Tę postać znała większość polskich biegaczy, choć mało kto potrafił wymienić jego imię.
Uśmiechnięty, serdeczny, choć skromnie ubrany. Biegał w całej Polsce, do kolejnych miejscowości docierając pociągiem na gapę, często z przygodami. Przed startem sypiał na ławkach w parkach, dworach, czasami w halach sportowych… jeśli pozwolili na to organizatorzy. Cały dobytek miał w jednej torbie a zdarzyło się, że i tę mu ukradziono. Mimo przeciwności losu pokonał ponad 300 maratonów. Jak sam mówił, robił to, by pokazać wyższość ducha nad materią. Był nietuzinkową osobą. Piotr Żukowski, Bezdomny Maratończyk, dotarł do mety życia 12 lipca tego roku.
Piotr podziwiał Barbarę Szlachetkę, była jego wzorem. „Podziwiałem ją, zwłaszcza za ten rekord pierwszych stu maratonów pokonanych w czasie krótszym niż dwa lata. Staram się iść jej śladem. Wierzyłem do końca, że wygra walkę z chorobą, ale niestety.” – mówił nam w 2015 roku. – „Wydawało mi się, że ona jest nieśmiertelna, nie mogłem uwierzyć, że już jej nie ma. Czasem wydaje mi się, że i ja jestem nieśmiertelny, bo wciąż biegam...”.
Mimo chorób, przeciwności, braku dachu nad głową i środków do życia. W zimnie, deszczu, bez butów… „Chcę pokazać wyższość ducha nad materią, walczę o godność swoją i innych. To moja pasja i misja” – Piotr do końca wierzył w to, co robił.
Choć kojarzyło go tak wiele osób, niewielu zdobyło się na to, by poświęcić chwilę, porozmawiać, pomóc… Piotr nigdy o pomoc nie prosił, nie był roszczeniowy, prosił jedynie o możliwość startu w kolejnych biegach. Zaczepiony, nigdy nie odmawiał chwili rozmowy, dzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem. Tę zdobywał podczas rozmów z ludźmi i lektury prasy w salonikach prasowych. Żywo interesował się światem sportu, ale też polityką i historią. Żył na przekór.
Był także osobą głęboko wierzącą. Przez wiele lat w rubryce „klub” wpisywał „św. Marta, Warszawa”, na cześć jadłodajni prowadzonej w stolicy przez Kamilianów.
Kiedy stracił cały swój dobytek, mieszczący się w dwóch torbach, nie narzekał. Najdotkliwiej odczuł stratę butów do biegania, jednak nie poddał się i w zwykłych trampkach przebiegł kilka maratonów. Kiedy po naszym artykule znalazło się wiele osób gotowych obdarować go butami, nie krył łez wzruszenia. „Będę ich pilnował...” – obiecał.
Bezdomny Maratończyk ma już nowe buty. „Będę ich pilnował jak ch*****”
Spotkaliśmy się kilka miesięcy później w Krakowie. Piotr dziękował, wzruszony. Podarował mi wtedy w ramach podziękowania płytę. I chociaż był to krążek dodawany do jednej z gazet, o niewielkiej wartości, dla mnie był wyjątkowo cenny. Nie miał nic więcej, więc dał wszystko, co miał. Mam tę pamiątkę do dzisiaj i jakoś trudno się z nią rozstać, bo przypomina o niezwykłej postaci…
Piotr Żukowski urodził się w 1955 roku, przeżył 64 lata. Msza Święta żałobna odbędzie się 29.07.2019 r., o godzinie 12.40 na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie, w Drewnianym Kościele.
Biegaj, Piotrze, w spokoju.
Katarzyna Marondel