Wczoraj w godzinach wieczornych polskiego czasu amerykański gigant rynku urządzeń multimedialnych zaprezentował swoje najmłodsze dziecko - Apple Watch. Lista funkcji tego urządzenia jest niezwykle szeroka i zawiera także te przydatne biegaczom.
Jak wyjaśniano na konferencji prezentującej urządzenie, Apple Watch ma zachęcać do aktywności fizycznej, monitorując nasze ciało poprzez odpowiednie aplikacje. W przypadku zbyt długiej przerwy w ruchu urządzenie przypomni o konieczności odejścia od kanapy.
Zegarem ma dostarczać statystyk podczas biegania, gry w tenisa czy jazdy na rowerze. Pokonany dystans, tempo biegu, czas aktywności czy liczba spalonych kalorii mają być wyświetlane także w formie wykresów.
Zegarek promuje Amerykańska modelka i biegaczka - amatorka Christy Turlington (życiówka 4:20 w maratonie, na zdjęciu podczas konferencji), która pierwsza na świecie pokonała z Apple Watch półmaraton.
Opisując urządzenie biegaczka niestety nie opowiedziała jak sprzęt sprawuje się w praktyce i czy może zastąpić typowy pulsometr z gps. Na te wiadomości trzeba będzie poczekać do czasu, gdy zegarek zostanie udostępniony do testów.
Ambicją twórców Apple Watch jest, by zegarek zastąpił możliwie jak największą liczbę urządzeń i sprzętów wykorzystywanych przez nas na co dzień. Da możliwość wysyłania e-maili, sprawdzenia pogody i bieżących informacji, inicjowania rozmowy telefonicznej, słuchania muzyki, płacenia za zakupy (ogłoszono usługę Apple Pay), otwierania drzwi do pokoju czy bramy garażowej.
Apple Watch może się podobać. Cena też wydaje się przystępna - 349 dolarów za najprostszą wersję (cenę urządzenia determinuje głównie dobrany pasek). Łyżką dziegciu z pewnością jest niezbyt pojemna bateria, która ma wystarczyć na 18 godzin pracy Apple Watch (nie zdradzono jednak przy jakim obciążeniu systemu). Złośliwi żartują, że właśnie z tego powodu na sportowy debiut zegarka wybrano półmaraton, a nie królewski dystans.
red.
fot. twitter