Poligon Akademii Obrony Narodowej w warszawskim Rembertowie gościł w ten weekend uczestników Zimowego Runmageddonu. Do wyboru wersje Rekrut (sobota, 6 km i 30 przeszkód) oraz Hardcore (niedziela, 21 km i aż 70 przeszkód). Rywalizację utrudniały chłód oraz trzeszczący pod stopami śnieg, ale co Cię nie zabije...
W sobotę na terenach AON bawiły się osoby zaczynające swoją przygodą z biegami przeszkodowymi. Trasę Rekruta wytyczono w pobliżu budynków dydaktycznych Akademii, mieszkalnych oraz... obok kościoła. Uczestnicy korzystali też ze stojących na terenie ośrodka pomników czołgów i innych militariów. Znów bezkonkurencyjny był Grzegorz Szczechla. Wśród Pań – Małgorzata Szaruga.
My odwiedziliśmy uczestników w niedzielę. W wymagających zimowych warunkach prawie 400 uczestników Runmageddonu Hardcore postanowiło przesunąć granice swoich możliwości o kolejny „level”. Tym razem uczesstnicy do swojej dyspozycji mieli nie tylko teren jednostki ale i wojskowy poligon. Trasa meandrowała w proporcjach 6 / 15 km. W przeciwieństwie do imprez rozgrywanych na Torze Służewieckim, tym razem warto było dobrze być więc dobrze przygotowanym pod względem biegowym.
Dla zapominalskich
Pierwsza fala, w której znajdowali się zawodnicy z elity wystartowała o godzinie 9:00. Po wspólnej rozgrzewce i głośnym odliczaniu uczestnicy ruszyli z wielkim animuszem przystąpili do boju z morderczą połówką. Już po kilku metrach zapędy hamował podbieg, ale... mało kto zwrócił na niego uwagę. Biegacze szybko złapali za worki z piaskiem i pomknęli dalej. Kolejne fale ruszały co pół godziny; ostatnia na trasę wystartowała o godzinie 10:30.
Po kilku przeszkodach rozgrzewających uczestników w ten chłodny styczniowy dzień, przychodził czas ochłody w postaci przejścia pod mostem kolejowym. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że płynęła tu - a raczej stała - woda o niezbyt przyjemnym zapachu. Przed wiaduktem umieszczono dodatkowo numer, który stanowił przeszkodę mentalną. Trzeba było go zapamiętać i w odpowiednim momencie – w dalszej części trasy – przypomnieć sobie kolejność cyfr. Chyba dla ułatwienia, numer powtarzano w przynajmniej jednym miejscu trasy...
Hardcore co się zowie
Bieg na poligonie można opisać jako jedną wielką 15-kiloemtrową przeszkodę przełajową. Co prawda na trasie znajdowały się co jakiś czas ściany, fragmenty skrojone pod czołganie się (np. pod siatką), bunkry, czy też inne utrudnienia, to jednak najbardziej męczące było właśnie bieganie. A biegano wśród chaszczy, do wysokich rowów. Świeży śniegu wymagał dodatkowej siły (między drzewami nie było zupełnie możliwości odśnieżenia trasy). I pewnie z tego względu wracając z poligonu wiele osób łapało się za łydki u uda. Skurczom towarzyszyło sapanie, widać było duże zmęczenie. Ci którzy zostawili na trasie wszystkie siły – czyli większość uczestników - łapczywie sięgali po żele.
Mało? To proszę!
Po przygodach na poligonie na uczestników czekało jeszcze ok. 4-5 km z trasy sobotniego Rekruta. Wyjaśnijmy, że po po pokonania kilometra z sobotniej trasy uczestnicy wybiegali na poligon. Teraz wracali, by „dokręcić” brakujący dystans.
Końcowy odcinek na terenie akademii był... najbardziej wymagający: skok do zimnej wody, później skok przez ogień, dalej bieganie po dachu domu i zjeżdżalnia. Dalej czołganie pod oponami, skoki przez gigantyczne szpule po kablach oraz czołganie pod czołgami. Ostatni fragment to ponowna kąpiel w lodowatej, głębokiej wodzie, przebiegnięcie wśród kabli podłączonych do prądu, a na deser - zjeżdżalnia i mała „przepychanka” ze studentami Akademii Obrony Narodowej.
Zniszczeni
– Było trudniej niż dwa lata temu na Hardcorze Zimowym. Teren był bardzo nierówny, było dużo śniegu i dużo chaszczy. Po 1/4 zmagań człowiek miał już dosyć... Cała ta końcówka była już na dobicie. Jestem bardziej zmęczony niż po maratonie. Ta bieganina góra - dół była bardzo męcząca. Dodatkowo zanurzenie głowy w lodowatej wodzie mnie zniszczyło – ocenił na mecie Maciej Wilk, dla którego był to już trzeynasty start w Runmageddonie.
– Trudno mówić o jednej najtrudniejszej przeszkodzie, bo trzeba wspomnieć o kumulacji przeszkód. Całą trasę powtarzałem sobie jeszcze ten numer. Największą przeszkodę sprawiają mi ściany, nie jestem w stanie ich przeskoczyć samodzielnie. Na szczęście jednak tu wszyscy sobie pomagają. Fajnie, że impreza odbyła się w nowym miejscu. Klimat moim zdaniem jest tu fajny – podkreślił pan Maciej.
– To jest mój siódmy start w Runmageddonie, zaczynałam od Rekruta w Sopocie. Teraz chciałam sprawdzić siebie i zostać „Weteranem”. Było dziś ciężko, wręcz harcordowo (śmiech). Musieliśmy sporo kręcić i kluczyć gdzieś w krzakach, co sprawiało dużo trudności. W Runmageddonie każdy bieg jest inny. Czasami jest więcej przeszkód i zmagania są bardziej siłowe, tym razem było dużo biegu. Dlatego ważne było dobre przygotowanie psychiczne - trzeba było wytrzymać ten wysiłek. Przy tej lodowej przeszkodzie na koniec, gdy weszłam do wody, to mnie wręcz zatkało. Nie wiem czy to są dobre przeszkody na takie temperatury... – zastanawiała się tuż po swoim biegu Karolina Mirkowska. Chyba na asekurację, bo zajeła dziś drugie miejsce wśród kobiet. Gratulujemy!
Nowa jakość imprezy i uczestników
Przez dwa dni w Runmageddonie wystartowało w sumie ok. 1500 osób. Niedzielne, hardcorowe zmagania ukończyło 341 osób. Zdaniem dyrektora biegu Jaro Bienieckiego, Zimowy Runmagedon Hardcore ten z 2014 roku rozgrywany na Torze Służewieckim i ten dziś rozgrywany na AON to zupełnie inne imprezy pod względem jakości.
– Z imprezy na imprezę poprawiamy się, mamy coraz ciekawsze przeszkody. Jest też coraz więcej przeszkód. Robimy wszystko, by uczestnicy kończyli zmagania zmaltretowani, ale i szczęśliwi, że pokonali samych siebie – mówił dziś Bieniecki.
– Pamiętam, że w listopadzie 2014 było bardzo zimno, do tego wiał mocny wiatr. Wtedy niemal 20 procent uczestników nie ukończyło rywalizacji ze względu na wyziębienie bądź kontuzje. Teraz takich przypadków mamy dużo mniej, bo pogoda okazała się też łaskawsza. Ale wzrosła też świadomość uczestników naszych imprez. Teraz nikt nie ma wątpliwości jak wygląda Runmageddon i z czym to się je. W internecie jest setka filmów z naszych imprez. Jeśli startuje się zimą to trzeba poświęcić trochę czasu na przygotowania. My nie odpuszczamy. U nas przeszkody wodne będą nawet zimą i ludzie to wiedzą. Dlatego są już lepiej przygotowani pod względem sprzętowym – podkreślił Bieniecki. Dodał, że „z premedytacją zniechęcamy nieprzygotowane osoby do startowania w Hardcorze”, ale równie dobrze mogą one wybrać Rekruta czy Classica. – Są to prostsze przeszkody, ale też nie łatwe. Też warto – podsumował szef piekielnego cyklu.
Na koniec dodajmy, że zwycięzcami Runmageddonu Hardcore okazali się Michał Jagieło (czas 2:45:57). Wśród kobiet najlepsza okazała się Magdalena Szulc (3:20:04). Pełne wybiki w naszym KALENDARZU IMPREZ.
Festiwal Biegów jest patronem medialnym cyklu Runmageddon.
RZ
fot. RZ, Andżelika Haas