Po schodach i łąkach po Złotą Kaczkę w Toszku [ZDJĘCIA]


Toszek to urokliwa miejscowość rozlokowana wokół pięknego zamku. W tą sobotę był on nie tylko atrakcją turystyczną, ale też areną sportowej rywalizacji. Start i meta premierowego Biegu po Złotą Kaczkę mieściły się właśnie na toszeckim dworze, a to oznacza, że zawodników czekał na finiszu naprawdę spory podbieg, w dodatku po schodach…

Ośmiokilometrowej trasy z pewnością nie można nazwać nudną. Kręte uliczki, drogi, łąki z pasącymi się krowami to tylko część atrakcji, które czekały uczestników imprezy. Ścigali się i biegacze i miłośnicy nordic walking. Tym ostatnim jednak oszczędzono schodów, które czekały na finiszu wszystkich biegaczy. Bezcenne były ich miny, kiedy za zakrętem dostrzegali strome stopnie prowadzące do zabytkowego kościoła i stamtąd do zamku. Widoki piękne, ale wysiłek trudny do opisania…

O swoim biegu tak opowiadał na mecie Damian Nitecki z Miechowickiej Grupy Biegowej:

– Bieg był bardzo fajny. Dobrze, że nie było ostrego słońca, tylko lekkie zachmurzenie, bo trasa przebiegała przez szczere pola. Było bardzo dużo podbiegów, ale dzięki temu trasa była bardzo ciekawa. Było bardzo trudno, ale tym lepiej. Nie było nudno! – śmieje się i dodaje: – Organizację imprezy oceniam bardzo dobrze, wszystko było dobrze przygotowane. Na pewno wrócę tu za rok.

Organizację chwalili liczni uczestnicy. Piękne ręcznie przygotowane medale, wyjątkowa trasa i smaczny posiłek a to wszystko w niezwykłej zamkowej scenerii. Dopisała też pogoda, co umożliwiło spędzenie miłego popołudnia całym rodzinom. Sprawiło też, że na trasie zawodów nie brakowało kibiców, którzy takie zmagania sportowe tuż pod drzwiami swoich domów mogli oglądać po raz pierwszy.

Z pięknej pogody korzystały liczne grupy. Zwłaszcza Night Runners oraz Miechowicka Grupa Biegowa. Intensywnie żółte koszulki tych pierwszych i soczysty pomarańcz drugich zdecydowanie dominował na trasie oraz na zamkowym dziedzińcu, gdzie częstowano kiełbasą. Tam też spotykamy Aleksandrę Matuć… także z Miechowickiej Grupy Biegowej. Właściwie to odrywamy ją od posiłku w gronie przyjaciół. Okazuje się, że grupa biegowa właśnie urządza piknik!

– Trasa była urozmaicona, podbiegi mocno dały w kość a końcówka schodami pod górę wykończyła. – przyznaje Aleksandra. – Nie liczyłam czasu, chciałam po prostu przebiec. Przyjechałam z całą ekipą z Miechowickiej Grupy Biegowej, żeby dobrze się bawić. Umówiliśmy się na miły ciąg dalszy sobotniego popołudnia i postanowiliśmy zrobić sobie w Toszku piknik.

Atmosfera sprzyja takim spotkaniom. Jest serdecznie i rodzinnie. Czyli dokładnie tak, jak powinno być na biegu tego rodzaju. Zdecydowanie, Bieg o Złotą Kaczkę można uznać za udany debiut i spodziewać się kolejnych jego edycji.

KM