Tuż po ustanowieniu nowego rekordu Polski w Biegu Dwunastogodzinnym odnajdujemy Aleksandrę Niwińską. Jeszcze czeka na oficjalny pomiar dystansu, więc nie może się poruszyć z miejsca. Później dowie się, że nabiegała 139 km 412,5 m, poprawiając swój poprzedni rekord o prawie 13 km. Wcześniej jednak znalazła chwilę na rozmowę.
Wrażenia na gorąco?
Biegło mi się bardzo dobrze, ale szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiego zakończenia... Wygrałam również w klasyfikacji generalnej. No i mam rekord Polski!
Planowałaś to? Myślałaś o próbie ustanowienia nowego rekordu?
Szczerze mówiąc, tak. Przyjechałam tutaj z myślą, żeby pobić rekord kraju. Dlatego zaczęłam dosyć mocno i moim celem było takie tempo utrzymać jak najdłużej. A później... co będzie, to będzie. Sprawdziło się.
O jakim wyniku marzyłaś?
Zakładałam sobie wynik 135 km. Wyszło nawet lepiej (śmiech)
Przez te 12 godzin przydarzyły się jakieś kryzysy? Było trudno?
Były kryzysy, ale takie delikatne. Gdzieś tam o godzinie 11, kiedy podniosła się temperatura, potem w ostatnich trzech godzinach, kiedy nogi zrobiły się ciężkie. Ale mocnych kryzysów nie było. Nie chodziłam ani razu.
I nie robiłaś żadnych postojów...
Nie, żadnych przerw. Cały czas w biegu.
Wyprzedziłaś wszystkich mężczyzn. To też zaplanowane? Jak dużo stracił do Ciebie najszybszy z zawodników?
To zaskoczenie. Na 23 minuty do końca biegu panowie dali mi znać, że mam 1 minutę i 23 sekundy straty do prowadzącego mężczyzny. Minęłam go dopiero 15 minut przed końcem, więc podejrzewam, że mamy tyle samo okrążeń a wynik będzie się różnił w metrach. (wielokrotny tryumfator Biegu 12 h Ireneusz Czapiga przebiegł jednak o jedno okrążenie mniej, uzyskując ostateczny wynik 138,763 km – red.)
Wygrałaś. I co dalej? Jakie masz plany startowe?
Głównym planem na ten rok jest Spartathlon we wrześniu, bieg z Aten do Sparty, 246 km. A z bliższych i krótszych Chojnik, Karkonoski Festiwal Biegowy. To żeby się przygotować do Spartathlonu...
Powodzenia! Gratulacje za dzisiejszy wynik – niesamowity!
KM