Tomasz Mackiewicz i Nanga Parbat. Na zawsze...

  • Biegająca Polska i Świat

Z tą informacją zwlekaliśmy, ile tylko się dało. Cały czas była nadzieja...

Już w piątek było wiadomo, że źle się dzieje na Nanga Parbat. Że Tomasz Mackiewicz wraz z Francuską Elizabeth Revol, którzy zdobywają dziewiąty co do wysokości szczyt świata (8126 m n.p.m.), nie mogą bezpiecznie wrócić do domu. Że są kłopoty z akcją ratunkową, że strona pakistańska żąda 50 tys. dolarów i żadne zapewnienia nie były wystarczające, by poderwać z ziemi śmigłowce. Wtedy jednak o tym nie pisaliśmy, bo ciągle wierzyliśmy, że będzie dobrze.

I przez chwilę wydawało się, że może być, że była szansa, żeby uratować oboje himalaistów. W publicznej zbiórce pieniędzy w ciągu kilku godzin zebrano niebotyczną kwotę. Do akcji ratunkowej ruszyli polscy himalaiści, którzy w tym czasie przebywali na K2 w narodowej wyprawie na 100-lecie niepodległości kraju.

Denis Urubko i Adam Bielecki, oraz podążający za nimi ze sprzętem Piotr Tomala i Jarosław Botor, w iście sprinterskim tempie rozpoczęli akcję ratunkową. Do Francuzki dotarli 8 godzin przed planowanym terminem, wieńcząc sukcesem pierwszy z etapów swojej misji. Elisabeth Revol po kilku godzinach sprowadzania w dół, udało się przetransportować śmigłowcem do szpitala. Wielki sukces i niesamowity wyczyn Polaków.

Chwilę później zapadła decyzja, że warunki są zbyt trudne by podjąć się drugiego etapu akcji ratowniczej na Nanga Parbat. Tomasz Mackiewicz pozostawał zbyt wysoko, a na szczycie szalała burza śnieżna, by można było kontynuować akcję.

Tomasz Mackiewicz, popularny Czapkins, to himalaista o awanturniczej duszy, często chodzący własnymi drogami, czasami na skróty, łamiący zasady wojownik. Wszystko wskazuje na to, że na zawsze pozostanie na górze, która nie dawała mu spokoju od 7 lat. Niezmiennie próbował ją zdobyć. Chciał być pierwszy, dlatego źle przyjął informację o udanej zimowej ekspedycji Simone Moro (Simone Moro, Alex Txikon, Ali Sadpara). Zarzekał się, że już nie wróci na ten szczyt. Nie potrafił jednak zrezygnować.

Swoje sprawy doprowadzał do końca. Rozprawił się uzależnieniem od narkotyków. W Monarze odkrył bieganie. Biegał codziennie. Tak zbudował formę, z którą ruszył w świat. Żył na marginesie Polskiego Związku Alpinizmu, na wyprawy zbierał fundusze z pomocą ludzi, dla których był inspiracją. Za swoje wyczyny na Jukonie otrzymał Kolosa.

Według niepotwierdzonych informacji, tym razem udało mu się wejść na swój wymarzony szczyt. Mamy nadzieję, że tak właśnie było.

Rodzinie składamy najszczersze kondolencje.

PS. W serwisie GoFundMe trwa zbiórka pieniędzy, które zostaną przekazane żonie i trójce dzieci Tomasza Mackiewicza. Obecnie licznik wskazuje już blisko 107 tys. euro. 

IB