Królowe i królowie GUR w Myślenicach. Inauguracja Garmin Ultra Race dla biegaczy "last minute" [ZDJĘCIA]

Pierwsze w 2019 roku koronacje Królów GUR odbyły się w Myślenicach. Organizatorzy cyklu Garmin Ultra Race (GUR) do znanych już od kilku lat zawodów w Radkowie w Górach Stołowych i zainaugurowanych niedawno z powodzeniem w Trójmieście, postanowili dodać trzecią lokalizację: Beskid Makowski i Wyspowy, położone po obu stronach rzeki Raby.

Wspaniale dopisała pogoda: prognozy do ostatniej niemal chwili zapowiadały zimno i opady, tymczasem rywalizacja odbyła się w przyjemnej temperaturze i bez kropli deszczu, a kilka razy nawet pojawiło się przygrzewające słońce.

Niekwestionowanym królem biegania na Zarabiu (dzielnica Myślenic na prawym brzegu Raby) został Piotr Huzior. Członek zwycięskiej ekipy Drużynowego Biegu 7 Dolin w Krynicy nie ma z Nowego Targu do Myślenic daleko, postanowił więc zjawić się na miejscu tuż przed startem. Wyliczenia nie do końca się udały. Na zaplanowany o 5 rano start najdłuższego dystansu 81 km „Helga” przyjechał już… o 3:30. Długie oczekiwanie na zawody nie przeszkodziło mu jednak w bezapelacyjnym zwycięstwie. Potem zresztą… musiał czekać jeszcze dłużej.

Choć, jak nam potem powiedział, ruszył „na luzie, pierwszy podbieg spokojnie w tempie 4:45/min.”, Huzior już na pierwszym punkcie żywieniowym miał 11 minut przewagi nad kolejnym zawodnikiem, a na drugim - ponad pół godziny. Wydawało się, że bieg jest rozstrzygnięty i Piotr może biec na luzie. – Wcale nie, bo przecież ja nie znałem tej przewagi! Pytałem obsługę punktu, ale powiedzieli mi, że będą wiedzieli, jak dobiegnie drugi zawodnik. A na to, żeby usiąść i poczekać na tego drugiego, nie wpadłem – śmiał się po zawodach. A przecież mógł spokojnie to zrobić, szybko tę różnicę odbudowałby na kolejnym odcinku.

Do 50 kilometra Huzior, jak twierdził, biegł cały czas bardzo spokojnie, uważając na kostkę lewej nogi skręconą na niedawnej Sztafecie Górskiej w Górach Stołowych. – I to była dobra koncepcja, tak powinienem do końca – stwierdził później. Gdy tylko bowiem zaczął przyspieszać… gdzieś na zbiegu znów podkręcił kostkę. Tę samą, kontuzjowaną 3 tygodnie temu na imprezie w Kudowie-Zdroju. Jak pech, to pech!

Kostka szybko jednak się rozbiegała, a Huzior został Królem GUR Myślenice wygrywając bieg na 81 km w czasie 8:25:25. Rosjanin z Moskwy Anatolij Gubienkow przybiegł na metę nad Rabą prawie godzinę później, zaś na trzecim stopniu podium stanął łodzianin Michał Paczuski.


A propos podium… Wspomnieliśmy, że Piotr Huzior musiał się naczekać dopiero po zawodach. Chodzi właśnie o dekorację i podium. Biegacz teamu Attiq ukończył rywalizację tuż przed 13:30, a ceremonię zwycięzców najdłuższego dystansu zaplanowano dopiero na 20. Nowotarżanin przyjechał przed startem, nie miał żadnego noclegu, a czasu było jednak sporo. Sympatyczny biegacz spędził go na szczęście z biegowymi przyjaciółmi i mógł odebrać zasłużony aplauz i nagrody. A że jest duszą towarzystwa o ogromnym poczuciu humoru, towarzystwo też na nudę nie narzekało.

Blisko godzinną przewagę nad drugą na mecie uzyskała także triumfatorka ultra dystansu. Filigranowa blondynka Marlena Nowacka przyjechała z Wielkopolski, by wygrać w Myślenicach w znakomitym czasie 10:16:44. Druga była Małgorzata Tomik, trzecia – Angelika Kujawska. Dystans ukończyły 4 zawodniczki.

– Od jakiegoś czasu mam problemy z pęcherzem i byłam pełna obaw o bieg, nie wiedziałam, czy go w ogóle skończę – zdradziła nam po dekoracji zwyciężczyni. – Trasa śliczna, wydawało się, że druga część będzie łatwiejsza, ale ilość błota i kałuż, które trzeba było omijać bokami, spowodowała, że ponad 2 kilometry dołożyłam do dystansu. Wschód słońca i piękne wiosenne krajobrazy wszystko jednak zrekompensowały. Bardzo ciągnie mnie do gór, startowałam w GUR w Radkowie, podobało mi się, więc przyjechałam i tu. Bo ja na co dzień to jestem z nizin… - mówiła Marlena Nowacka.

Triumfator biegu na 51 km też, podobnie jak Piotr Huzior, zjawił się w Myślenicach w ostatniej chwili. Kulisy startu Roberta Farona w pierwszym tegorocznym Garmin Ultra Race opisał na facebooku Marcin Ścigalski, twórca Salco Garmin Teamu. Przeczytajcie, naprawdę warto…

– Dopiero rozpocząłem biegowe przygotowania do sezonu, całą zimę jak zwykle spędziłem na nartach. To praktycznie mój pierwszy start, nie planowałem go, zdecydowałem się spontanicznie i potraktowałem treningowo, jako dłuższe wybieganie. Za szybko się nie dało, bo było dużo błota i kamienie, obawiałem się poślizgu i skręcenia nogi. Nie musiałem zresztą się spieszyć, bo z tyłu była „cisza”, więc mogłem spokojnie kontrolować sytuację – opowiedział nam zawodnik z Zalesia koło Limanowej. – Z kolegami, z którymi potem stanąłem na podium, biegliśmy razem do 10 kilometra. Wtedy na dłuższym podejściu wyjąłem kijki, a że z nimi jestem bardzo mocny, od razu zrobiła się wielka różnica.

Faron wygrał GUR-51 w czasie 4:47:08, a rywale i towarzysze z podium, o których wspomniał, to drugi w klasyfikacji Tomasz Dejas, zwycięzca niedawnego Leśnika-Wiosna oraz trzeci Zygmunt Górski.

"Po setce w Krynicy, pora na Iron Run". Tomasz Dejas, niespodziewany zwycięzca Maratonu Leśnik

Zaraz po tym tercecie na mecie zameldowała się najlepsza z biegaczek. Bieg wygrała Czeszka Anna Korobko, która na pokonanie pół setki kilometrów z przewyższeniem 2100 m potrzebowała 5:26:14. Bardzo dobry czas, tylko o 11 minut słabszy od zawodniczki z Brna, uzyskała Anna Przebinda, a trzecia finiszowała, po brawurowym pościgu za rywalkami na ostatnich 10 kilometrach, Zuza Wałach-Biśta. Młodej pani psycholog sportu z Katowicie nie przeszkodził zadawniony uraz i ból panewki biodrowej: gdy dowiedziała się od kolegi na trasie, że trzecia wówczas Agnieszka Bydoń jest już tylko minutę przed nią, ruszyła do przodu. Minęła najpierw wracającą do biegania Małgorzatę Marcinek, a po kilkunastu minutach na długim podejściu wspomnianą Agnieszkę i już była na pozycji medalowej. Na metę dotarła z bezpieczną, 6-minutową przewagą.

W biegu na 27 km ponownie (jak tydzień wcześniej na najkrótszym dystansie w Szczawnicy) klasą dla siebie był Dariusz Marek, paradujący w strefie mety w specjalnych sandałach. – Trenuję w nich na co dzień, dają niesamowite możliwości biegowe. Startuję jednak jeszcze w normalnych butach, które na krótkich dystansach, w których trzeba rozwijać dużą szybkość, są ciągle dla mnie lepsze. Ale moi koledzy z teamu Monk Sandals, lubujący się w dłuższych, bardziej wytrzymałościowych dystansach, ruszają w trasę w sandałach – opowiadał Darek Marek, który z czasem 2:09:28 wygrał o 2 minuty z młodszym o pokolenie Kacprem Kościelniakiem, nadzieją Salco Garmin Teamu. Trzeci był Mieczysław Jałocha.

Wśród kobiet bezapelacyjnie triumfowała i zasiadła na królewskim tronie, mający świetny sezon na krótkich dystansach, Katarzyna Wilk. Zawodniczka z podtarnowskiej Pleśnej wyprzedziła o prawie kwadrans Justynę Mamalę, trzecia finiszowała moskwianka Irina Safronowa.

Pozostał nam jeszcze dystans najkrótszy Garmin Ultra Race - Myślenice. Bieg na 13 km zakończył się rodzinnym triumfem pary z Krakowa Kacpra Piecha i Gabrieli Rolki, znanych w środowisku nie tylko z bardzo szybkiego biegania, ale i organizacji lubianych imprez: Triady letniej i zimowej w Krościenku oraz cyklu Tour de Małopolska.

Kacper pościgał się z coraz chętniej wracającym do krótkich form biegowych Piotrem Biernawskim (to on z Huziorem i Dominikiem Grządzielem wygrali na ostatnim Festiwalu Biegowym w Krynicy drużynową setkę na trasie 7 Dolin). Piech (czas 54:09) był lepszy od nowotarżanina o dokładnie minutę, a przegrany uhonorował zwycięzcę (też z tytułem Króla GUR) pozując do stosownej fotografii.

Trzecie miejsce, już z dużą, 5,5-minutową stratą, zajął Jakub Zięba.

Gabriela Rolka (1:15:17) o niespełna półtorej minuty wyprzedziła zakopiankę Dominikę Bolechowską, a na najniższym stopniu podium stanęła Rosjanka Irina Zubkowa.

WYNIKI

Za nieco ponad 4 miesiące, tradycyjnie w połowie września, w Radkowie w Górach Stołowych odbędzie się druga odsłona Garmin Ultra Race. Tryptyk GUR zamkną w grudniu biegi w Trójmieście. W każdej z imprez do wyboru są te same dystanse, w Radkowie dodatkowo można od ubiegłego roku stanąć do rywalizacji w Challenge’u obejmującym biegi dzień po dniu na 81+53+24 km.

Piotr Falkowski

zdj. Labosport/Jacek Deneka UltraLovers