Licznych turystów, którzy postanowili spędzić Sylwestra w Krakowie zaskoczył dzisiaj niespodziewany widok. Setki przebierańców przemierzały starówkę biegiem, stanowiąc atrakcję większą niż Sukiennice czy konne dorożki. Okrzyki zachwytu w różnych językach rozbrzmiewały niemal na całej trasie. Pomysłowość uczestników biegu wydaje się nie mieć końca. Przebrania, które tworzą są prawdziwymi arcydziełami. Niektóre powstają spontanicznie w ciągu nocy poprzedzającej imprezę, inne wymagają prawie roku przygotowań. Tak jak… zapuszczanie brody do kreacji Jana Matejki.
– Pół roku zapuszczałem brodę, kompletowałem strój. Zawsze pierwsze pół roku jest na przemyślenie koncepcji a drugie na wykonanie – zdradza Jan Matejko, czyli Roman Piątek. Jest prawdziwym weteranem tej imprezy. – To mój piętnasty start w tym biegu i piętnaste wyróżnienie. Zawsze udawało się coś ciekawego zaprezentować. Inspiracje czerpię z przemyśleń, rozmów ze znajomymi. Najczęściej wybieram postaci związane z rocznicami. Był oddział ZOMO, Asterix i Obelix, cesarz Franciszek Józef. W tym roku mamy dwusetną rocznicę powstania ASP i 180 rocznicę urodzin Jana Matejki, stąd pomysł na przebranie. A teraz pora myśleć o tym, co przygotować na kolejny rok. Nie jest łatwo po piętnastu latach czymś ludzi zaskoczyć…
Ale wciąż się udaje. Największe oklaski wzbudziła dzisiaj bez wątpienia bożonarodzeniowa szopka. Stworzyło ją trzech biegaczy bracia Jędrzej i Bartek Dendura oraz Piotr Wojtanek. – Skąd pomysł? Z szopki krakowskiej. Poza tym mamy jeszcze świąteczny okres, więc szopka pasuje idealnie. Projekt tworzyliśmy dwa dni. Po drodze spadła nam gwiazda, musieliśmy łatać. Ale wzbudziliśmy bardzo pozytywne emocje wśród kibiców. Może mniej wśród biegaczy, bo tarasowaliśmy im drogę – śmiali się przebierańcy. – Plan był taki, żeby wygrać, blokując wszystkich, ale niestety znaleźli miejsca, gdzie obiegli nas bokiem…
Panowie w opinii jury przegrali z… szampanem. Radosne trio składające się z butelki szampana, kieliszka i korka wstrzeliło się w sylwestrowy temat idealnie. – Mamy Sylwestra, więc musi być szampan – tłumaczył uwięziony w butelce Daniel. Towarzyszyły mu Dorota i Basia. – Konstrukcje powstały z drutu stalowego o średnicy 3 mm. Poszło nam tego 60 metrów a budowa zajęła trzy weekendy, po jednym na każdy strój. Ciężko się w tym biega, ale było warto. Nie wiem tylko, co dalej zrobię z tą butelką… Może postawię ją w ogrodzie, żeby obrósł ją bluszcz…
Bieg Sylwestrowy żyłkę majsterkowicza wyzwolił też w paniach. Magda Mikler pokonała jego trasę na latającym dywanie własnej konstrukcji. – Konstrukcję stworzyłam z rurek z marketu budowlanego, dywan kupiłam na olx’ie, montaż zajął jedną noc. Jestem Dżinem na latającym dywanie, ale bez butelki, bo butelka będzie później, na wieczór… – mówiła biegaczka, która w imprezie wzięła udział już po raz szósty. – Byłam już jednorożcem, Kopciuszkiem, Królową Śniegu, syrenką i lalką Barbie w pudełku. Zobaczymy, co będzie za rok…
Poza nagrodami dla najlepiej przebranych w trzech kategoriach: solo, w duetach i w drużynach, dekorowano też najszybszych zawodników. Jednak oczy wszystkich zwrócone były na tych najbardziej kolorowo i widowiskowo ubranych. Według zapowiedzi impreza w przyszłym roku będzie miała charakter wyłącznie rozrywkowy i nagrodzeni zostaną tylko przebierańcy.
KM