Oszukiwał w maratonie, przesadza w życiu

Mike Rossi nie daje o sobie zapomnieć. Jeden z najsłynniejszych oszustów w historii amatorskiego maratonu, a dokładniej kwalifikacji do Maratonu Bostońskiego... trafił do aresztu. Tym razem za nie za machlojki w wynikach, ale pobicie kobiety.

Do zdarzenia doszło w Filadelfii podczas koncertu Tima McGrawa i Faith Hil. Według policji, podczas kłótni Rossi uderzył 47-letnią kobietę. W porę interweniować miał nieznany mężczyzna. Napastnik został aresztowany, ale po wpłaceniu kaucji wysokości 1500 dolarów wypuszczono go na wolność. 50-latek ma stawić się przed sądem 18 września.

Przypomnijmy, o Rossim zrobiło się głośno w 2015 roku. Mężczyzna zwolnił ze szkoły dwójkę dzieci, żeby te kibicowały mu na trasie Maratonu Bostońskiego. Spotkało się to z ostrą reakcją dyrektorki placówki, która uznała że rodzinne wakacje nie mogą wpływać na edukację dzieci. W odpowiedzi ojciec napisał, że przez ten czas dzieci wiele się nauczyły i obserwowały ojca zmagającego się z trudnościami.

Ponieważ wyszukiwanie oszustw w kwalifikacjach do Maratonu Bostońskiego to tradycyjne coroczne dochodzenie społeczności amerykańskich biegaczy, a pan Rossi trafił na świecznik jako „Boston Marathon Dad”, szybko sprawdzono jego wynik z Lehigh Valley Marathon z 2014 roku. Bieg ten dał mu prawo startu w Bostonie w Dzień Patriotów. Okazało się że rezultat 3:11:45 nie powinien być uznany, bo biegacz skrócił trasę. Świadczyć o tym miał m.in. brak zdjęć na trasie biegu. Nie wydaje się też, aby Rossi był przygotowany na taki wynik. Jego ówczesne rekordy życiowe wynosiły 21:52 na 5 km i 1:40:42 w półmaratonie i... nie wiele się od tamtego czasu zmieniło.

W międzyczasie poczytny serwis LetsRun.com oferował Rossiemu aż 100 tys. dolarów za powtórzenie wyniku 3:11:45. Za złamanie 20 minut na 5 km mógł otrzymać 10 tys dolarów. Żadnej z tych ofert - zakładów Mike Rossi nie przyjął.

Na portalu społecznościowym, biegacz - oszust wyznał, że sprawa sprzed 2 lat ciągnie się za nim i dotknęła nie tylko jego, ale także jego rodzinę. Uzależnił się od alkoholu. Chce się jednak zmienić. Na początek postanowił zrezygnować z mediów społecznościowych. Media w USA nie wierzą jednak, że słuch o nim zaginie.

RZ