Swoboda, Czykier, Lewandowski – mówili w Londynie

- O finale nie myślę, w Londynie zrobiłam już, co miałam zrobić - powiedziała nam Ewa Swoboda po udanym biegu kwalifikacyjnym, w którym zdobyła miejsce w półfinale. Plan minimum wykonała więc zanim rozpoczął się półfinał kobiet na 100 m. Zadaniem na dzisiaj było po prostu poprawić wynik. W eliminacjach nabiegała 11.24. To czas gorszy od jej życiówki, ale najlepszy w tym sezonie. Niestety półfinał nie ułożył się po myśli Swobody.

- Sama nie wiem, jak ten bieg ocenić. Słyszałam, że miałam dobry start, ale potem coś mnie zaczęło ciągnąć - mówiła Ewa wskazując na nogę. - Chyba się za bardzo spięłam, a może to po prostu nie jest mój sezon. Powiedzmy sobie szczerze, że w tym sezonie nie będzie żadnego rekordu ani nic. Trzeba to przetrwać - dodała rozczarowana startem Ewa, która dziś nabiegała 11:35.

Do finału 400m nie wszedł Rafał Omelko. - Ten półfinał był jak wyprawa na księżyc, niby osiągalny, ale na razie poza moim zasięgiem - powiedział nam po biegu Rafał.

W finałach 110m ppł nie zobaczymy Damiana Czykiera, który w półfinale pobiegł poniżej swojego rekordu życiowego. Na przebieg rywalizacji miało wpływ zderzenie z hiszpańskim zawodnikiem.

- Nie wiem, czy to zaważyło na wyniku, ale taka stłuczka miała miejsce. Na pewno muszę poprawić dobieg, ale i później czegoś mi brakowało - mówił nam Damian, który przypomniał, że jeszcze nie tak dawno nie wiedział, że konkurencja biegu przez płotki istnieje i z całą pewnością stać go w przyszłości (np. na igrzyskach w Tokio) na szybkie bieganie.

Tylko Adam Kszczot, który wygrał swój bieg półfinałowy z czasem 1:46:24 pobiegnie w finale 800m. Pozostali Polacy mieli mniej szczęścia.

Kszczot biegł w pierwszym biegu, razem z m.in. Nijelem Amosem i Fergusonem Rotichem. - Bieg był trudny. Nie spodziewałem się, że zaczną tak szybko. Było też wiele przepychanek i szarpania, ale udało mi się znaleźć swoją pozycję i zacząłem się przesuwać. Udało mi się minąć jednego z liderów światowych list - Amosa. Dalej pobiegłem swoim tempem i zaskoczyłem rywali - powiedział nam w Londynie Adam Kszczot. Polak chciałby stanąć na podium, ale zdaje sobie też sprawę, że finałowi rywale są mocni.Teraz zamierza spotkać się z psychologiem i nastawić pozytywnie do finału.

Niestety pozytywne nastawienie opuściło Marcina Lewandowskiego, który pobiegł szybciej od Adama Kszczota, ale z czasem 1:45.93 zajął dopiero trzecie miejsce i nie dostał się do finału. - Nie udało się. Jestem pierwszym, który nie wszedł. Nie wiem, czego zabrakło. Wydało mi się, że biegnę idealnie taktycznie. Widocznie nie było mnie stać na ten finał. To nie był mój dzień - mówił nam mocno rozczarowany Marcin.

Michał Rozmys, mimo że także nie wszedł do finału, rozczarowany nie był.

- Cieszę się z tego startu. Biegałem z ekipą, o której mogłem tylko pomarzyć. Fanem [Mohammeda] Amana jestem chyba od 8 lat. To dla mnie wielkie przeżycie, że mogłem rywalizować z nim, I z Bosse. Myślę, że to w przyszłości zaprocentuje - mówił Michał Rozmys, który w swoim biegu półfinałowym zajął dobre piąte miejsce.  

Rozmawiała w Londynie IB