Kenia: Płacisz i wiesz kiedy kontrola

Kilka dni temu Kenia została usunięta przez WADA z listy krajów niespełniających warunki antydopingowe. Wydawać się mogło, że kraj zaczyna wygrywać walkę z dopingiem. Tylko wydawać. Świat obiegła informacja o łapówkowym skandalu z udziałem kierownika lekkoatletycznej drużyny olimpijskiej Kenii. Michael Rotich proponował w zamian za pieniądze informację na temat planowanych kontroli antydopingowych.

Menedżer reprezentacji lekkoatletycznej Michael Rotich został sfilmowany przez przez dziennikarzy Sunday Times i niemieckiego kanału ARD w chwili składania propozycji brytyjskiemu trenerowi. Kenijczyk oferował, że może poinformować z 12-godzinnym wyprzedzeniem o zbliżającej się kontroli. Rotich powoływał się na znajomości w laboratorium, dzięki którym ma dostęp do informacji o tym gdzie przebywają sportowcy i kiedy będzie przeprowadzone badanie. Za swoją „pomoc” chciał 10 tys. funtów. Do zdarzenia miało dojść na początku tego roku w Iten.

Po ujawnieniu sprawy Rotich został odwołany ze swojej funkcji. Będzie też musiał opuścić Rio. Wiceprezes kenijskiego związku lekkoatletycznego (Athletics Kenya Federation) Fatma Awale powiedziała mediom, że „jako kraj i jako naród jesteśmy zszokowani i zszokowani informacjami o tej sprawie”.

Rząd kenijski opublikował oświadczenie, w którym czytamy m.in. o tym, że to zastanawiające, że artykuł ukazał się dwa dni po tym, gdy Kenia znalazła się na liście krajów poza niepodejrzeniami WADA. I, że podobne historie telewizja ARD publikowała w 2012 roku w trakcie Igrzysk w Londynie. Niemiecki dziennikarz Hajo Seppelt, znany m.in. jako autor dokumentów o dopingu w Rosji i Kenii uważa, że oświadczenie jest pełne teorii spisowych.

Przypomnijmy, że od 2011 roku ponad 40 sportowców z tego kraju zostało zostało zawieszonych za stosowanie niedozwolonych substancji.

RZ