Sporo negatywnych komentarzy wywołała ostatnio informacja, która ukazała się na jednym z biegowych profili. Zawodnicy uczestniczący w imprezach mistrzostw Polski w biegach górskich muszą od tego roku legitymować się licencją klubową, wydaną przez podmiot (klub, stowarzyszenie itp.) należący do Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Skąd oburzenie komentujących? Ano stąd, że większość uprawiających biegi górskie w naszym kraju robi to albo prywatnie, albo (ci najlepsi) są członkami prywatnych teamów sponsorowanych przez firmy, najczęściej związanymi z dyscypliną poprzez swoje produkty czy usługi. Z PZLA jednak wspólnego nic nie mają.
Obowiązek posiadania licencji spowoduje, że każdy z zawodników ścigających się w mistrzostwach Polski w biegach górskich będzie w klasyfikacjach tych zawodów figurował niejako dwoiście: jako członek klubu XY w mistrzostwach Polski oraz jako członek teamu (bądź osoba bez przynależności) w wynikach ogólnych imprezy. Przykład: jeśli Bartłomiej Przedwojewski wystartuje w mistrzostwach Polski w długodystansowym biegu górskim w Szczawnicy, będzie w MP zawodnikiem Juvenii Głuchołazy, a w Wielkiej Prehybie – biegaczem Salomon Suunto Teamu. Absurd, prawda?
Po co zatem wymóg, powodujący taką dziwną, nikomu przeciez niepotrzebną sytuację?
– To zalecenie, a właściwie obowiązek, nałożone przez Ministerstwo Sportu i Turystyki – tłumaczy Andrzej Puchacz, odpowiedzialny w PZLA za biegi górskie. – Każdy uczestnik Mistrzostw Polski PZLA (tylko związek ma prawo organizowania zawodów rangi MP i używania tego tytułu, bądź udzielania zgody na to „podwykonawcy”, czyli organizatorowi biegu – red.) musi, zgodnie z ustawą o sporcie, posiadać klubową licencję PZLA. Jest tak „od zawsze” w lekkiej atletyce stadionowej czy biegach przełajowych, natomiast w biegach górskich ten wymóg nie był do tej pory egzekwowany. Teraz to się musi zmienić – informuje Puchacz.
Na razie jednak żaden z biegaczy górskich do mistrzostw Polski zgłosić się nie może. PZLA dopiero pracuje nad uruchomieniem systemu rejestracji. – Zgłoszenia będą możliwe tylko przez system domtel-sport, przez który do tej pory rejestrowali się uczestnicy MP na stadionie, w przełajach czy maratonie ulicznym. Do biegów górskich ten system nie jest jeszcze gotowy – mówi Andrzej Puchacz. – Po raz pierwszy zapisy przez ten system będą obowiązywały właśnie w Szczawnicy (MP w długodystansowym biegu górskim odbędą się na Wielkiej Prehybie 27 kwietnia – red.) – dodaje przedstawiciel PZLA.
Ale organizatorzy Biegów w Szczawnicy nic na razie oficjalnie nie wiedzą. Nawet o tym, że przeprowadzą Mistrzostwa Polski! – Wiemy o wymogu licencji, mamy już w tej sprawie przygotowaną profesjonalną komunikację do zawodników, ale dopóki nie będziemy mieli podpisanej umowy na MP z warunkami, prawami oraz obowiązkami obu stron i nie zatwierdzi tego zarząd PZLA, wstrzymujemy się ze wszystkim – mówi Jakub Wolski, organizator biegu Wielka Prehyba i całości Biegów w Szczawnicy. W ten sposób chce uniknąć fatalnych nieporozumień i kompromitacji z ubieglego roku, kiedy ŁUT-70 okazał się nie być MP w górskim ultra, chociaż wszyscy (z jego organizatorem włącznie) myśleli, że nimi jest.
Kolejna farsa PZLA w biegach górskich: Mistrzostwa Polski Ultra, których... nie było!
Postanowiliśmy zatem sprawdzić u źródła, jakie są wymogi stawiane zawodnikom chcącym rywalizować w mistrzostwach Polski i jak będzie wyglądała procedura zgłoszeń do rywalizacji o tytuły najlepszych w kraju.
Żeby wystartować w mistrzostwach Polski, zawodnik nie zgłasza się sam, a musi być zgłoszony PRZEZ KLUB BĘDĄCY CZŁONKIEM PZLA i posiadać wystawioną przez niego licencję. Lista takich klubów jest dostępna na stronie internetowej PZLA.
Zdaniem Andrzeja Puchacza, nie powinien to być problem dla zainteresowanych. – Prawie wszyscy nasi czołowi biegacze górscy, a na pewno ci, którzy reprezentowali Polskę w jakichkolwiek mistrzostwach Europy bądź świata, licencje posiadają, bo one były niezbędne do zgłoszeń międzynarodowych – twierdzi opiekun biegów górskich w PZLA. – Muszą je najwyżej odnowić (licencje są roczne – red.), ale to jest bardzo proste. Zawodnicy znają procedurę, mają „zaprzyjaźnione” kluby, które taką licencję im zapewniają, choć najczęściej w żaden inny sposób nie są z nimi związani.
– Takie licencje mają także wszyscy zawodnicy młodego pokolenia – mówi Andrzej Puchacz. – Spośród najlepszych polskich biegaczy licencji może nie mieć chyba tylko Ewa Majer, bo ona nigdy nie startowała w reprezentacji Polski – dodaje. – Kluby zwykle rozumieją potrzebę zawodników i nie robią z tym problemów, występują dla nich o licencję, mimo że związek biegacza z klubem jest praktycznie żaden. Zawodnik musi dostarczyć aktualne badania lekarskie i zdjęcie oraz zapłacić 50 lub 60 złotych.
Wymóg nałożony przez Ministerstwo Sportu i PZLA spowoduje jednak straty wizerunkowe i marketingowe prywatnych grup biegowych, do których należy wielu naszych czołowych zawodników i które wspierają ich sprzętowo oraz, czasami, finansowo. W mistrzostwach Polski żaden taki team nie zostanie wymieniony! Zawodnik będzie przecież miał wpisaną wyłącznie przynależność do klubu, który go zgłosił.
– Najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby zarejestrowanie w PZLA teamów biegowych i wykupienie niedrogich licencji. Wtedy grupy mogłyby zgłaszać swoich zawodników i uniknęlibyśmy fikcji – podpowiada Andrzej Puchacz. Tyle że... niewielki, rzeczywiście, koszt licencji dla klubu (150 pln) to najmniejszy problem związany z ewentualną rejestracją teamu biegowego w PZLA. – Żeby zostać czlonkiem PZLA, grupa musi być zarejestrowana w sądzie, wpisana do KRS, mieć statut i inne wymagane dokumenty – wylicza Puchacz.
Formalności jest zatem mnóstwo, ale... Marcina Ścigalskiego z Salco Garmin Teamu pomysł zainteresował. - Nasi biegacze od lat sami zajmują się kwestiami licencji, dogadują się z klubami, które im je zapewniają. A same kluby są bardzo w porządku, bo do tej pory chyba żaden nie wymagał od zawodników, żeby gdziekolwiek podawali przynależność do nich. Teraz będzie tego wymagał system zgłoszeń, więc... rozpocząłem przygotowania do rejestracji własnego niezależnego klubu. Jestem w trakcie zbierania informacji odnośnie wymagań organizacyjnych i proceduralnych, mam nadzieję że do końca tygodnia zapadnie decyzja w jakim kierunku pójdziemy.
Przemysław Ząbecki z Salomon Suunto Teamu nie jest, z powodów organizacyjnych, entuzjastą tej idei. – Powołanie klubu i rejestracja w PZLA to mnóstwo formalności prawnych, a w naszym przypadku jest jeszcze jedna trudność: jesteśmy korporacją międzynarodową. Sprawa musiałaby się zatem oprzeć o naszą centralę, a tam, obawiam się, nikt by nie zrozumiał o co chodzi i po co to wszystko. Nie sądzę zatem, żebyśmy myśleli o przekształcaniu teamu i rejestrowaniu się w PZLA – uważa.
Wygląda na to, że wymóg posiadania licencji nie uprzykrzy specjalnie życia naszej czołówce i zawodnicy, dla których medal mistrzostw Polski jest wartością, będą w nich startować. Będzie to natomiast duże utrudnienie dla tych, którzy nigdy do niczego licencji nie potrzebowali: ambitnych amatorów, dla których wspólna rywalizacja w MP z czołowymi polskimi biegaczami jest frajdą i chcieliby być sklasyfikowani w prestiżowych, było nie było, zawodach. Ministerialne i związkowe obostrzenie może też, w niektórych wypadkach, wypaczyć wynik rywalizacji w MP: jeśli któryś z takich mocnych, ambitnych amatorów pobiegnie bardzo dobrze i np. w Wielkiej Prehybie zajmie wysokie miejsce, a nie będzie sklasyfikowany w mistrzostwach kraju na długim dystansie.
– Powiedzmy, że ja bym chciał wystartować w mistrzostwach Polski w górskim ultra – daje przykład Jakub Wolski. – Po dobrym przygotowaniu byłbym w stanie powalczyć o czołową dziesiątkę. Nie wiem jednak, czy dla samej frajdy bycia sklasyfikowanym w MP chciałoby mi się pakować w formalności i szukać klubu, który wystawi mi licencję. Podejrzewam, że bym odpuścił – mówi organizator Biegów w Szczawnicy.
Przed nami seria zawodów, których stawką będzie mistrzostwo Polski w różnych aspektach biegów górskich i będą rozgrywane pod egidą Polskiego Związku Lekkiej Atletyki:
- 13.04.2019 – MP w biegach anglosaskich (Ustrzyki Dolne),
- 27.04.2019 – MP w biegu górskim na długim dystansie (Wielka Prehyba, Szczawnica)
- 18.05.2019 – MP w biegu górskim na krótkim dystansie (Bieg Górski na Ślężę, Sobótka)
- 27-28.07.2019 – MP w biegach alpejskich (Górski Bieg Śnieżnicki, Międzygórze)
- 28.07.2019 – MP w biegu górskim na ultradystansie (Ultramaraton Karkonoski, Szklarska Poręba)
Żeby rywalizować w tych imprezach o medale Mistrzostw Polski będą wymagane wspomniane licencje PZLA. Czy w jakikolwiek sposób wpłynie to na frekwencję i chęć startu naszych czołowych zawodników – przekonamy się już wkrótce.
Piotr Falkowski