Nadal pozostaje najszybszym sprinterem świata, ale nie jest już niepokonany. W ostatnim, indywidualnym starcie swojej zawodniczej kariery, na Lekkoatletycznych Mistrzostwach Świata w Londynie, Usain Bolt był trzeci.
Emocje rosły stopniowo. Już o poranku przed stadionem pojawili sprzedawcy z jamajskimi flagami. Kupowali je chętnie wszyscy kibice, bez względu na swoje związki z Jamajką. W Parku Olimpijskim przy stadionie dzieci bawiły się w rozgrywanie najważniejszego biegu dnia. Oczywiście każdy chciał być Boltem w takim biegu.
Później rywalizacja przeniosła się na bieżnię. Najpierw w półfinałach, Christian Coleman okazał się szybszy od Bolta. Do finału wszedł z pierwszego miejsca. Obaj zeszli poniżej 10 s. Obaj opuszczali bieżnię skupieni na kolejnym zadaniu. Żaden nie zdecydował się na rozmowę z mediami.
W końcu stało się to, co wydawało się niemożliwe. W finałowym biegu Bolt zafiniszował na trzecim miejscu. Show, na który czekało ponad 55 tys. widzów, skradło Jamajczykowi dwóch Amerykanów. Justin Gatlin, który uzyskał najlepszy w tym sezonie czas - 9.92. Bolta pokonał także Christian Coleman (9.94). Bolt, dla którego był to najszybszy bieg sezonu, uzyskał wynik 9.95.
– Nie mogę w to uwierzyć – powiedział nam Jamajczyk Yohan Blake, który był czwartym zawodnikiem w stawce z czasem poniżej 10 s.
– To wielka sprawa. Dla mnie osobiście i dla Ameryki. Gatlin wygrał, ja również mam medal – cieszył się Christian Coleman chwilę po biegu w rozmowie z naszym portalem.
W ogromnym ścisku dziennikarzy, udało nam się porozmawiać także z samym Mistrzem Świata:
– Biegam dla siebie, dla swojego kraju i dla wszystkich ludzi, którzy mnie wspierają, dla kibiców. Im wszystkim dedykuję to zwycięstwo – powiedział nam Justin Gatlin.
W szerszej rozmowie z dziennikarzami Gatlin wyznał, że szanuje Bolta jako legendę sprintu oraz osobę, która także jego motywuje do bycia szybszym, lepszym, mocniejszym zawodnikiem.
Na starcie biegu Gatlin musiał sobie radzić z buczeniem ludzi na trybunach. Kibicom nie podobało się, że rywal Bolta to osoba, u której dwukrotnie wykryto środki dopingujące. Jednak zarówno on, jak i Bolt, swoimi gestami pokazali, że liczył się tylko ten bieg, przeszłość nie miała znaczenia. Wygrał szybszy, a Bolt pośpieszył z gratulacjami.
– Wiem, że wiele osób uważa, że między nami jest jakaś niechęć, że się nie lubimy. To nie prawda, jesteśmy rywalami, ale szanujemy się wzajemnie. Bolt jest dla mnie ogromną inspiracją. On tak wiele zrobił dla tej dyscypliny. Podziwiam go i przekroczenie linii mety w tym biegu obok niego, było dla mnie zaszczytem – dodał Gatlin, który wyznał, że przez ułamek sekundy po przekroczeniu mety, pomyślał, że mógłby już pójść na emeryturę.
W sprawie emerytury Gatlin szybko zmienił zdanie i wspominał, że chodzą mu po głowie Igrzyska w Tokio. Za to Bolt ani myśli zmieniać swojego postanowienia o końcu kariery. Prawdopodobnie pobiegnie jeszcze w sztafecie, ale zakończony nie po myśli jego myśli start indywidualny był na pewno jego ostatnim indywidualnym startem w karierze zawodniczej.
– Ten brązowy medal niczego nie zmienia. Starałem się o więcej, dałem z siebie wszystko, ale tym razem to było za mało. Jednak trzecie miejsce nie zmienia tego, co osiągnąłem. Przyszedł czas na nowe wyzwania. Nie wiem, w którą stronę pójdzie moje życie, ale jestem podekscytowany perspektywą prowadzenia normalnego życia – mówił Bolt na konferencji prasowej.
Z Londynu IB