Sucholeska Dziesiątka jak szwajcarski zegarek [ZDJĘCIA]

  • Biegająca Polska i Świat

W sobotę wybrałem się na imprezę IV Sucholeska Dziesiątka Fightera do podpoznańskiego Suchego Lasu. Jak sama nazwa wskazuje, jest to bieg na dystansie dziesięciu kilometrów, ale nie tylko. Można było się także pościągać na dystansie o połowę krótszym tj. 5 km. Ja wybrałem właśnie tę drugą opcję. Odbył się także marsz NW oraz biegi dla dzieci.

Relacjonuje Grzegorz Urbańczyk

Do Suchego Lasu powróciłem po dwóch latach. W 2014 roku startowałem na dystansie 10 km i niestety byłem zawiedziony poziomem organizacji zawodów. W tym roku jednak było zupełnie inaczej, wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku!

Sprawnie odebrany pakiet startowy, a w nim same dobre rzeczy: woda, wafle ryżowe, sezamki i płatki owsiane. Mile zaskoczony udałem się na rozgrzewkę. Jeśli jednak ktoś potrzebował wsparcia w tej kwestii, mógł liczyć na organizatorów, którzy zapewnili instruktorów i fachowe ćwiczenia.

Start dla wszystkich dystansów nastąpił punktualnie o 11:00. Pierwsze metry pokonałem w grupie zawodników, jednak już po kilkuset metrach wysunąłem się na prowadzenie i samotnie podążałem w kierunku mety. Powiew wiatru i pofałdowana trasa momentami uniemożliwiały trzymanie równego tempa. Jednak udawało się powiększać przewagę nad przeciwnikami, co upewniło mnie, że mogę wygrać.

Walka o dobry czas w samotnym biegu była ciężka. Dodatkowo końcówka to bieg pod górkę, zakończony wbiegnięciem na stadion, na którym trzeba było jeszcze przebiec ok. 300 metrów. Linię mety przekroczyłem po 17 minutach i 22 sekundach od wystrzału startera.

Drugim zawodnikiem na „piątkę” był znany raper Mezo. Jacek Mejer przebiegł ten dystans w 18 minut i 31 sekund. Tylko dziesięć sekund wolniejszy od Jacka był Ernest Szałachowski, który ukończył bieg po 18 minutach i 41 sekundach.

Wśród kobiet pierwsze miejsce zajęła Izabela Marciniak z czasem 21 minut i 38 sekund. Miała ona niewielką przewagę nad drugą Małgorzatą Król, która uzyskała czas 21 minut i 47 sekund. Podium uzupełniła Patrycja Grzeszczyk z czasem 21 minut i 54 sekundy. Po czasach pań widać, że rywalizacja o miejsca na podium trawiła praktycznie do ostatnich metrów.

W biegu na 10 kilometrów bezkonkurencyjny okazał się Przemysław Pluciński, który wygrał z czasem 34 minuty i 49 sekund.

- Do ponad drugiego kilometra biegłem w kilkuosobowej grupie. Po 2,5 km zdecydowałem się zaatakować i wyszedłem na prowadzenie. Na 5 kilometrze miałem już przewagę nad drugim biegaczem ok. 10 sekund. Utrzymywałem dobre tempo i powiększałem przewagę aż do mety. Udało się wygrać i z tego się cieszę. Trasa trochę kręta i pagórkowata ale dałem radę – podsumował swój bieg Radek.

Prawie po minucie na mecie pojawił się drugi zawodnik. Był nim Dawid Jagła, który potrzebował 35 minut i 39 sekund. Jako trzeci zameldował się Andrzej Gromadziński z czasem 36 minut i 6 sekund.

Agnieszka Golak wygrała natomiast rywalizację wśród pań. By dotrzeć na metę potrzebowała 40 minut i 1 sekundy. Druga finiszowała Agnieszka Kuster z czasem 41 minut i 28 sekund. Na najniższym stopniu podium stanęła Marta Andrzejewska, której pozwolił na to czas 42 minuty i 22 sekundy.

Całej imprezie towarzyszył także cel charytatywny. Z każdej opłaty startowej organizator przekazał 5 zł na Fundację RAK OFF. Biegajmy i pomagajmy!

Organizator oprócz dobrego pakietu startowego, zadbał także o nagrody dla najlepszych. Zostali oni obdarowani nie tylko pucharami, ale też upominkami rzeczowymi. Aż chce się wygrywać!

Łącznie w imprezie wzięło ponad 350 biegaczy i kijkarzy. Jest to regres w porównaniu do poprzednich lat. Jednak uważam, że wpłynęło to na plus. Impreza stała się bardziej kameralna i rodzinna. W oczekiwaniu na dekorację można było miło spędzić czas wylegując się na trawie, grając w piłkę lub pałaszując, zapewnioną przez organizatora, grochówkę lub pomidorówkę. Taki relaks, po tak dobrze zorganizowanym biegu, to przepis na sukces!

Grzegorz Urbańczyk