Za dużo „maratonów” w stolicy? „Potrzeba cierpliwości”

Tysiące zmęczonych, ale szczęśliwych osób mijających linię mety niedzielnego ORLEN Warsaw Marathonu i Biegu OSHEE 10 km- to jedna ze stron medalu. Druga to coraz liczniejsza grupa osób, którym maratończycy w Warszawie przeszkadzają. Z każdą dużą imprezą w stolicy temat blokowania miasta przez biegaczy powraca jak bumerang.

W chwili gdy sympatycy lekkiej atletyki emocjonowali się biegiem Artura Kozłowskiego i Henryka Szosta i wyścigiem o kwalifikacje olimpijskie w internecie trwała zażarta dyskusja na temat celowości organizacji takich imprez, wyliczanie szkód, jakie przynoszą one mieszkańcom. Nie zabrakło nawet zachęt do zablokowania kolejnego biegu na królewskim dystansie.

Głos w sprawie zajął m.in. były prezydent Warszawy – Jacek Sasin. W wywiadzie udzielonemu stacji RMF FM stwierdził:

„Maratonów w Warszawie jest zdecydowanie za dużo. Każdy warszawiak spotyka się z tym, że wielokrotnie w roku stolica jest paraliżowana. Byłbym za tym, żeby organizować jeden wielki maraton. Niekoniecznie jest dobrym pomysłem, żeby firmy organizowały swoje maratony kosztem pozostałych mieszkańców Warszawy”

- mówił polityk. Nie potrafił jednak powiedzieć ile „maratonów” rozgrywanych jest w Warszawie.

Wróćmy do 2012 roku i chwili, gdy pojawia się informacja o drugim maratonie w stolicy. Początkowo, koncern paliwowy chciał nawiązać współpracę z Maratonem Warszawskim. Ponoć była to bardziej chęć przejęcia organizacji imprezy, na co nie chciał zgodzić się jej dyrektor Marek Tronina. W efekcie od 2013 roku w Warszawie rozgrywane są dwa maratony: jeden wiosną, drugi jesienią.

Wśród światowych stolic podobne bogactwo ma tylko Seul, gdzie rozgrywane są Seoul International Marathon i JoongAng Seoul Marathon. Nie licząc mniejszych biegów i półmaratonów, po jednym dużym, prestiżowym i obejmującym większą część miasta maratonie mają Londyn, Berlin czy Paryż.

W porównaniu ze światowymi zawodami, polskie maratony wciąż są jednak „kameralne”. ORLEN Warsaw Marathon 2016 ukończyło 6 589 osób. Od startu o godzinie 8:45 do ukończenia zmagań przez ostatnich zawodników minęło 6 godzin. Dla porównania w Paryżu na mecie finiszowało 41 801 osób. Tu startowano falami od godziny 8:45 do 10:15. Z równie dużym rozmachem organizowana jest impreza w Berlinie, którą rok temu ukończyło 36 768 biegaczy. Trasa zawsze prowadzi obok największych atrakcji miasta promując je i zachęcając do biegowej turystyki.

– Jestem za tym, żeby w Warszawie zostały dwa maratony. Gorzej byłoby już z trzecim. Teraz natomiast biegacze mają wybór, czy chcą pobiec wiosną czy jesienią. Często startują też w obu imprezach – mówi Grzegorz Zwierzchoń, trener grupy Skrzydlaci.pl. – Specjalnością naszych zawodów jest to, że są one „rozkładane” i „składane” bardzo szybko. Impreza ma być jak najmniej uciążliwa dla osób postronnych, które nie uczestniczą w tym sportowym święcie – zauważa.

– W Berlinie jest jeden maraton, ale prawie tak samo liczny jest tam półmaraton (w tym roku prawie 24 000 - red). Ale w stolicy Niemiec centrum miasta blokowane jest na pięć dni. Przez ten czas praktycznie niedostępna jest Brama Brandenburska. Nikt jednak z tego powodu nie robi problemu. Oczywiście mamy inną komunikację miejską, ale wszystko jest kwestią podejścia. Jeśli maraton ma być okazją do promocji miasta i świętem to warto w tym wziąć udział – zachęca Grzegorz Zwierzchoń. Podkreśla znikome zaangażowanie mieszkańców miasta w imprezy.

– U nas wciąż ilość kibiców jest znikoma. Jeśli już ludzie przychodzą to bardziej przypominają gapiów. Lub wspierają tylko swoich znajomych. W Europie ludzie przynoszą stoliki, krzesełka, siadają przy trasie, jedzą, piją i oglądają sportowe zmagania przez cały wolny dzień. Puszczają muzykę z balkonów, mają w sobie dużo euforii – zazdrości stołeczny biegacz i trener.


Nasz rozmówca ceni sobie poziom organizacyjny obu warszawskich maratonów. Jednocześnie świadom jest pewnych braków. Ale...

– Oczywiście zgadzam się, że powinno być więcej informacji przed biegiem, o tym że w tym miejscu będzie trasa zawodów, chciałbym żeby były ulotki w komunikacji miejskiej. Ale potrzeba do tego więcej wolontariuszy, ale takich z doświadczeniem, którzy będą zaangażowani, a nie tylko chcieli uzyskać zaliczenie do szkoły. Ta pomoc jest bardzo ważna – zauważa Zwierzchoń. Ubolewa, że zbliżający się Bieg Konstytucji 3 Maja pojawił się w ogólnopolskich mediach jako ten, który znów zablokuje miasto.

– Po jednej wypowiedzi polityka! Tylko jednej! Zaraz dojdziemy do tego, że uczestnicy parkrunu też blokują Warszawę. Imprez biegowych, które mogą wpłynąć na utrudnienia w ruchu nie ma dużo. Zresztą nie tak łatwo jest zorganizować bieg uliczny. A co jeśli ORLEN Warsaw Marathon przeniesie się np. do Płocka? Straci na tym Warszawa, a zarobią hotele i restauracje w Płocku – mówi Grzegorz Zwierzchoń,

W Warszawie organizowane są dwa duże półmaratony – PZU Półmaraton Warszawski i BMW Półmaraton Praski. Do tego kilka większych biegów na 5-10 km, w tym cykl biegów ramach Triady „Zabiegaj o Pamięć” (Bieg Konstytucji, Bieg Powstania Warszawskiego, Bieg Niepodległości), Biegnij Warszawo oraz w tym roku Biegnij Warszawo Nocą), Samsung Irena Women's Run i Bieg Chomiczówki (15 km), oraz mniejszych jak Bieg Ursynowa, Bieg Rembertowa, Bieg Flagi czy też Bieg SGH. Miłośnicy rywalizacji w parkach i lasą mogą wybrać także cykl City Trail, Bieg Wegański, Grand Prix Warszawy, Grand Prix Żoliborza, Szybko Po Woli oraz wspomniane parkrun'y. Łącznie w ciągu roku rozgrywanych jest ok. 130 imprez, ale tylko kilka procent ma realny wpływ na życie mieszkańców miasta.

– Na pewno maratony są dużo bardziej dokuczliwe niż krótkie biegi, ale za każdym razem, gdy przygotowujemy z organizatorami trasę takiego maratonu, staramy się ją tak dobierać, aby maksymalnie ułatwiała poruszanie się po mieście – mówi Jarosław Jóźwiak, zastępca Prezydenta m.st. Warszawy.

– Po pierwsze unikamy tworzenia pętli, gdzie byłby problem z wyjazdem. Staramy się poprowadzić trasę poprowadzić tak, by zachowywać ciągi komunikacyjne drożnymi, np. jeśli biegniemy w stronę Ursynowa, to robimy to ul. Czerniakowską, a trasa Siekierkowska może normalnie funkcjonować. Jest w mieście specjalny zespół, który analizuje planowaną trasę - zanim wydamy zgodę na imprezę, ten zespół dokładnie sprawdza wszystkie możliwe warianty jej przebiegu tak, by wybrać jej najmniej uciążliwy przebieg. Mamy też sztab, który pilnuje, by jak najszybciej otwierać ulice i przywracać ich drożność. Od początku naszej współpracy z maratonami, udało się o 40% skrócić czas zamknięcia ulic – podkreśla przedstawiciel Ratusza.

– Niestety tego typu wydarzenia zawsze będą się wiązały z utrudnieniami. Dlatego musimy apelować do mieszkańców o pewną cierpliwość. Biegacze to też w większości mieszkańcy miasta. W mieście są dwa duże maratony, które w największy sposób ingerują w ruch, bo ich trasa ma 42 km. Ale są też mniejsze biegi np. Bieg Chomiczówki czy Bieg Wisły, które zupełnie nie wpływają na płynność ruchu w mieście – podkreśla Jarosław Jóźwiak.

Czy i ew. jakie rozstrzygnięcia przyniesie trwająca dyskusja? Jak przyszłość czeka "firmowy" ORLEN Warsaw Marathon -najbardziej prawdopodobną z jej ew. ofiar? Czas pokaże.  

RZ / IB