Darka Laksy 7 maratonów na 7 kontynentach dla 7 szkół. „Chodzi u uparte dążenie do celu”
Opublikowane w pt., 21/02/2014 - 14:29
Dariusz Laksa to niezwykły człowiek, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Postanowił swoim bieganiem pomóc innym, spełniając przy tym własne marzenia. Chce przebiec siedem maratonów na siedmiu kontynentach, żeby wspomóc siedem szkół podstawowych w Bytomiu, z którego pochodzi. Nie bierze pod uwagę możliwości niepowodzenia, bo nieustępliwość to najważniejsza cecha sportowca.
Spotykamy się na rozmowie w szkole, gdzie na wstępie dostaję klapki – Darek prowadzi właśnie zajęcia na basenie, więc jeśli chcę zadawać pytania, muszę zmienić buty. Godzinę później rozmawiamy nadal… w lesie, gdzie Darek biega z młodymi lekkoatletami. Bo o swoich pasjach: bieganiu i uczeniu może mówić godzinami. Nawet, jeśli za kilka godzin rusza do stolicy, skąd poleci do Afryki, żeby w poniedziałek 24 lutego przebiec maraton na Saharze…
Czym się zajmujesz na co dzień i skąd wzięła się twoja pasja biegania?
Obecnie jestem nauczycielem w szkole, w której rozmawiamy – Szkole Podstawowej nr 54 im. Wacława Kuchara w Bytomiu-Miechowicach. Jestem jej absolwentem i w zasadzie tutaj szesnaście lat temu zaczęła moja przygoda z bieganiem. Mój wuefista zauważył, że jestem w tym dobry i był w stanie umiejętnie mnie pokierować, tak, żebym się w tym zakochał. Jak widać, do dzisiaj mi to zostało.
Jakie masz osiągnięcia?
Myślę, że to, co najlepsze dopiero przede mną. Zdobywałem medale podczas Mistrzostw Śląska, byłem w pierwszej dziesiątce Mistrzostw Polski – jeszcze za juniora, na bieżni. Od kilku lat przerzuciłem się na biegi długie. Udało mi się zająć miejsce w dziesiątce podczas Mistrzostw Polski w Półmaratonie. Ale największym sukcesem chyba było włączenie do kadry narodowej w biathlonie letnim i zdobycie Pucharu Polski.
Dlaczego wybrałeś akurat bieganie?
Z prostej przyczyny: to, co wypracuję na treningu, jest moje, nikt mi tego nie zabierze. Wcześniej próbowałem sił w grach drużynowych i nie było to moim konikiem. Mimo mojego zaangażowania, zawsze liczyła się drużyna… Postanowiłem pracować na swój garnuszek i to się opłaciło. Myślę, że trenowanie sportu indywidualnego bardzo pomaga w kształtowaniu swojego charakteru, osobowości i nieustępliwości w dążeniu do celu.
Uprawiasz inne sporty czy jesteś wierny tylko bieganiu?
Nie, nie, ja robię praktycznie wszystko. Latam na paralotni, pływam, jeżdżę na rowerze… Kiedy tylko mogę, spędzam czas aktywnie. Wczoraj na przykład byłem na nartach w Istebnej. Prowadzę też szkółkę narciarstwa biegowego.
Ale zawodowcem jesteś tylko w biegach?
Na takim poziomie tak. Ale trudno powiedzieć czy jestem amatorem czy wyczynowcem. Na pewno wyczynowo sportu nie uprawiam, na treningi chodzę w ramach czasu wolnego, jeśli mam na to siły po całodniowych zajęciach. Aczkolwiek jest to też trochę więcej niż sport amatorski, bo pracuję systematycznie na to, co osiągam.
To pytanie musi w końcu paść - jaka jest twoja życiówka?
Tak naprawdę maraton ścigając się biegłem tylko raz, w październiku ubiegłego roku. Wybiegałem 2:43, ale pierwsza połowa była w 1:16. A w półmaratonie mam czas 1:09:30.
Skąd wziął się projekt 7K 7M 7S?
Projekt właściwie wymyśliłem w ciągu godziny, wracając od przyjaciół z Częstochowy. Przyjaciel pokazał mi ciekawy maraton, który znalazł w internecie – na Saharze. Zapytał, czy będę w stanie z nim pobiec, asystować mu. Zgodziłem się. Niestety, poukładało się tak, że on nie biegnie. Potem wymyśliłem projekt 7 Kontynentów i znalazłem maratony, które dały się poukładać tak, żebym był w stanie przebiec je w ciągu roku. Po jakimś tygodniu wpadłem na pomysł, żeby połączyć to z akcją charytatywną, żeby to nie było tylko spełnianie moich ambicji i marzeń. Postanowiłem wybrać siedem szkół, po jednej na każdy maraton i postarać się o wsparcie materialne od sponsorów.
Strony
Polecamy również:
Cofnij