W połowie grudnia 2016 belgijska ekipa Legends Trails zorganizowała swój kolejny ultramaraton – Bello Gallico. Jego nazwa pochodzi od tytułu pamiętników Cezara o wojnach galijskich. Po marcowym Legends Trail który szeroko opisywaliśmy oraz lipcowym The Great Escape, zimowa impreza składała się z biegów bieg na trzech dystansach: 160, 80 i 45 kilometrów. Zawody miały się odbyć w jedynym belgijskim parku narodowym Hoge Kempen, położonym w prowincji Limburgia, niedaleko granicy z Holandią i Niemcami.
Organizatorzy debiutującej imprezy wystąpili o wszystkie pozwolenia ponad rok wcześniej. Ich zdobycie wydawało się formalnością. Praktycznie w ostatniej chwili przyszła jednak odpowiedź odmowna od podległego Ministerstwu Środowiska lokalnego zarządu lasów, który nie zezwolił na przeprowadzanie biegów w nocy. Bello Gallico wraz z całą logistyką miał trzy tygodnie na przeniesienie się w zupełnie inne miejsce – na południowy wschód od Brukseli.
W większości Flandrii, czyli niderlandzkojęzycznej części Belgii – jak opowiada nam jeden z organizatorów Stef Schuermans – obowiązuje praktycznie całkowity zakaz wstępu do lasów w nocy. Dotyczy on nie tylko obszarów chronionych, lecz lasów w ogóle. Jak mówi nasz rozmówca, odgórnie we Flandrii nie ma takiego prawa, lecz każdy lokalny zarząd lasów może wprowadzić ten zakaz na podlegającym sobie terenie i większość z nich z tego prawa skorzystała.
Co nam się wydaje najbardziej bulwersujące, dotyczy to nie tylko zorganizowanych imprez masowych, lecz także indywidualnych osób. Podobny zakaz obowiązuje w całej Holandii. Dlatego są tam duże trudności z organizacją jakichkolwiek biegów ultra. Holendrzy robią je na nadmorskich plażach, jak powiedział nam Stef. Takie restrykcyjne zarządzenia uzasadniane są „ochroną przyrody”. – Chyba po to to wszystko, by nie wystraszyć miejskich gołębi, które się zabłąkały w lesie – dodał z gorzkim uśmiechem organizator biegów Legends Trails.
Impreza odbyła się w zaplanowanym terminie 17-18 grudnia, z bazą w Oud-Heverlee. Nowa lokalizacja zawodów to jeden z nielicznych flandryjskich terenów, gdzie zezwolenie na nocną organizację nie było potrzebne. Legends Trails i The Great Escape nie miały z tym kłopotów, ponieważ odbyły się w Walonii, czyli francuskojęzycznej części Belgii, gdzie to niedorzeczne dla nas prawo nie istnieje.
Organizatorzy Bello Gallico wystąpili o pozwolenie na nocne biegi dokładnie 25 listopada 2015 roku. Zdobycie jednorazowego zezwolenia na weekend zawodów wydawało się formalnością, bo przecież jak 200 biegaczy może zagrozić sosnowemu lasowi zasadzonemu w równych rzędach na terenach dawnych kopalni węgla. Zarząd lasów uznał jednak inaczej. Odmowę przysłał organizatorom... 24 listopada 2016, a więc na trzy tygodnie przed planowanymi zawodami. Skąd my to znamy? Trochę inne okoliczności, uwarunkowania i skala problemu, jednak polskim biegaczom zapewne skojarzy się to wszystko z niedawną aferą wokół Biegu Rzeźnika...
Nowa trasa pozostała dość płaska i szybka, taka jak miała być w zamierzeniu. Było nieco więcej wzgórz i otwartych przestrzeni, a mniej terenów zalesionych. Przez konieczny pośpiech w jej układaniu, asfaltu było 18% w porównaniu z 5% na trasie orginalnej.
Na najdłuższym, stumilowym dystansie z czasem 17h02 zwyciężył Belg Ivo Steyaert, czwarty zawodnik 250-kilometrowego Legends Trail. Najszybszą z kobiet (13. w generalce) została Holenderka Petra Bilthof (23h19). Bieg ukończyło 43 zawodników z 57, którzy wystartowali. Dystans 80 km wygrali Erik Michels z Belgii (7h36) i zwyciężczyni Legends Trail Paula Ijzerman z Holandii (9h39), a 45 km Belgowie Stef Maginelle (4h18) i Veronique Blieck (5h05). Pełne wyniki można zobaczyć tu: 160 km, 80 km, 45 km.
Kolejna edycja Bello Gallico odbędzie się za niecały rok, 16-17 grudnia, najprawdopodobniej w tej samej lokalizacji. Wcześniej zostaną rozegrane drugie edycje pozostałych biegów ekipy Legends Trails: w marcu Legends Trail oraz The Great Escape w lipcu. Ze względu na wieloletnie powiązanie Stefa Schuermansa z Polską, organizatorzy szczególnie serdecznie zapraszają na swoje zawody naszych ultrabiegaczy. A z samym Stefem widzimy się już w tym miesiącu na Zamieci, w której jako redakcja też weźmiemy udział.
Strona organizatorów: TUTAJ
Zeszłoroczna relacja z Legends Trail: TUTAJ
Kamil Weinberg