Piknikowali na biegowo w Wiączyniu Dolnym [ZDJĘCIA]


Zgodnie z łódzką tradycją w Dniu Konstytucji już po raz piąty odbył się Majowy Piknik Sportowy. Położony tuż za granicami miasta Las Wiączyński stał się scenerią biegu i zawodów nordic walking na dystansie 10,5 km, przy czym ta druga konkurencja miała status Mistrzostw Ziemi Łódzkiej.

Nietypowy dystans wziął się stąd, że z powodu prowadzonej wycinki drzew niezbędne było nadłożenie drogi na tradycyjnej pętli, a organizatorzy nie chcieli na siłę skracać logicznej trasy, ani przesuwać dogodnie położonej linii startu/mety. Ta znajdowała się na terenie ośrodka jazdy konnej, należącego do partnerujących zawodom od czterech lat Zakładów Mięsnych „Zbyszko”.

Zawody zorganizował Klub Sportów Psich Zaprzęgów „Alaska” wraz z InesSport. Z wyjątkiem pierwszej edycji z 2011 roku, która miała miejsce w łódzkim Parku 3 Maja, wszystkie następne odbyły się w Wiączyniu Dolnym. Organizator Bartłomiej Sobecki przypomniał, że pomysłodawczynią tego miejsca była łódzka biegaczka amatorka Agnieszka Błażejczyk, startująca zresztą również dziś.

Jak na przełajowy bieg, trasa w Wiączyniu ma zasłużoną opinię wyjątkowo szybkiej - prowadzi szerokimi leśnymi drogami z twardo ubitą nawierzchnią i nie zawiera znaczących przewyższeń. Wyjątkiem była ekstremalna edycja sprzed dwóch lat, którą do dzisiaj pamiętają uczestnicy. Po niespotykanie długiej zimie przyszły roztopy, a w dniu biegu upał, które zamieniły Las Wiączyński w tropikalną dżunglę. Pokonując szeroki rów z wodą, wszyscy zamoczyli się przynajmniej do pół łydki, a następnie musieli przeskoczyć kilka powalonych drzew i przebyć 2 km gęstego błota nie do obejścia z powodu wysokich traw po obu stronach duktu. A wszystko to w gorącej i parnej atmosferze. Przynajmniej jest co wspominać...

Tym razem było sucho, ciepło i świeciło słońce. O 11:30 wystartowali biegacze, a minutę później kijkarze, wzbijając tuman pyłu na polnej drodze prowadzącej z ośrodka do lasu. Od początku z przodu trzymali się Piotr Magiera z Myszkowa i Krzysztof Pietrzyk z Koluszek, którzy na dalszych kilometrach wyrobili sobie nieznaczną przewagę i nie oddali jej do końca, z wynikami 35:34 i 35:44. Na najniższym stopniu podium stanął Krzysztof Krygier (35:59), który na końcówce zdołał wyprzedzić Piotra Tomczyka.

Wśród kobiet bardzo pewnie wygrała Monika Kaczmarek z łódzkich Szakali Bałut (40:19) przed swą klubową koleżanką Małgorzatą Michalak-Mattar (44:41) i świeżo upieczoną drużynową medalistką mistrzostw świata w biegu 24 h Agatą Matejczuk (45:44).

Zawody ukończyło 297 biegaczy i 79 kijkarzy. Spośród tych ostatnich zdecydowanie zwyciężył, po raz drugi z rzędu zostając Mistrzem Ziemi Łódzkiej, Michał Osiński (1:02:30). Wyprzedził Jakuba Deląga (1:06:59) oraz Wojciecha Kolasę (1:08:22). Mistrzynią wśród maszerujących pań została Beata Kołodziejczak (1:11:29) przed Aleksandrą Przybył (1:11:48) i Grażyną Troniarz (1:16:00).

Pełne wyniki biegu i marszu znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Dla uczestników marszu kończących zawody w drugiej połowie stawki niestety zabrakło medali. Co prawda według regulaminu organizator miał ich zapewnić tylko 350, jednak można było przewidzieć nieco wyższą frekwencję. Poza tym kijkarze stali na z góry straconej pozycji wobec biegaczy, więc chyba mieli prawo czuć się nieco pokrzywdzeni...

Poza tym dało się słyszeć pozytywne opinie zawodników, szczególnie na temat wspaniale przygotowanej i oznaczonej trasy. Agnieszka i jej siostrzeniec Piotr przyjechali na bieg specjalnie spod Warszawy. Choć było dla nich trochę za gorąco, na końcówce niósł ich doping kibiców. Dla Piotra był to pierwszy w życiu start w zawodach biegowych. Mógłby pobiec szybciej, jednak jak powiedziała Agnieszka, pomagał jej na całej trasie - altruizm zwyciężył.

Najszybsza wśród piękniejszej płci Monika startowała tu już trzeci raz, tyle samo razy wygrywając, więc trudno, żeby nie lubiła tej trasy. Podobała się ona również drugiej na mecie Gosi, która zachwalała bieganie przez piękny las. Z muchami i pająkami - dodał ich klubowy kolega, 10. na mecie Andrzej Pietrzak. Było więc co jeść na trasie! - dorzuciła ze śmiechem Gosia.

Zwycięzca marszu nordic walking Michał „Ossa” Osiński także nie jest nowicjuszem w Wiączyniu. Wygrał drugi raz z rzędu, a przedtem był drugi, choć pierwsze kije kupił zaledwie na kilka dni przed tamtym startem. Jego kolega z drużyny Forever Young Łódź, Marek Klimczewski, powiedział że swoje 8. miejsce zawdzięcza zwycięskim dziewczynom - Beacie i Oli, które nadały bardzo mocne tempo, a on ambitnie się za nimi trzymał.

Po zapewnione przez partnera zawodów grillowane mięsiwa tradycyjnie ustawiła się kilometrowa kolejka wygłodniałych zawodników. W międzyczasie odbyły się dekoracje zwycięzców oraz atrakcje dla całych rodzin - biegi dziecięce oraz pokazy konne. Na zakończenie miało miejsce podsumowanie Zimowego Grand Prix Łodzi City Trail - zwycięzcy odebrali nagrody, a uczestnicy przynajmniej czterech biegów pamiątkowe medale.

Prace leśne pewnie niedługo się skończą, więc jeśli pogoda nie spłata figla, za rok w Wiączyniu Dolnym znów będziemy mieli dobrze wymierzoną, prawdopodobnie najszybszą przełajową dychę w Polsce.

Kamil Weinberg