USA: Biegacze rywalizowali na.... cmentarzu

Cmentarz. Miejsce zadumy i refleksji. Raczej nie kojarzy się ani z miejscem do biegania, ani przedsiębiorstwem prowadzącym działania marketingowe. Jednak cmentarz w 113-tysięcznym mieście Peoria w środkowym Illinois jest właśnie biznesem, który musi dbać o reklamę i przyciągnąć jak najwięcej klientów.

Pomysł jest prosty - jeśli teren im się spodoba, być może wykupią tam miejsca dla siebie i swoich bliskich. Bo sprzedaż wolnych miejsc jest właśnie istotą działania tego miejsca.

Nekropolia organizuje już spacery, pokazy teatralne, a najnowszym pomysłem przyciągnięcia klientów jest organizowanie biegów. Teren nadaje się do tego idealnie. Cmentarz leży w centrum miasta, ma szerokie alejki i kilka solidnych podbiegów. Na początku października przekonało się o tym 200 uczestników biegu na dystansie 5 km, który popularyzował walkę z cukrzycą poprzez ruch.

Z kolei pod koniec miesiąca już 700 osób wzięło udział w nocnym Biegu Krzyczącej Dyni. Sama formuła imprezy jest nietypowa. Uczestnicy przebiegają dystans maratonu samodzielnie lub w sztafecie bez możliwości kontrolowania czasu i swojego tempa. Wszelkie urządzenia GPS, zegarki i inne gadgety są tu zakazane.

Wystartować można w dowolnym czasie po godz. 6 pm, a wygrywa ten, kto ukończy bieg najbliżej północy. Atrakcją tegorocznej edycji była trasa wytyczona po pętli wokół grobów i oznaczona oświetlonymi palikami.

Ten nietypowy pomysł... spodobał się amerykańskim biegaczom. Chwalili wyjątkową atmosferę biegu. Zadowoleni są również włodarze cmentarza, którzy już planują kolejne tego typu wydarzenia. - Jesteśmy pewni, że ludzie, którzy nas odwiedzą, zachwycą się pięknem tego cmentarza i mamy nadzieję, że pomyślą o nas, gdy przyjdzie ich czas - powiedział dyrektor cmentarza dziennikarzom Journal Star.

IB

Źródło: Journal Star