Za nami druga edycja charytatywnego biegu Wings for Life World Run. O wiele większa i jeszcze bardziej interesująca niż przed rokiem, tak pod względem organizacyjnym jak i sportowym. Przyglądaliśmy się uważnie rywalizacji.
Na całym świecie wystartowało ponad 100 000 osób (liczba wydanych pakietów, licznik imprezy wskazywał nieco ponad 72 000 uczestników). W Polsce pobiegło dokładnie 2853 osób. Najwięcej w Austrii – 6408. Wyznaczono w sumie 35 tras na całym świecie, w tym m.in. tuż przy Wodospadzie Niagara w Kanadzie.
Ale nie do uroczej Kanady, a do Australii wybrało się największa liczba zwycięzców ubiegłorocznych narodowych edycji biegu (to nagroda główna imprezy). A było ich czternaścioro, w tym Polacy Grzegorz Urbańczyk i Agnieszka Głąb.
Ogromnym zainteresowaniem cieszył się ponownie tzw. catcher car – za kierownicą lotnej mety ponownie zasiadły znakomitości świata motorsportu i sportu w ogóle – David Coulthard, Giniel DeVilliers, Felix Baumgartner, Marc Coma czy nasz Michał Kościuszko. Co istotne dla rywalizacji - samochód przyspieszał co godzinę, jadąc odpowiednio 15, 16, 17, 20 (prędkość utrzymywana przez 2 godziny) i 35 km/h. Wszystkie samochody – mety ruszyły na światowe trasy dokładnie pół godziny po starcie biegaczy.
Faworytami biegu byli Etiopczyk Lemawork Ketema i Peruwiańczyk Remigio Juan Quispe wśród mężczyzn – obaj zdecydowali się na start w Austrii, w St. Paulten – oraz Norweżka Eliza Molvik, która biegła w Stavanger. Nas najbardziej interesowała rywalizcja w Poznaniu, zwycięzców upatrywaliśmy w takich nazwiskach jak Bartosz Olszewski, Kuba Wiśniewski, Wojciech Kopeć czy Piotr Kuryło.
Wystrzelił jak z katapulty
Tuż po starcie na czoło stawki wystrzelił właśnie Piotr Kuryło. Po pokonaniu ok. 10-11 km po raz pierwszy sięgnął po.... telefon. Konsultacja strategii (w tym momencie plasował się na ok. 17. - 20. miejscu na świecie)? Wątpliwości na trasie? Po chwili Kuryło został doścignięty przez kilkuosobową grupę, z Bartoszem Olszewskim na czele. Wśród Pań prowadziła niezagrożona Dominika Stelmach (w owym momencie plasowała się ok. 20 – 23 miejsca na świecie).
Po 12 km w rywalizacji mężczyzn prowadził D. Manja z RPA, po 10 km wśród kobiet – M. Makhanya, również z RPA. Oboje biegli na rodzinnej ziemi – w Kapsztadzie. Emocje miały jednak dopiero nadejść.
Od ok. 14-15 kilometra dzięki Bartoszowi Olszewskiemu Polska zaczęła się przesuwać w klasyfikacji generalnej męskiego biegu na ok 14 – 15. miejsce. W rywalizacji Pań zajmowaliśmy 23. miejsce. W klasyfikacji łącznej liczby dogonionych biegaczy Polska plasowała się w tamtym momencie na 3-5 miejscu, co potwierdza dobre przygotowanie polskich zawodników do startu.
Liderzy współpracowali
Po ok. 19 kilometrach grupa liderów w Poznaniu skurczyła się do 2 zawodników – Bartosza Olszewskiego i Pawła Walerowicza z Niestumia (m.in. zwycięzca Półmaratonu Iławskiego, życiówka 2:29:39). Przewaga nad zasadniczą częścią stawki, prowadzoną przez Wojciecha Kopcia i Tomasza Szymczaka z Poznania była już znaczna, bo kilkusetmetrowa. Po godzinie rywalizacji z trasy zszedł Piotr Kuryło. Na świecie (niespodziewanie?) wśród czołowych biegaczy znalazła się biegaczka narciarska Heidi Weng (biegła w Stavanger).
Tymczasem po 20 kilometrach biegu w Polsce na prowadzeniu Bartosza Olszewskeigo zmienił Paweł Walerowicz,. Ale obaj panowie zgodnie współpracowali na trasie, choćby przekazując sobie wodę z punktów serwisowych. Pełne słońce nie ułatwiało rywalizacji. Na świecie wciąż prowadzili D. Manja wśród mężczyzn (po piętach deptał mu Rumun Andrei Iustin Onofrei) i Makhanya wśród kobiet (już z ponad dwukrotną długością dystansu ).
Na 25. kilometrze samotnie prowadził już Bartosz Olszewski (14-15 pozycja na świecie). Paweł Walerowicz tracił kilkanaście metrów, a po kilkunastu kolejnych minutach – już ponad 200 metrów. Wśród Pań dominowała Dominika Stelmach. Oboje polskich liderów konsekwentnie trzymało się założonych planów przedstartowych. Na świecie do męskiej czołówki doszusował Henrik Them, 19. maratończyk ostatnich ME w Zurychu. Na 27. kilometrze wyszedł na prowadzenie w ujęciu globalnym, ale Rumun Onofrei nie zamierzał odpuszczać.
Gonił liderów na świecie?
Fantastycznie spisywał się również Bartosz Olszewski, który na 29. kilometrze wdarł się do pierwszej „10” w ujęciu globalnym, z – jeśli wierzyć aparaturze technicznej i informatycznej – mniej niż kilometrową stratą do liderów. Tu pojawiły się kolejne nazwiska – Słowak Gabriel Svajda czy... 51-letni Austriak Wolfgang Wallner! Wśród kobiet przewodziły D. Peixoto i Japonka Okubo. Prowadząca dotąd Makhanya przepadła bez wieści
Po dwóch godzinach biegu samochód przyspieszył do 17 km/h. W Polsce przewodzili wciąż Bartosz Olszewski (ale Tomasz Walerowicz i podążający nie tak daleko od lidera Kuba Wiśniewski ani myśleli odpuszczać) oraz Dominika Stelmach. Panowie mieli za sobą ponad 32 km, Dominika - półmaraton. Na świecie przewodzili Henrik Then i Okubo. Swoją linię mety osiągnęło wówczas już blisko 30 tys. biegaczy, a więc wciąż mniej niż połowa startujących.
Po ok. 35 kilometrach do głosu doszedł wreszcie Peruwiańczyk Quispe., który znalazł się na podium mężczyzn. Liderami biegu zostali natomiast Japończycy – Junji Tokuhara oraz Eri Okubo. W Madrycie zaskakiwał Dobrze znany Chema Martinez – zwycięzca ubiegłorocznego cyklu 4 Deserts i jeden z najlepszych zawodników ostatniego Maratonu Piasków.
Trzymała się planu
W Poznaniu Bartosz Olszewski biegł już ze znaczącą już przewagą nad stawką i coraz lepszym wynikiem na świecie (5-6 miejsce po pokonaniu ok. 37 km). Cały czas trzymał planowane tempo 3:55, które miało mu dać 70 km na lotnej mecie. Dominika Stelmach wciąż przewodziła stawce kobiet. Po 2,5 godzinie zmagań w Poznaniu do mety dobiegło 2700 biegaczy. Na całym świecie zmagania ukończyło już wtedy 66,5 tys. osób.
Po 40 km liderem był biegnący w tureckiej Alanyi Hiszpan J. Requejo Santos. W tym czasie fenomenalny dystans 36 km pokonała już Japonka Okubo, która kilkanaście dni wcześniej... ukończyła maraton w Nagano! Na 4. miejsce na świecie wśród mężczyzn wspiął się za to Bartosz Olszewski! Warszawianin w towarzystwie pilotów rowerowych samotnie zmierzał przed siebie. Na świecie prowadził tym razem Chilijczyk Diaz Hernandez.
Number one!
Po pokonaniu dystansu maratonu Bartosz Olszewski podążał już z wiatrem (zaokrąglona trasa) w kierunku Poznania. UWAGA – na 1. pozycji na świecie! Jako pierwszy dotarł do magicznych 42,195 km. W Polsce biegło wtedy jeszcze 56 zawodników, w tym... Dominika Stelmach! Polka zajmowała wówczas 18. miejsce na świecie (po pokonanych 37 kilometrach).
Na 45. kilometrze Bartosz Olszewski był trzeci na świecie, z niemal takim samym wynikiem jak C. Diaz Hernandez oraz J. Requejo Santos. Liderką rywalizacji kobiet była w tamtym momencie (czasowo) Australijka Kelly-Ann Varey. A Dominika Stelmach... wciąż biegła! Wraz z nią 40 biegaczy w Poznaniu. Na świecie w rywalizacji było jeszcze nieco ponad 1700 osób. Dokładnie zero biegaczy na tasie było już m.in. w Wielkiej Brytanii.
Ultramaratońskie tempo utrzymywał wciąż Kuba Wiśniewski, który powoli, acz systematycznie zbliżał się do Bartosza Olszewskiego. Po 47 i 49. kilometrze Olszewski był drugi na świecie, ale z podobnym wynikiem jak pięciu innych biegaczy rywalizujących w Santiago, Takahashimie, Darmstadt czy Limie (Wallner, E. Trullo Flores, F. Neuschwander). Do głosu dochodził też powoli ubiegłoroczny triumfator Lemawork Ketema.
W tym czasie do swojej mety dotarła już Dominika Stelmach. Do dystansu maratońskiego zbliżyła się na ok. 400 metrów - zakończyła zmagania po 41,84 km.
– Forma była bardzo dobra, biegło się fantastycznie – powiedziała na mecie zadowolona Dominika Stelmach. – W przyszłym roku jestem w stanie powalczyć o lepszy rezultat. Plan na dziś był taki, żeby zrobić maraton. Zabrakło około 400 metrów, wobec kłopotów żołądkowych wyszło jednak dobrze. Jestem szczęśliwa, bo nie zeszłam z trasy. Trzydniowy weekend w Poznaniu zakończył się bardzo optymistycznie – stwierdziła zawodniczka. Mimo bogatego dorobku medalowego, także w MP, podkreśliła, że jest amatorką, że pracuje i wychowuje 2 dzieci.
Wkurzona Norweżka
W czasie, gdy finiszowała, Dominika Stelmach plasowała się na swoim ulubionym (przynajmniej w tym biegu) 18. miejscu. Ponad 3 km więcej miała już wtedy na liczniku liderka Japonka Yuko Watanabe, która zmieniła na prowadzeniu rodaczkę Okubo.
Po 3 godzinach i 21 minutach na trasie było jeszcze 371 osób, w tym 18 w Poznaniu.
Po 53. kilometrach Bartosz Olszewski wciąż był drugi na świecie, z nieco ponad 200-metrową (!) stratą do lidera C. Diaza Hernandeza z Chile. Wśród kobiet przewodziła wciąż Japonka Yuko Watanabe z ponad 1-kilometrową przewagą nad Niemką Laurą Chacon Biebach. Japonka powoli zbliżała się do rekordu biegu kobiet – 54,5 km. Wspominając o rekordzie - ubiegłoroczna zwyciężczyni Eliza Molvik kilkukrotnie zmagała się z kryzysami na trasie i ukończyła rywalizację na 45,1 kilometrze, wyraźnie podłamana swoją formą...
Po kolejnych minutach, gdy Niemka Chacon ukończyła zmagania na 49. kilometrze, stało się niemal jasne, że to Japonka Watanabe ma szansę wygrać te zawody. Ale nie największe, bo w Kapsztadzie drugi oddech złapała jednak Van Niekierk...
Pokazali za dużo
Po 3 godzinach i 40 minutach na trasie było jeszcze 263 osoby na całym świecie, w tym 7 w Poznaniu. Bartosz Olszewski pokonując 57 km bieg na czwartej pozycji na świecie. Prowadził Chilijczyk Diaz Hernandez. Ale skala wyzwania rosła, bo samochód pościgowy przyspieszył do 20 km/h.
Na ok. 58. kilometrze mieliśmy przykry incydent związany z telewizyjną transmisją – cała Polska i świat zobaczyły, jak Bartosz Olszewski spełnia na poboczu potrzebę fizjologiczną. Nie wypada drodzy realizatorzy, oj nie wypada...
Po 3 godzinach i 50 minutach Japonka Watamabe pobiła rekord trasy Elizy Molvik. Ostatecznie rywalizację zakończyła pokonując 56,4 km wygrywając cały wyścig wśród Pań. Van Niekierk uzyskała ostatecznie wynik 55,21 km i zakończyła zmagania na drugim miejscu. – Było fantastycznie, ale bardzo trudno, bo nie nie wiesz gdzie jest meta – oceniła na mecie Van Niekierk.
Faworyci wyszli z cienia
Po 5 godzinach rywalizacji Bartosz Olszewski pokonał granicę 63 km. Wciąż był drugi, ale... powoli rosły szanse na wygraną ubiegłoroczny triumfatora Lemawork Ketemy i zdobywcy 2. miejsca Quispe, którzy spokojnie, na 3-4 miejscu rywalizowali w Austrii. Wysoko w tabeli pojawił się też znany ultras Giorgio Calcaterra. Prowadził wciąż Diaz Hernandez. Na całym świecie na trasie było wtedy 114 osób, w tym 4 w Poznaniu. Nie było wśród nich doświadczonego „bieżniowca”, a ostatnio ultrasa Kuby Wiśniewskiego.
Zwycięstwo w polskiej edycji Wings For Life Bartosz Olszewski miał już więc niemal w kieszeni. Nad samochodem – metą miał ok. 3 km. przewagi. Gonił go wtedy już tylko 1 zawodnik, a był nim Tomasz Walerowicz. Wcześniej odpadł już Wojciech Kopeć, który - wg. relacji organizatora - miał samotnie ścigać Olszewskiego, co nie było prawdą (strona internetowa podawała wyłącznie wynik Bartosza).
Po pokonaniu granicy 64. km na twarzy Bartka Olszewskiego widać było już wyraźne zmęczenie (co potwierdził w rozmowie z technikami biegu). U rywali na świecie było inaczej, co – przy spadku Bartosza na 5-6 miejsce w ogólnoświatowej klasyfikacji biegu – sugerowało, że Polaka nie zobaczymy na podium biegu. Ale... nie chciał się poddawać! Bieg i biegł... Tymczasem w Austrii Ketema oddalił się od Peruwiańczyka Quispe.
Mistrz planowania znów (siebie) nie zawiódł
Na 68. kilometrze samochód pościgowy był już 2 km za Bartoszem Olszewskim. Szacunki organizatorów mówiły, że auto dogoni Warszawianina w przeciągu 30 minut. Czas uciekał, ku zadowoleniu Bartosza i goniącego go Pawła Walerowicza uciekały też kilometry....
Po 5 godzinach i 36 minutach Wojciech Kopeć musiał uznać wyższość kolegi ze stolicy i poddać się lotnej mecie. Bartosz Olszewski zbliżał się powoli do granicy 70 km. Zaplanowanej granicy 70 km. Do najlepszego Garcia Hernandeza tracił już 2,5 km. Tymczasem turbodopalacz włączył w Austrii Lemawork Ketema. Etiopczyk imponował zdrowiem...
Olszewski za to przechodził samego siebie. Po 5 godzinach i 45 minutach pokonał już 73 km. Ale już wypatrywać samochodu mety. Ta nadeszła szybko, bo po 73,46 km. W finale widać było po Bartku ogromne zmęczenie, ale i radość z osiągniętego wyniku. O 3,4 km lepszego niż zakładany. Mistrz planowania po raz kolejny dopiął celu. Brawoooo!
- Jak zobaczyłem to słońce rano, to pomyślałem że jak przebiegnę 65 km to będę zadowolony w pełni, ale udało się jeszcze więcej. Ogólnie było ciężko, ale super. Chciałem bardzo podziękować dwóm osobom, które prowadziły mnie na rowerach. Niesamowicie mnie wspierali, pomagali, dopingowali. Cały czas mówili jaka jest sytuacja. Wiedziałem, że chwilami jestem pierwszy, drugi, trzeci na świecie. Robiłem wszystko żeby trzymać tę pozycję, ale zdawałem sobie sprawę, że w końcu zwolnię - podsumował Bartosz na mecie w rozmowie z organizatorami.
Niepokonany
Na świece za to rywalizacja nie chciała się skończyć. Po 5 godzinach i 50 minutach na trasie było jeszcze 9 biegaczy. Faworytami rywalizacji wydawali się Giorgio Calcatera i Lemawork Ketema, bo Garcia Hernandez po pokonaniu 75 km już słaniał się na nogach.
Pierwszy z rywalizacji zaskakująco odpadł Giorgio Calcaterra – wynik 77,97 km. Niemal w tym samym czasie to samo stało się Quispe - pokonał 78 km. Po kolejnych 400 metrach odpadł Garcia Hernandez.
Ketema za to pobił za to swój ubiegłoroczny rekord – 78,85 km i wygrał całe zawody. Po najgroźniejszych rywalach biegł jeszcze ok. 5 minut. Ostatecznie uzyskał 79,9 km, o 1320 metrów więcej niż przed rokiem. To drugie zwycięstwo Etiopczyka w Wings for Life – jest niepokonanym zawodnikiem w historii imprezy.
– Jestem bardzo szczęśliwy. Nie forsowałem się na samym początku i trzymałem nieco z tyłu, dzięki czemu wraz z Quispe mogliśmy się razem mobilizować. Jestem bardzo szczęśliwy, że wygrałem po raz drugi – powiedział na mecie organizatorom uradowany Ketema.
Wyniki (po weryfikacji):
Świat:
1. Lemawork Ketema - 79,9 km
2. Cesar Hernandez (Chile) - 78,31 km
3. Remigio Quispe (Peru) - 78,2 km
...
8. Bartosz Olszewski
1. Yuuko Watanabe (Japonia) - 56,33 km
2. Riana van Niekerk (RPA) - 55,21km
3. Nathalie Vasseur (Francja) - 52,18km
Polska:
1. Bartosz Olszewski - 73,46 km
2. Tomasz Walerowicz - 67,30 km
3. Artur Jabłoński - 61,48 km
1. Dominika Stelmach - 41,84 km
2. Aleksandra Peisert - 40,17 km
3. Paulina Wojtanowska – 36,37 km
GR
Na podst. TVN Meteo Active / WingsforLife.com
fot. Tomasz Szwajkowski dla Festiwalu Biegów / mat. pras.