Bardzo Dziki Zachód w Żorach starcie trzecie: lepiej już być nie może! [ZDJĘCIA]

Mówi się, że „jeszcze się taki nie urodził, żeby wszystkim dogodził”. A jednak, organizatorom trzeciej edycji Żorskiego Półmaratonu Leśnego się udało! Uczestnicy biegu byli tak zachwyceni, że choć ciągnęliśmy ich za języki i podpuszczaliśmy na różne sposoby, o imprezie nie powiedzieli ani jednego złego słowa. Chwalili trasę, organizację, zaplecze, posiłki, bogaty pakiet i piękny medal, ale przede wszystkim niezwykły wybór lokalizacji. Bieg po raz trzeci odbył się w Miasteczku Westernowym Twinpigs.

Zawodnicy, którzy wybrali główny dystans, mieli do pokonania dwie pętle. Ci, którzy zdecydowali się pobiec 11 km, po pierwszym kółku zbiegali w stronę miasteczka Twinpigs, w którym ulokowano start i metę. To doskonały wybór. Chociaż o tej porze roku jest ono już nieczynne, na czas biegu ponownie ożywa, tworząc niepowtarzalną atmosferę Dzikiego Zachodu.

- Wczoraj zapewne miał tam miejsce napad na bank, ale szybko posprzątali i dzisiaj w tym miejscu wydawano pakiety. Bardzo sprawnie! – żartował Tomasz Daniłowski. - Bieg kameralny, ze startem w urokliwym miejscu, gdzie czuć zapach prochu i skalpów. Porządku pilnuje niejaki Szeryf z Teksasu. Na trasie czuć było zapach lasu. Na szczęście szeryf zadbał o to, aby dziki miały wolną niedzielę. Oznaczenia trasy pion i poziom, trudno było się zgubić. A szeryf nawet pogodę wymarzoną zamówił! Około 6 stopni na plusie, bez kropli deszczu.

Trasą i atmosferą biegu zachwycona byłą też Ewelina Puchała: Trasa piękna, leśna. Trochę się bałam, że będzie bardzo błotniście, ale było dużo ubitej ziemi i leśne ścieżki. Na trasie pachniało igliwiem i grzybami – opowiadała po biegu.  Atmosfera w miasteczku czadowa! Jakbyśmy się przenieśli w inne czasy, czasy dzikiego zachodu. Brakowało tylko koni. Wolontariusze chętni do pomocy i uśmiechnięci. Na bank tam wrócę, mimo, że nie była to trasa na życiówkę ani ściganie się. Warto biegać w lesie.

W pochwałach rozpływała się też koleżanka Eweliny, Marta Duszyńska: - Trasa przepiękna, ciekawa i pachnąca choinka. Chyba też grzybami, choć nie wiem czy jeszcze są… Do tego świetnie oznaczona a dla mnie to bardzo ważne w takim terenie. Punkt wodno-odżywczy na bogato. Na mecie ciekawy medal i ciepły posiłek w postaci smacznej zupy. Toalety bez kolejek, prysznice… Jestem bardzo miło zaskoczona i za rok tam wracam!

Tak urokliwą lokalizację na swój półmaratoński debiut wybrała Monika Boba, która start do ostatniej chwili trzymała w tajemnicy: - Trzymałam przed znajomymi w tajemnicy, bo bałam się że nie podołam. Biegł ze mną jedynie mój kolega Kazek z naszej jaworznickiej grupy biegowej – opowiadała podekscytowana po zawodach.

 Wymarzyłam sobie, aby mój pierwszy półmaraton był leśny a nie po asfalcie. Miało być tak jak lubię i było. Crossowo, w pięknych leśnych okolicach. No fantastycznie! Pogoda wprost wymarzona. Jak na pierwszy raz, wszystko było super, włącznie z samopoczuciem, choć nie ukrywam, że żelki uratowały mi życie pod koniec – śmiała się.

Ona także deklaruje, że wróci za rok. Wielu zawodników planuje powrót na bieg i do samego miasteczka Twinpigs. W pakietach startowych znaleźli bezpłatne wejściówki na sezon 2019. I to nie koniec atrakcji: -W pakiecie kalendarz Twinpigs, bardzo ładny tematyczny buff, kupon na posiłek (ciepła zupa w knajpie na terenie miasteczka). Medal zaje… – wylicza Kuba Ledwoń. - Zaskoczyły nas pakiet i medal, bo na innych tego typu biegach wygląda to dużo skromniej. Za tak niską opłatę, taki wypas! Inne biegi mogą się schować. Naprawdę zaskoczenie duże a biegałem w różnych miejscach.

Zwycięzcą trzeciej edycji Żorskiego Półmaratonu Leśnego został Jarosław Kożdoń (1:16:55). Drugie miejsce zajął Daniel Pieczonka (1:22:28) a podium dopełnił Petr Hvolka (1:23:58). Wśród pań triumfowała Petra Pastorova (1:29:29). Drugie miejsce zajęła Anna Janko (1:34:58) a trzecie Marzena Ogierman-Dykas (1:39:04).

Pełne wyniki: TUTAJ.

KM