Od dwóch miesięcy jestem mieszkańcem Poznania, z moich pięknych Borów Tucholskich, spokojnych terenów pełnych leśnej zwierzyny, przeniosłem się w miejską dżunglę. Jeśli więc nadarza się możliwość ucieczki na bieg w ostępy leśne, nie zastanawiam się ani chwili. Taka właśnie okazja przytrafiła się w niedzielę 28 stycznia, wystartowałem w 2 Zimowym Półmaratonie w Łęknie k. Zaniemyśla (niedaleko Środy Wielkopolskiej).
Od razu skusił mnie opis organizatorów: wystartuj w celu zapoznania się z walorami krajobrazowymi Zaniemyśla i Leśnictwa Łękno. Nie byłbym sobą, gdybym nie miał też swoich planów na ten bieg. Celem było pobiec całość mniej więcej w tempie 4'30/km.
Start zaplanowano na godzinę 11:00, z Poznania to nieco ponad 40 minut drogi. Na miejscu ciężko było znaleźć biuro zawodów. Pod wskazany w regulaminie adres podjeżdżało wielu biegaczy, a tam... nic, cisza, żadnego biura zawodów. Małe zamieszanie, wreszcie udało się odnaleźć prawidłową lokalizację, ale przez to wszystko numer odebrałem 10 minut przed startem, poleciałem więc szybko się przebrać i... na start.
Czekały nas dwie pętle, rozgrywane były dwa dystanse: ćwierć- i półmaraton. Trasa piękna, nie jakoś specjalnie trudna, problemem było jedynie błoto, miejscami dosyć obfite. Temperatura, jak na zimę, wysoka, ok. 6 stopni, więc półmaraton był zimowy tylko z pory roku, bo śniegu nie było.
O moim założeniu na bieg zapomniałem szybko, właściwie już na pierwszym kilometrze. Niosło mnie, w lesie, na miękkim podłożu, poczułem się jak sarna z Borów Tucholskich. Z planowanego tempa 4'30/km wyszło 15 sek. szybciej na każdym kilometrze. Ukończyłem bieg w czasie 1:29:51 zajmując 9 miejsce na 149 biegaczy. Dystans o połowę krótszy ukończyło 80 zawodników.
Na mecie, dla każdego piękny pamiątkowy medal, herbata i ciepły posiłek z grilla: kiełbaska, pieczone warzywa. Zawody zorganizowane bardzo dobrze, tereny piękne... Warto wrócić tu za rok!
Marek Pfajfer, Ambasador Festiwalu Biegów