Zmarły w czwartek król Tajlandii zostawił mieszkańców kraju w żałobie. Panujący od 1946r. Bhumibol Adulyadej cieszył się uwielbieniem Tajów, co częściowo wynikało z sympatii, jaką zyskiwał stopniowo podczas swoich rządów, proponując projekty wsparcia dla najbiedniejszych, a częściowo z twardego prawa, przewidującego dotkliwe kary za krytykowanie rodziny królewskiej.
Śmierć panującego od 18. roku życia monarchy spowodowała, że mieszkańcy ubrali się na czarno, flagi zostały opuszczone do połowy, a przez najbliższe 30 dni nie będą się odbywały żadne imprezy o „radosnym charakterze”.
Odwoływane są koncerty i imprezy masowe. Zamykane są kina i teatry, a biegacze musieli zrezygnować z udziału w biegach, które zostały całkiem odwołane lub przeniesione na późniejszy termin.
Odwołany został m.in. Color Run, który miał się odbyć w najbliższą niedzielę. Nie pobiegną również uczestnicy River Kwai Half Marathon, na trasie którego miały się odbyć mistrzostwa kraju w półmaratonie. Ten bieg cieszył się królewskim wsparciem, a biegacze rywalizowali o puchar króla.
Przesunięty na nieokreśloną na razie przyszłość został także międzynarodowy, 10-kilometrowy bieg w Bangkoku i dziewiętnasta edycja niezwykle popularnego charytatywnego biegu nocnego.
Lista odwoływanych biegów stale się powiększa, ale nawet wyjście na biegowy trening może być mocno utrudnione, głównie ze względu na problemy transportowe. Tłumy mieszkańców Tajlandii przybywają w pobliże pałacu i miejsca, gdzie odbędzie się tradycyjny buddyjski pogrzeb.
IB