Już po raz drugi Piękna Strona Miasta zaprosiła mieszkańców Bytomia i okolic do zmierzenia się z niecodziennym wyzwaniem: biegiem w szpilkach po bruku. Choć może dla wielu pań to codzienność, zadanie okazało się wyzwaniem dla... panów. Bo oni także byli zaproszeni do udziału w wydarzeniu. Śmiałkowie skorzystali z tego zaproszenia a jeden z nich pobił nawet rekord, stając na starcie w szpilkach o wysokości 16 cm!
Zadanie było proste, ale tylko pozornie. Płyta bytomskiego Rynku, 90 metrów prostej trasy, krótkiej, ale pokrytej kostką brukową. Strzał startowy i... tu zaczynały się trudności. Po pierwsze: jak biegać w szpilkach?! Po drugie: jak ich nie zgubić po drodze?
Wbrew pozorom, to drugie okazało się trudniejsze i niektórzy zawodnicy (a także zawodniczki!) docierali do mety w jednym bucie.... albo w samych skarpetkach. Na szczęście mieli szansę powtórzyć bieg, tym razem uważając, by nie odegrać roli Kopciuszka. Techniki były różne, niektórzy próbowali nawet przywiązać szpilki sznurówkami do stóp.
Zawodnicy mierzyli się w konkurencji indywidualnej, osobno panie i panowie, była też możliwość startu w trzyosobowej szafecie. Oczywiście w szpilkach. Ale spokojnie, to nie szpilki należało przekazać kolejnej zmianie (może za rok?). Była to sztafeta ze sztachetą, drewnianą, wyrwaną z płotu. Pomysł oryginalny sam w sobie a w połączeniu ze szpilkami na stopach zawodników... zwalający z nóg.
Choć pogoda nie dopisała, było wietrznie i chłodno, emocje na Rynku były naprawdę gorące. Do zawodów dołączali się spontanicznie przechodnie, których zainteresowało zamieszanie. Jedni przychodzili z własnymi szpilkami, inni wypożyczali na miejscu, od organizatorów albo koleżanek. Zwłaszcza panowie zwracali się po pomoc do swoich żon i znajomych. Ale nie wszyscy... – Kupiłem buty specjalnie na ten bieg. Oczywiście używane, od znajomej. Z obcasem 16 cm! – chwalił się Grzegorz Bartyzel. – Bawiłem się świetnie. Szczerze mówiąc, nie najlepiej mi poszło, ale przecież to dla zabawy.
– Biegło się super! Mam pierwszy raz w życiu szpilki na nogach. Start był kompletnie nieplanowany. Przyjechałem tutaj na spontana, dopingować koleżanki z Miechowickiej Grupy Biegowej. A one mnie namówiły na bieg, wcisnęły szpilki na nogi... no i nie miałem wyjścia! Zrobiłem to dla koleżanek, bo je uwielbiam. Im też dedykuję bieg – mówił nam Damian Nitecki. – Taktyka była taka, żeby biec na palcach, bo tak mi dziewczyny podpowiedziały. Zastosowałem to i przyniosło zamierzony efekt. Ogólnie trudno chodzić w szpilkach a co dopiero biegać. Za to świat z wyższej perspektywy wygląda jakoś lepiej.
A co o bieganiu w szpilkach mówiły panie? – To był mój pierwszy bieg w szpilkach. Było fajnie, chociaż zgubiłam po drodze but. Na dogrywkę go przywiążę – komentowała Edyta Tarnowska. – Na co dzień noszę różne obuwie, ale lubię też chodzić w szpilkach. Przecież każda kobieta lubi się czasem przejść w szpilkach. Za to biega się w nich trudno.
To zdanie podzielali wszyscy, uczestniczki i uczestnicy zawodów. Panowie dodatkowo nabrali szacunku dla pań, które na co dzień zakładają szpilki, często z myślą o płci przeciwnej. – Było ciężko. Teraz wiem na własnej skórze jak to jest nosić takie buty. Rozumiem co czuje kobieta, która chodzi cały dzień w szpilkach a potem zdejmuje je w domu i jest uratowana, czuje się jak w niebie – przyznał Grzegorz Bartyzel. – Ładnie to wygląda na kobiecie, ale dopiero teraz naprawdę doceniam panie, które noszą szpilki!
KM