„Z przykrością informuję, że po latach partnerskich układów z Bieszczadzkim Parkiem Narodowym w tym roku nie otrzymaliśmy zgody na organizację Biegu Rzeźnika, w takim kształcie jak dotychczas”
- napisał na profilu imprezy Mirosław Bieniecki z Fundacji Bieg Rzeźnika, organizator słynnego Biegu Rzeźnika. Przytoczył również fragmenty pisma, w którym władze parku przekonują o konieczności zapewnia spokoju turystom oraz zwracają uwagę na zniszczenia, których koszt przekracza wartość biletów wstępu do parku.
Wyszli z turystycznego niebytu
Ta informacja obudziła sprzeciw biegaczy, którzy decyzję parku przyjęli z niedowierzaniem. Profil imprezy na Facebooku zaroił się od krytyki i zarzutów wobec dyrekcji parku. Równie mocno decyzja o zmianie trasy oburzyła władze gminy Cisna.
- Pan Bieniecki zrobił tą imprezą fantastyczną robotę. Dzięki niej zyskaliśmy niszę, która pozwoliła nam wyjść z turystycznego niebytu. My tu mamy niewielkie możliwości rozwojowe. Wyciągów budować nie możemy, inne przedsięwzięcia turystyczne również są ograniczone ze względu na ochronę przyrody. I właśnie z tego względu Bieg Rzeźnika stał się najbardziej łagodną, pozytywną inicjatywą przyciągającą ludzi propagujących zdrowy styl życia, funkcjonujących w zgodzie z przyrodą - powiedziała nam Renata Szczepańska, wójt gminy Cisna.
- Uważam, że zadaniem BPN jest ochrona dziedzictwa i walorów przyrodniczych dla ludzi, a nie dla zwierząt. Nie może być problemem bieg kilkuset osób, które zachowują czystość. Chodzi tu przecież o ludzi, którzy zachowują się przyzwoicie, nie krzyczą, nie niszczą przyrody. Nigdy nie było żadnych problemów z biegaczami. My jesteśmy tą sytuacją zbulwersowani i oburzeni - dodała pani wójt.
„Czysta formalność”
W internecie pojawiły się publikacje, w których autorzy dopatrują się w zaistniałej sytuacji aktualnych wątków politycznych. Jednak wpis na profilu biegu, który pojawił się w czwartek 19 maja o 20:00, nie jest początkiem sprawy, a pismo, które zostało w nim przytoczone, kończy długi proces.
- Nie odwołaliśmy Biegu Rzeźnika, chociaż organizator rozpoczął nabór biegaczy zanim zwrócił się do nas o zgodę na organizację imprezy. Fundacja Bieg Rzeźnika nie wystąpiła do nas o zgodę na organizację imprezy przed rozpoczęciem swoich działań - wyjaśnia nam wicedyrektor BPN Tomasz Winnicki.
Na ten formalny brak zgody, to właśnie dyrekcja parku zwróciła uwagę organizatorom. W marcu 2016 r. organizatorzy dopełnili formalności i o zgodę wystąpili.
- Przez ileś tam lat współpracowaliśmy z BPN. Znamy ich warunki. Oni znają nasz bieg. Rozmawialiśmy zawsze z dyrektorem BPN i nigdy nie było zarzutów w stosunku do nas. W zeszłym roku wystartowało 1400 osób i to nie wzbudziło żadnego sprzeciwu. W tym roku działaliśmy tak samo, frekwencję planowaliśmy taką samą. Przed rokiem nie była ona naruszeniem zasad, więc nie spodziewaliśmy się problemów. To był nasz błąd. Założyliśmy na podstawie rozmów, że będzie tak samo. Nie czekaliśmy na potwierdzenie tego pisemnie - mówi Mirosław Bieniecki. Dodaje, że przez wiele lat organizacji biegu, o formalne zezwolenie pisemne Fundacja Bieg Rzeźnika, występowała dosyć późno.
- Robiliśmy to czasami kilka dni przed imprezą. To była czysta formalność. Potwierdzenie uzgodnień ustnych. W tym roku dyrektor, z którym rozmawialiśmy do tej pory, poszedł na chorobowe. Wicedyrektor Winnicki, który już wcześniej był nieprzychylny biegowi, poprosił nas o wystąpienie z oficjalnym wnioskiem, a później o doprecyzowanie liczby zawodników - mówi Mirosław Bieniecki.
- Odpowiedzieliśmy na ten wniosek organizatora informując go o Radzie Naukowej BPN, która odbywała się 8 kwietnia. To tam analizowaliśmy wszystkie fakty i po niej chcieliśmy wydać decyzję. Wydaliśmy taką decyzję 12 kwietnia 2016. Wnioskowano o 3 biegi. Pierwszy to Ultra (22.05), który odbywał się już w ubiegłym roku. Z przykrością stwierdzam, że wtedy organizator nie przestrzegał regulaminu parku, który zakazuje ze względu na ochronę dużych zwierząt, poruszania się po szlakach nocą - mówi dyrektor Winnicki.
Biegacze… za szybcy
Dowód na niedostosowanie się do przepisów parku i złamanie uzgodnień znajduje się na rejestratorach parku.
- Nasze rejestratory odnotowały obecność biegaczy na szlakach o 2:00 w nocy i na ten bieg w tym roku nie wyraziliśmy zgody. To jedyny bieg, jaki tej zgody nie dostał. Natomiast kolejny bieg z wniosku, który odbywa się 24 maja, ma zgodę wydaną na 100 osób. Kolejny bieg (27.05), ten najbardziej tradycyjny, parami, również ma naszą zgodę, ale w ubiegłych latach został ustalony limit na 400 osób. Niestety o faktycznej frekwencji dowiadywaliśmy się ze strony organizatora. W tym roku wystąpił on o limit 1500 osób. Nie mogliśmy się zgodzić na tę ilość, ale podnieśliśmy poprzedni limit o 100 osób i wydaliśmy zgodę na 500 osób. Nie zgodziliśmy się natomiast na wydłużenie tej trasy - mówi przedstawiciel parku.
Do zarzutu złamania regulaminu odniósł się na naszą prośbę Mirosław Bieniecki:
- Taka sytuacja miała miejsce, ale o obecności biegaczy na trasie przed świtem dowiedzieliśmy się od dyrekcji parku dopiero w kwietniu b.r. Wcześniej nikt nas o tym nie poinformował. Okazuje się, że źle wyliczyliśmy czas biegu. Zgodnie z naszymi ustaleniami, biegacze na teren parku wbiegali dopiero po 30 km. Niestety sądziliśmy, że ten dystans zajmie im więcej czasu niż zajął w rzeczywistości. Pierwsi biegacze pojawili się w parku przed świtem. Taka sytuacja nie powinna była się zdarzyć. Robiliśmy tę trasę pierwszy raz. W tym roku przesunęliśmy start o 2 godziny, żeby uniknąć podobnego zdarzenia – mówi Bieniecki. Dodaje, że limit 400 osób nigdy nie znalazł się we wcześniejszych ustaleniach.
- Nasze dotychczasowe zezwolenia w ogóle nie odnosiły się do liczby osób. Ograniczaliśmy liczbę uczestników, ale ze względów organizacyjnych. Decyzja parku nas zupełnie zaskoczyła - dodaje Bieniecki.
Nie tylko przyroda
Park nie ukrywa, że zajmuje się przede wszystkim ochroną przyrody i takie argumenty również były brane pod uwagę przy ograniczeniu liczebnym uczestników. Ale też braki formalne miały swoją niebagatelną wagę przy podejmowaniu decyzji. Dyrekcja parku uznała, że bieg o frekwencji ponad 1000 osób należy zaliczyć do imprez masowych.
- Biegi nie są imprezami masowymi, ponieważ ludzie nie znajdują się jednym miejscu i w jednym czasie. Kwestia imprezy masowej jest jasno zdefiniowana w ustawie - odpowiada Mirosław Bieniecki.
Finito
Fundacja Biegu Rzeźnika odwołała się od decyzji parku i sprawa trafiła do Ministerstwa Ochrony Środowiska, które podtrzymało decyzję BPN.
- Na tym etapie nie informowaliśmy jeszcze o kłopotach, ponieważ przez cały czas wierzyliśmy, że ministerstwo nie podtrzyma decyzji BPN i uzna nasze argumenty. Byliśmy pewni, ze sprawa wróci do BPN i będziemy mieli szansę zawrzeć porozumienie z władzami parku np. co do wprowadzenia limitów biegaczy na przyszły rok. Przez miesiąc próbowałem namówić przedstawicieli ministerstwa na rozmowę o biegu i otrzymać decyzję. Otrzymałem ją dopiero wczoraj. Dwie godziny po przeczytaniu pisma, umieściłem informację na profilu. Nie wiem, czy to dobrze, ale to były duże emocje. I nadal są. Mi naprawdę zależało, że nie popsuć bardzo dobrych stosunków z parkiem. Przecież my nie chcemy niszczyć przyrody. Wydaje mi się, że biegacze są jednymi z bardziej zdyscyplinowanych i wyczulonych na kwestie środowiska turystów – podsumowuje Mirosław Bieniecki.
Ważne dokumenty w sprawie:
- Decyzja Bieszczadzkiego Parku Narodowego w sprawie Biegu Rzeźnika: POBIERZ
- Opinia naukowa Rady BPN w sprawie Biegu Rzeźnika: POBIERZ
- Odwołanie Fundacji Bieg Rzeźnika od decyzji BPN: POBIERZ
- Opinia środowisk społecznych Gminy Cisna: POBIERZ
IB
fot. Archiwum
AKTUALIZACJA
Jak się dowiedzieliśmy, w piątek 27 maja po Biegu Rzeźnika dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego Leopold Bekier ma się spotkać z uczestnikami imprezy - przynajmniej takie zapewnienie otrzymali ustnie organizatorzy bieszczadzkiej imprezy.
I jeszcze jedna sprawa - Mirek Bieniecki bardzo prosi biegaczy, żeby się powstrzymali od akcji "turystycznego" przebiegnięcia oryginalnej trasy Rzeźnika w dniu biegu, bo to może więcej zaszkodzić niż pomóc całej sprawie. Przejść resztę szlaku w granicach Parku można np. następnego dnia...
red.