12. Półmaraton Marzanny udany, choć "nie dla wszystkich". "Przepraszam" [ZDJĘCIA]
Opublikowane w ndz., 22/03/2015 - 21:25
Miało być topienie Marzanny na powitanie kalendarzowej wiosny, która już przecież do nas zawitała, tymczasem zima nie pozwoliła się tak łatwo pożegnać. Temperatura bliska zera, porywisty wiatr i wirujące w powietrzu pojedyncze płatki śniegu towarzyszyły dzisiaj biegaczom podczas 12. Półmaratonu Marzanny.
Wiele wskazuje na to, że to właśnie pogoda odstraszyła część chętnych. Organizator informował o 4100 zapisach elektronicznych oraz kolejnej ich puli w biurze zawodów. Tymczasem półmaraton ukończyło 3247 osób, a bieg „Z Dystansem do wiosny” - 606. – Chciałem ostatnio odkupić pakiet startowy na połówkę, ale cieszę się, że jednak tego nie zrobiłem. Przy tej aurze miałbym spory problem, żeby przekonać samego siebie do startu – komentował Maciek, który obok linii mety czekał na znajomego biegnącego półmaraton.
Trasa biegu należała do bardzo malowniczych. Zarówno półmaratończycy, jak i startujący na dystansie 10 km, mogli biegowo zwiedzić urokliwą krakowską starówkę, zobaczyć Sukiennice czy Kościół Mariacki oraz pobiec bulwarami wiślanymi. I chociaż nie brakowało fragmentów trasy pokrytych kostką brukową, nikt na nią narzekał. Kraków swoim urokiem podbił serca wszystkich.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem ze strony organizatorów było umieszczenie startu biegu na 10 km w innym punkcie niż półmaratonu. Dzięki lokalizacji w okolicach Kościoła na Skałce, również uczestniczący w krótszym z biegów mogli zwiedzić historyczne centrum miasta i podążać do mety tą samą trasą, co półmaratończycy. Opcja ta zrodziła jednak pewne problemy, wynikające z konieczności dostarczenia zawodników na linię startu autobusami, o czym pisze do nas jedna z czytelniczek – uczestniczka imprezy.
Półmaraton Marzanny nie dla wszystkich udany
Autobus z godziny 10.35 nie dojechał na start biegu na 10 km. Uniemożliwiło to startu kilkunastu osobom. Niektóre z nich próbowały wystartować i dobiegły na linię startu, niestety po czasie - lista startowa została zamknięta. Wielka szkoda, że tak super zapowiadająca się impreza pokazała się z nie do końca dobrej strony. Pytanie do organizatora - czy nie można było poczekać na te osoby z zamknięciem listy startowej? Kilka osób z niesklasyfikowanych przyjechało z dalszych rejonów Polski i niestety wyjedzie rozczarowanych.
Autobus pojechał ulicą Piastowską w lewo wyjeżdżając z zajezdni Cichy Kącik. Na rozwidleniu dróg kierowca chcąc skręcić w lewo w ulicę Królowej Jadwigi został wstrzymany przez policjanta, który zakazał mu tego manewru. Kierowca skręcił w prawo w ulicę Królowej Jadwigi w stronę Tyńca. W wyniku tego, że był to autobus przegubowy i nie mógł swobodnie zawrócić w dowolnym miejscu, kierowca szukał dogodnego miejsca, które znalazł dopiero na pętli pod krakowskim zoo!!.
Zdezorientowani biegacze w autobusie nie wiedzieli co się dzieje. Na początku myśleliśmy, że może wiezie nas innym objazdem, po chwili okazało się, że kierowca wraca w stronę Błoni, miejsca startu Półmaratonu Marzanny. Wtedy zapytaliśmy kierowcy co tak na prawdę robi. Ten odpowiedział, że wiezie nas ulicą Czarnowiejską na aleje i na start. Była godzina 10.55.
Zdenerwowani poprosiliśmy aby się zatrzymał. Część biegaczy pobiegła na start półmaratonu, ja z grupą dziewczyn pobiegłyśmy przez Błonia. Dwie z nich pobiegło na rynek, aby po prostu dołaczyć się do biegu na 10 km. Ja z dwoma innymi pobiegłyśmy na start 10 km. Dotarłyśmy na metę kilka minut za późno, pracownik firmy pomiarowej poinformował nas o tym, że zamknął już listę startową.
Moglyśmy pobiec, ale już bez klasyfikacji i w samotności. Co to za frajda? Cały fun w tym bieganiu polega na tym, że masz obok siebie ludzi, którzy tak jak Ty walczą o każdy kilometr. Kiedy Ty już nie możesz widzisz innych jak biegną i dostajesz mocy ponownie. Stojąc samotnie na linii startu to już nie to samo. Samemu można pobiegać na treningu.
Ruszyłam więc od linii startu, omijając fragment wiodący do krakowskiego rynku, wbiegłam na trasę przed 5. kilometrem. I tak oto ukończyłam bieg na 5,5 km (doliczając bieg do startu uzbierałoby się prawie 10 km) z czasem 52:36 i z medalem na szyi, który niestety nie smakował tak jak powinien.
Kasia (nazwisko do wiadomości redakcji)