Do maratonu w Chicago jeszcze 10 dni, tymczasem organizatorzy, przy pomocy Uniwersytetu Illinois wyliczyli, jakie korzyści przynieśli miastu w ubiegłym roku. Burmistrz Chicago nazwała maraton „silnikiem miejscowej gospodarki”, ciesząc się, że już drugi rok z rzędu impreza pozwoliła miastu zarobić ponad 300 mln dolarów.
W poprzednim roku maraton przyniósł Chicago 378 mln dolarów. To rekordowa kwota, o 40 mln wyższa od tej z 2017 r. Jej źródłem są biegacze, osoby im towarzyszące i kibice. Zeszłoroczna frekwencja wyniosła 45 857 maratończyków. 29% z nich pochodziło spoza USA.
Najbardziej na gościach miasta skorzystał lokalny biznes. Do hoteli, restauracji, sklepów, usług transportowych i przemysłu rozrywki trafiło bezpośrednio 154 mln dolarów, o 13% więcej niż przed rokiem. W pośredni sposób miasto zyskało 225 mln dolarów, co stanowi ekwiwalent 2 592 miejsc pracy.
Przyjeżdżający do miasta biegacze nie oszczędzają. Zostają w Chicago na niecałe 4 dni. Za noclegi płacą średnio 278 dolarów dziennie i większość (79%) wybiera pokoje hotelowe. Do tego wydają 84 dolary na jedzenie i 152 dolary na dzienne zakupy i 51 dolarów na rozrywki.
Według danych zebranych przez organizatorów, 29% uczestników biegu zarabia rocznie ponad 150 000 dolarów.
Miasto zyskuje jednak nie tylko na wydatkach. Swój udział w dystrybucji środków finansowych mieli również biegacze charytatywni, którzy wsparli różne organizacje łączną kwotą 22 mln dolarów.
IB