W Grand Prix Warszawy „dzielą się lasem”. Jabłoński vs. Polak - wygrywa... [ZDJĘCIA]

Po świątecznej przerwie wróciło Grand Prix Warszawy. Uczestnikom dzisiejszego biegu na Kabatach dopisała słoneczna pogada, zachęcając do nucenia przeboju Marka Grechuty „Wiosna, ach to ty”.

W czwartym etapie cyklu wystartowało ponad 200 osób. Nie jest to największa liczba uczestników w tym roku, co może zaskakiwać. Zaskoczonym jednak być nie można. Jak mówiła przed startem organizatorka Alina Sakwa, kalendarz startów na ten weekend jest bogaty i wśród organizatorów panuje spora konkurencja. Wielu ze stałych uczestników udało się na maraton do Dębna, czy też do Babic, na tamtejszą „dziesiątkę”. Jutro blisko Warszawy odbędzie się z kolei Bieg Raszyński.

Ci, którzy zdecydowali się wybrać Ursynów, na pewno nie mają czego żałować. Zawody rozgrywane były w miłej, kameralnej atmosferze. Nie brakowało stałych bywalców jak i debiutantów. Uczestnikom nie przeszkadzały tłumy spacerowiczów przechadzających się po leśnych duktach. Zresztą jeszcze miesiąc temu wszyscy o takiej o pogodzie mogli tylko marzyć. Podczas ostatniego etapu Grand Prix Warszawy biegacze mijali bowiem... narciarzy, a aura przypominała tę z zimowych Igrzysk.

– Biegam od czterech lat, ale w tym roku debiutuje w tym Grand Prix. Brałem udział wielu imprezach, dwa lata temu ukończyłem 80 zawodów w okolicach Warszawy, ale zakochuje się w tym biegu. Jest tu fajna trasa, prowadząca zielonymi terenami. Odpowiada mi atmosfera, bo są też znajomi. Dodatkowo zawody odbywają się blisko mojego miejsca zamieszkania. Zdecydowałem się na udział w całym cyklu, to też jest jakąś motywacją – powiedział nam Jacek Seferyniak.

Tradycyjnie biegano na dystansie 10 km. Start i meta znajdowały się w okolicach stacji techniczno-postojowej metra. Jako pierwsza zmagania rozpoczęła grupa mieszana, złożona z pań oraz biegaczy, którzy chcieli pokonać dystans w czasie powyżej 60 minut. Chwilę później sygnał do startu dostali pozostali uczestnicy.

Najszybciej dystans pokonali Artur Jabłoński, który po 8. kilometrze wyszedł na prowadzenie i nie oddał go do mety. Bieg pań rozstrzygnęła na swoją korzyść Marta Kaźmierczak, która od początku kontrolowała przebieg rywalizacji. Dzięki wygranej, oboje biegaczy umocniło się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej cyklu.

– Obudziłem się dziś z potwornym bólem głowy. Może nie jestem chory, ale jakoś te przesilenie chyba dało się we znaki – mówił po biegu Artur Jabłoński. – Biegłem taktycznie, był to mocny trening. Ten ostatni fragment, półtora kilometra, szarpnięty po 3:10 min./km kosztował mnie trochę energii. Czuje w nogach przygotowania do Mistrzostw Świata w trailu. Objętości są większe i czuje, że nogi są cięższe. Ale jestem zadowolony, bo to czwarta wygrana w tym roku. Przybliża mnie ona do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej – cieszył się Jabłoński, szczególnie, że znów mógł się pościgać z największym rywalem w cyklu – Sebastianem Polakiem.

– Dziś mogliśmy się sprawdzić w równych warunkach, bo wcześniej ja biegałem w kolcach, a on zwykłych butach. Szczerze go podziwiałem, bo potrafił wytrzymać mocne tempo – komplementował rywala biegacz i trener grupy Dream Run.

Ze swojego startu zadowolona była też Marta Kaźmierczak.

– Cały czas trzymałam jakąś przewagę nad dziewczynami. Obejrzałam się dopiero pod koniec. Warunki mieliśmy dziś bardzo dobre. Wcześniejsze etapy były bardziej zimowe, wtedy czuć było różnice w sposobie biegania. Dziś nie było tego grzebnięcia. Spacerowicze absolutnie nie przeszkadzali, chociaż pani Ala wcześniej ostrzegała, żeby na nich uważać. Podzielmy się tym lasem, niech ludzie korzystają z przyrody zwłaszcza w takie dni – powiedziała po biegu Marta Kaźmierczak.

Kolejny, piąty bieg cyklu rozegrany zostanie 28 kwietnia. Będzie to ostatnia odsłona przed zakończeniem „rundy wiosennej”. Grand Prix Warszawy składa się z 8 imprez. O klasyfikacji końcowej decyduje suma punktów zdobytych w maksymalnie 6 wyścigach. Klasyfikacja przejściowa:

Mężczyźni:

1. Artur Jabłoński
2. Sebastian Polak
3. Marcin Stupan

Kobiety:

1. Marta Kazimierczak
2. Marta Jusińska
3. Anna Sawicka

RZ