Szwedzki biegacz Bjorn Suneson właśnie ukończył bieg przez Amerykę. W 97 dni pokonał 5 250 km. Informacja ta sama w sobie nie jest niczym niezwykłym, wszak chętnych do stawiania czoła temu wyzwaniu nie brakuje. Gdy więc nie ma rekordu, rzadko słyszymy o kolejnym śmiałku, który spędził kilka miesięcy w tej biegowej drodze. Szwed nie jest jednak typowym biegaczem.
Zaczął biegać po trzydziestce, by zadbać o formę. Głównie robi maratony i krótsze biegi, ale w wieku 59 lat ruszył trasą przez Amerykę po raz pierwszy. Bieg, który zakończył tym razem na plaży w Avon, był już jego siódmym udanym wyzwaniem „od wybrzeża do wybrzeża”.
Mimo, że obecnie Bjorn jest 71-latkiem, uważa że siódmy bieg przez Amerykę był jednocześnie najłatwiejszym z dotychczasowych (!). Nie trapiły go żadne problemy zdrowotne ani kontuzje, nie miał większych kłopotów po drodze. Narzekał jedynie na pogodę. A to doskwierał mu upał, a to mróz albo deszcz.
Bjorn wraca do USA głównie dlatego, że spotyka na trasie miłych i przyjaznych ludzi. Jednak nie jest wobec Ameryki bezkrytyczny. Z trasy codziennie pisał relację, którą śmiało można nazwać reporterską. Jest uważnym obserwatorem i łatwo przekuwa swoje myśli w słowa.
Zapis biegu Sunesona to reportaż w odcinkach. Wynika z niego m.in., że USA to kraj i społeczeństwo podporządkowane samochodom. To właśnie ruch uliczny, nawierzchnia dróg i brak infrastruktury przyjaznej pieszemu, stawiają pod znakiem zapytania ewentualną ósmą trasę przez Amerykę.
„To zbyt duże ryzyko”- napisał na swoim blogu Szwed, który jednak powrotu do USA nie wyklucza. Zostało mu tam jeszcze 5 stanów, w których nie biegał.
Strona internetowa Bjorna Sunesona – TUTAJ
Fanpage facebook: TUTAJ
IB