Rekordowe 9 592 zawodników z 28 krajów stawiło się na starcie 4. Nocnego Wrocław Półmaratonu, w tym krajowa czołówka - Marcin Chabowski, Szymon Kulka, Arkadiusz Gardzielewski, Emil Dobrowolski. Znakomicie wypadł ten pierwszy.
To był jeden z najszybszych półmaratonów w Polsce w tym roku. 5 km czołówka Chabowski, Kenijczyk Dominic Musyimi Malu i Etiopczyk Zelaem Mengisiu pokonali w 13:52! Ledwie kilkanaście metrów tracił Szymon Kulka, który walczył tu także o potwierdzenie półmaratońskiego minimum na ME w Amsterdamie.
Biegacz z Ropy cel osiągnął - do mety dotarł (w czasie 1:03:36 (minimum 1:03:45), na czwartym miejscu. W czubie pasjonujący pojedynek z afrykańskimi rywalami toczył Chabowski, prowadząc przez cały dystans.
Afrykanie długo czaili się za Polakiem, nie chcieli współpracować. Zaatakowali na kilkaset metrów przed metą. Najwięcej sił zachował Kenijczyk Musyimi. Wygrał z czasem 1:03:04
Wśród Pań triumfowała Białousinka Maryna Damantsevich - 1:13:13. To najlepszy wynik w historii wrocławskiej imprezy. Druga była Iwona Lewandowska (1:14:07), która metodą startową postanowiła przygotowywać się do startu w olimpijskim maratonie w Rio. Podium uzupełniła Anna Jankowiak (1:15:13).
Wyniki:
Mężczyźni
1. MUSYIMI DOMINIC MAILU, KEN - 01:03:04
2. MENGISTU ZELALEM, ETH - 01:03:05
3. CHABOWSKI MARCIN - 01:03:09
4. KULKA SZYMON - 01:03:36
5. GARCIA GABRIEL JOSE AMADO, GUA - 01:04:20
Kobiety:
1. DAMANTSEVICH MARYNA, BLR - 01:13:13
2. LEWANDOWSKA IWONA, POL - 01:14:07
3. JANKOWIAK ANIA - 01:15:13
4. JAGIELSKA EWA, - 01:17:29
5. BIWOTT GLADYS JEPKURUI, KEN - 01:18:19
Bieg ukończyło w sumie 9 357 osób. Pełne wyniki: TUTAJ
Na uczestników i kibiców imprezy czekały na trasie liczne atrakcje: koncerty muzyki klasycznej na żywo i pokaz świetlny w oknach budynku Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego – Projekt P.I.W.O. Zawodnicy mieli też okazję pobiec w specjalnej „grupie turystycznej” – nastawionej nie na bicie rekordów, a skupionej na „zwiedzaniu” Wrocławia, w której pacemaker był jednocześnie przewodnikiem, opowiadającym o mijanych miejscach.
– Cieszymy się po pierwsze – z liczby osób startujących, po drugie – z bardzo dobrych warunków pogodowych, po trzecie – z całkiem niezłych wyników – mówi Wojciech Gęstwa, Dyrektor Wrocław Maratonu. – Z informacji, które dostajemy od zawodników, wiemy, że uczestnicy są naprawdę zadowoleni – i z tego cieszymy się najbardziej, bo to oni są dla nas najważniejsi! W tym roku po raz pierwszy w Polsce, a prawdopodobnie i na świecie, wystartowała u nas „grupa turystyczna”. To kolejny powód do zadowolenia – fakt, że możemy zaproponować biegaczom nowości, które są entuzjastycznie przyjmowane.
Okiem amatorów - bieg dla biegaczy
Wiadomo, każdy bieg jest dla biegaczy, ale organizatorzy 4. Nocnego Wrocław Półmaraton nauczyli się słuchać swoich biegaczy. Co więcej, sami zapytali ich o zdanie! Pozwolili wybrać muzykę, która towarzyszyła startom poszczególnych grup, zareagowali na komentarze internatów i zmienili izotonik biegu a po głośnej dyskusji nawet medale.
Pierwotny projekt medalu wywołał w wirtualnym świecie burzliwą dyskusję. Po publikacji projektu medalu trójwymiarowego w postaci bryły budynku, pierwszej do całej makiety, którą miały uzupełnić kolejne trofea z wrocławskich biegów, posypały się negatywne komentarze. Organizatorzy na kilka dni przed biegiem zmienili koncepcję, wypuszczając tradycyjny okrągły medal.
Zapytali też uczestników biegu w ankiecie, jakie utwory mają towarzyszyć startom poszczególnych bloków. Do wyboru były same… „przeboje” muzyki klasycznej. I tak, dzięki decyzji uczestników imprezy, najszybsza grupa ruszyła do biegu w rytmie „Cwałowania Walkirii” Wagnera, kolejna usłyszała „Taniec z szablami” Chaczaturiana. – Wow, jak pobiegną w takim tempie, to przegonią jeszcze Kenijczyków! – żartował Tomek, czekając na swój start w kolejnej strefie. – Nie słucham na co dzień klasyki, myślałem, że to będzie nudne a tu takie zaskoczenie. Niesie lepiej niż jakiś pop czy rock! Genialny pomysł.
Muzyka klasyczna na starcie zabrzmiała, by zaznaczyć fakt, że w tym roku Wrocław nosi miano Miasta Kultury. Okazała się strzałem w dziesiątkę. Jedna z grup ruszała do biegu w rytmie „Kankana”. – Nogi same rwą się do tańca. Albo biegu! Świetna zabawa! – komentowały tuż przed linią startu biegaczki z Wrocławia. Na trasie także była okazja, by posłuchać klasyki. I to na żywo! W kilku miejscach ustawiono zespoły instrumentalistów.
Kolejną atrakcją na trasie biegu była „grupa turystyczna”, poprowadzona przez pacemakerów na czas 2:30. Dlaczego turystyczna? Rozciągnięta pomiędzy dwoma samochodami z nagłośnieniem, była prowadzona przez przewodnika. Biegacze mieli okazję poznać historię miasta, dokładny przebieg trasy, posłuchać anegdot i… zapomnieć o tym, że biegną. – Zdecydowanie łatwiej się biegnie, kiedy ktoś zajmie myśli i nie trzeba się zastanawiać, ile jeszcze do mety. Ja mam słabą głowę, w biegach na dłuższych dystansach dopiero debiutuję i Półmaraton był dla mnie wyzwaniem – przyznała na mecie Ania. – Dzięki takiej formie zającowania w ogóle zapomniałam, że biegnę, że goni mnie jakiś limit czasu. Zero stresu. Bardzo fajne rozwiązania. Brawa do pomysłodawców!
Jak co roku, we Wrocławiu padło wiele życiówek. Płaska trasa, niezwykły klimat biegu i brak prażącego słońca są zestawem, który gwarantuje dobre, jeśli nie najlepsze wyniki. Kolejny raz dopisała pogoda, bo choć przez miasto przeszła wcześniej ulewa, do startu zdążyło się rozpogodzić i jedynie kałuże na trasie przypominały o deszczu. Życiówek padło rekordowo dużo, bo też Półmaraton był rekordowy. Wzięło w nim udział prawie 10 tysięcy zawodników. A chętnych przecież było jeszcze więcej…
KM / red na podst. transmisji online / mat. pras.
fot. KM, Wojciech Urbański, mat. pras.