wielu maratończyków żartuje, że jeśli na zagraniczny maraton, to tylko do Niemiec, bo tam na mecie zawsze jest dużo piwa. Okazuje się, że sporo w tym prawdy – teza potwierdziła się podczas niemieckiej edycji European Cup Nordic Walking, która podczas dekoracji zmieniła się… w biesiadę piwną. Ale nie to było tu "najciekawsze"...
Relacja Kasi Marondel z Roding
Bawarskie miasteczko Roding stało się gospodarzem debiutującego w tym roku Pucharu Europy w Nordic Walking. Ale dla organizatorów nie był to wcale debiut. Tamtejsza firma Müllbauer oraz studio fitness City Fit Roding od 11 lat organizują biegi charytatywne na różnych dystansach. Rok temu w ich ramach odbyły się także Mistrzostwa Świata w Półmaratonie Nordic Walking, podczas których Polacy odnotowali świetne wyniki.
W tym roku zawody przemianowano na 1. Internazionale Deutsche Meisterschaft Nordic Walking. Choć poza nazwą, niewiele się zmieniło – pozostał dystans półmaratonu i zasady rywalizacji. Dodano dystans 10 km a sportową rywalizację rozłożono na dwa dni. Biegacze mogli startować na dystansach 6,25 km, 12,5 km oraz półmaratonu.
Niech nikogo nie zwiedzie połączenie biegów charytatywnych i zawodów o randze Pucharu Europy. Wszystko przygotowano profesjonalnie. Na zabezpieczonej (i trudnej!) trasie dla zawodników nordic walking stanęło kilkudziesięciu sędziów, część z nich poruszała się na rowerach. Bardzo skrupulatnie pilnowano przestrzegania zasad techniki i sportowej rywalizacji. A ta była naprawdę zacięta. Podczas sobotniego półmaratonu zmagania utrudniała dodatkowo upalna pogoda, przez co kilka osób nawet straciło przytomność podczas zawodów.
Wymagająca trasa, ładna oprawa, dobre zabezpieczenie sędziowskie to jednak nie wszystko. Pierwszym rozczarowaniem dla wielu uczestników były pakiety startowe: w tych na 10 km, poza koszulką znalazły się… patyczki kosmetyczne! Uczestnicy, którzy opłacili wyższe startowe za półmaraton, w swoich torbach znaleźli jednorazowe maszynki do golenia albo gąbeczki do mycia twarzy. – Jeśli mają nam dawać takie „pakiety”, to już może lepiej nie dawać nic? To trochę śmieszne… – komentowano.
Prawdziwe rozczarowanie pojawiło się jednak dopiero po zawodach, kiedy wywieszono listy wyników. Na pierwszych widniała kolejność wejścia na metę wraz z uzyskanym czasem, na drugich lista zwycięzców w poszczególnych kategoriach. Z tej ostatniej... skreślono wszystkich obcokrajowców. A w Roding, poza Polakami, byli Włosi, Austriacy, Szwajcarzy i Koreańczycy. Co ciekawe, na podium powinni stanąć prawie wszyscy Polacy i tylko jedna Włoszka. Nic dziwnego, że to właśnie nasi rodacy byli najbardziej rozczarowani…
Polaków uhonorowano tylko w kategorii open, gdzie na trzecim stopniu podium za dystans 10 km stanęli Marzena Spychała (Wesoły Borsuk Team) oraz Bogdan Cyrus (Silesia Nordic Team). W ramach trofeum otrzymali… kufle do piwa z napisem „3. Platz” i bezalkoholowe piwo (kwiatek w przypadku pani Marzeny). W kategoriach wiekowych pominięto obcokrajowców, choć był to Puchar Europy, rozgrywane jednocześnie mistrzostwa kraju miały przydomek „międzynarodowe” a podium udekorowano flagami wszystkich krajów, których reprezentanci wystartowali w zawodach.
Podczas gdy dekorowano jedną z żeńskich kategorii, w której zwyciężyła Włoszka a dwa kolejne miejsca zajęły Polki, włoska ekipa stała z tyłu sali z kwaśnymi minami. – To przykre – powiedzieli nam. – Niemka, która stoi na pierwszym miejscu była przecież czwarta a nas potraktowano jakbyśmy nie istnieli. To spore rozczarowanie… Przecież można było zrobić dwie klasyfikacje albo nas po prostu ująć w tej pierwszej.
Tymczasem Niemcy wznosili radosne okrzyki i gratulowali sobie wzajemnie, ciesząc się ze zwycięstw, nie zawsze zasłużenie. Wszystkiemu towarzyszyła muzyka i setki litrów piwa. Nawet zwycięzcom kategorii drużynowych wręczano gigantyczne kufle piwa – tym większe, im wyższe miejsce. Drużyny z najwyższego stopnia podium zmagały się z prawie metrowym kuflem! A Polacy, siedząc w oddali, po cichu mogli tylko zazdrościć Niemcom. Bo trzeba przyznać, że nasi sąsiedzi potrafią przygotować świetną oprawę imprezy, ale nade wszystko, potrafią się naprawdę dobrze bawić... Szkoda, że we własnym gronie...
KM