Jacek Szyzdek o ratowaniu biegaczy. „To nieuniknione”

Z prezesem Fundacji „Prometeusz” i ratownikiem medycznym o przygotowaniach służb ratunkowych do zbliżających się dwóch wielkich wydarzeń biegowych w Warszawie.

Rozmowa Roberta Zakrzewskiego

Przed nami dwie duże imprezy, które państwo zabezpieczają - PZU Maraton Warszawski oraz Biegnij Warszawo. Jakie trudności przynoszą ratownikom te imprezy?

Jacek Szyzdek: Biegnij Warszawo i te 10 km to zwodniczy dystans. Niby tylko 10 km. Co to takiego jest - można powiedzieć. Dużo osób startuje nieprzygotowanych. W tygodniu truchtają po 5 kilometrów i zapisują się na bieg. Wszystko byłoby jeszcze dobrze, gdyby cieszyli się udziałem, ale ta adrenalina robi swoje - biegacze chcą być pierwsi, nie ustawiają się w swoich strefach itd.

Biegacze też na to narzekają...

I mają rację, nie tylko jeśli chodzi o sferę czysto sportową. Dramat w „dyszce” zaczyna się na szóstym, siódmym kiloemtrze. Jeśli zwycięży rozsądek i przechodzimy do marszu, to nasze zdrowie nie ucierpi. Jeśli jednak biegniemy do końca na maksa, to dotrzemy tak do najgorszego momentu zmagań – w przypadku Biegnij Warszawo chodzi o zbieg od ambasady francuskiej w stronę stadionu Legii. Osoby niewytrenowane mają tu niesamowicie wysokie tętno. Jeśli biegnie się na tachykardii i tętno oscyluje w granicach 200-240 uderzeń na minutę, to nie ma możliwości, by organizm był właściwie dotleniony. Zaczynają się problemy neurologiczne, ludzie trafiają do naszych punktów...

A co z maratończykami?

Tu startuje podobna liczba uczestników, więc frekwencja nie jest problemem. Jest nim dystans. Wiele osób nie jest dobrze przygotowanych, Zwłaszcza tych, które biegną dłużej przedziale w czasowym od 4 godzin do ostatniego zawodnika. Po 30. kilometrze zmęczenie jest już bardzo duże...

Jak przygotowujecie się na takie osoby?

Z Biegnij Warszawo jest o tyle łatwo, że pod względem logistycznym mamy przetestowany plan działań. Biegniemy na tej samej trasie. Ale mapa nie oddaje rzeczywistości, więc trzeba było ją objechać i to kilka razy.

A może przebiec, żeby wczuć się w biegaczy?

W ratownictwie medycznym praca jest ciężka i często trzeba to odreagować poprzez aktywny tryb życia. My się staramy, żeby 60 procent naszego personelu było biegaczami. Oni zupełnie inaczej pracują, potrafią dać wsparcie psychiczne uczestnikom imprez i wykorzystać częśto te uniejętności by im pomóc.

Uważam też, że trzeba „machnąć ręką” na ambulansy...

Dlaczego?

Karetki służą tylko do ewakuacji pacjenta. Nigdy nie będzie pierwsza przy poszkodowanym, bo do niego nie dojedzie. Liczba biegaczy jest coraz większa. Śrubujemy rekordy 5 000, 10 000, 12 000 biegaczy.... Jak przez taki tłum ma się przebić ambulans? Tu potrzebny jest skuter czy też hulajnoga. Te pojazdy wielokrotnie ratowały zdrowie pacjenta. Mieliśmy sytuację, gdy pacjent zatrzymał się oddechowo i dotarł do niego pierwszy ratownik na elektrycznej hulajnodze. Na tych pojazdach poruszają się osoby starannie rekrutowane, kierownicy zespołów. Ci ludzie są nauczeni samodzielności i szybkiego podejmowanie decyzji.

Jak ustalacie ile osób potrzebnych będzie do obsługi danego biegu? Na podstawie dystansu? Frekwencji?

Mamy wewnętrzny przelicznik. Nie ma żadnego rozporządzenia jak powinien być zabezpieczony bieg uliczny. Ba, bieg to nawet nie jest nawet impreza masowa. Wszystko zależy od dobrej woli organizatora. 

Jest tylko rozporządzenie ministra zdrowia dotyczące zabezpieczenia imprezy masowej. Ale ono powstało na potrzeby zabezpieczenia Euro 2012, więc nie jest adekwatne do biegów. Tu jest inna hierarchia i struktura zabezpieczenia.

U Nas plan zapewnia dyrektor medycyny ratunkowej Robert Sowiński – lekarz z olbrzymim doświadczeniem. Na mecie mamy wydzielony punkt medyczny; pracują tu lekarze o nowej spajalności lekarza medycyny ratunkowej. Oni dyżurują też na SOR-ach w deficycie czasu, przez co maja dużą wiedzę o tym jak ratować poszkodowanych.

Jak w szczególe będziecie zabezpieczać stołeczne biegu?

Podczas Biegnij Warszawo będziemy mieli 6 miejsc do tlenoterapii, defibrylacje z możliwością teletransmisji na odziały kardiologiczne, mechaniczne urządzenie do masażu klatki piersiowej. Będziemy mieli też 3 hulajnogi elektryczne zaopatrzone m.in. w tlenoterapie. Jeszcze lepiej zaopatrzony jest nasz skuter ratunkowy, który posiada manualny defibrylator. Na trasie będą 3 zespoły.

Masa sprzętu i ludzi...

Na początku organizator pytał nas czy aby nie przesadzamy. Po co tyle sprzętu, tyle ludzi? Wystarczy przecieżkaretka. Życie zweryfikowało, że to nie jest prawda. Takie zabezpieczenie musi być, żeby ludzie czuli się bezpiecznie....

Czy jest coś, czego pan obawia się Pan najbardziej przed biegiem?

Nagłego zatrzymania krążenia. Tego, że serce przestanie bić. Biegacz nie może umrzeć na ulicy. To jest XXI wiek. Mamy ambulans, który jest przy punkcie medycznym po to, by przewieść pacjenta do szpitala na odział hemodynamiki. Nauka wskazała, że najczęstszą przyczyną śmierci jest zatkanie tętnicy wieńcowej. Trzeba więc zrobić angiografie, zobaczyć gdzie jest blokada i usunąć. Pacjent będzie żył. Musimy patrzeć do przodu...

Jak można pomóc gdy zobaczymy, że inny uczestnik biegu ma problemy ze zdrowiem?

Podczas Biegnij Warszawo wprowadzamy - na każdym numerze startowym - numer alarmowy: 887- 102-112. Dzwoniąc tu biegacze dotrą z informacją o poszkodowanym do centrum, które będzie zlokalizowane przy linii mety. Mamy połączenie ze wszystkimi jednostkami na trasie i wydamy odpowiednie dyspozycje. W tym roku każdy patrol i ambulans posiadał będzie znacznik GPS, który jeszcze bardziej pomoże nam w odpowiedniej alokacji zasobów. Czyli ratowników.

Obserwujmy otoczenie...

Tak, zdecydowanie. W tym miejscu muszę przyznać, że biegacze są jak jedna wielka rodzina i panuje wśród nich wielka solidarność. Tylko pierwsza grupa idzie na wynik i rekordy. Jeśli ktoś ma problemy to po prostu zapytajmy co się dzieje. Jeśli kto już stracił przytomność, zadzwońmy pod numer alarmowy i zostańmy przy tej osobie. Dyspozytor zapyta czy poszkodowany oddycha, czy jest przytomny, na którym kilometrze się znajdujecie, jaki charakterystyczny obiekt macie w okolicy... Od razu wysyłamy też do Was pomoc. Do czasu przybycia prosimy o pozostanie przy poszkodowanym. Musze przyznać, że ludzie Nas słuchają, zostają przy poszkodowanym. Otaczają troską nawet nieznajomych kolegów z trasy....

Czego życzył by pan uczestnikom zbliżających się imprez?

Rozsądku. Żeby trenowali do biegów. Niech traktują bieganie jako przyjemność, a nie katorgę. Nie trzeba za wsze cenę bić rekordów. Tego życzy załoga Fundacji Prometeusz.

Oby w niedzielę i kolejnych dniach było dla Was jak najmniej pracy....

To nieuniknione. Wiemy, że wypadków i różnych zdarzeń w polskich biegach jest coraz więcej. Tu jednak pracuje elita jeśli chodzi o ratownictwo. Życzę więc moim kolegom, by każdy pacjent szybko znalazł się w naszych rękach. Bo wiemy, jak mu pomóc...

RZ