Anna Celińska: ?Przed MŚ w Krynicy muszę popracować nad szybkością?

 

Anna Celińska: ?Przed MŚ w Krynicy muszę popracować nad szybkością?


Opublikowane w pt., 12/07/2013 - 12:30

Rozmowa z Anną Celińską, 15. zawodniczką Mistrzostw Europy w Biegach Górskich stylem alpejskim, ktore w miniony weekend odbyły sięw bugarskim Borowcu..

Z jakimi nadziejami jechała Pani do Bułgarii na ME?

Muszę przyznać, że profil trasy bardzo mi odpowiadał (8,8 km z przewyższeniem +1027 m) i miałam nadzieję na dobrą pozycję. Nie robiłam żadnych analiz pod kątem miejsca, które mogłabym ewentualnie zająć, ponieważ był to mój pierwszy start w ME i nie miałam punktu odniesienia. Wcześniej startowałam tylko w MŚ. Ponadto, wychodzę z założenia, że należy przede wszystkim skoncentrować się na swoim biegu, przeanalizować profil trasy, przemyśleć strategię biegu i pobiec, jak najlepiej się potrafi.

W takim razie jak ocenia Pani swój wynik?  

Swój start oceniam jako udany. Mimo kłopotów zdrowotnych na półtora tygodnia przed mistrzostwami, udało mi się zachować dobrą formę, podczas biegu rozsądnie rozłożyć siły i pięknie powalczyć na finiszu z Dominiką (Wiśniewską-Ulfik ? red.), choć oczywiście nie obyło się bez kryzysów. Trasa usytuowana była dość wysoko - start na 1333 m n.p.m., a meta na 2.360 m n.p.m., co również utrudniało bieg. Wiedzieliśmy, że trasa nie należy do łatwych, co można było od razu wywnioskować po profilu i też tak było w rzeczywistości. Szarpane tempo, ostre podbiegi przerwane odcinkami płaskimi, a na koniec długi rasowy podbieg do mety potrafiły wykończyć każdego zawodnika. Droga, którą się biegło, była bardzo wygodna - szeroka i szutrowa, a zarazem panoramiczna.

Jak ocenia pani trasę, organizację imprezy?

Jeśli chodzi o organizację imprezy, to nie można mieć do niej praktycznie żadnych zastrzeżeń. Organizator stanął na wysokości zadania i naprawdę bardzo dbał o zawodników. Przyznam szczerze, że byłam pod wrażeniem tego, że zorganizował nawet transport mojej walizki z lotniska, która doleciała na miejsce dzień później. Nie należy to przecież do obowiązków organizatora. Wydaje mi się, że jedynym minusem było sporadyczne występowanie oznaczeń kilometrów na trasie. Przyleciałam na zawody w nocy przed zawodami i nie udało mi się zrobić inspekcji trasy. W biegach górskich nieznajomość trasy z pewnością utrudnia odpowiednie rozłożenie sił i wtedy informacja z kilometrami jest bardzo pomocna. Poza tym wszystko było sprawnie przeprowadzone.

Dobiegła pani na metę tuż za plecami Dominiki Wiśniewskiej-Ulfik. Takie były założenia na bieg czy tak po prostu wyszło na trasie?

To oczywiście nie była zaplanowana akcja. Od około 3. km biegłyśmy razem, wzajemnie się pozytywnie ?nakręcając?, co wydaje mi się bardzo korzystnie wpłynęło na nasze ostateczne rezultaty. Było kilka przetasowań, każda z nas miała gorsze chwile, ale ostatecznie przed metą bardzo mocno przyspieszyłyśmy, nie dając się wyprzedzić naciskającym nas rywalkom. Na metę wbiegłyśmy praktycznie razem i miałyśmy duży problem z ustaleniem, kto tak naprawdę wygrał ten pojedynek (śmiech). Pomiar chipa wykazał jednak minimalną przewagę Dominiki.


Anna Celińska i Dominika Wiśniewska-Ulfik wbiegły na metę niemal równocześnie

Czy była szansa na lepszy rezultat? Jeśli tak, to co poszło nie tak, jeśli nie, to dlaczego?

Bardzo trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Można jedynie snuć przypuszczenia i hipotezy, ale rzeczywistość czasami jest całkiem inna. Na pewno negatywnie na moje przygotowania wpłynęły problemy zdrowotne przed zawodami, jak również późny przyjazd na miejsce zawodów, co uniemożliwiło mi zapoznanie się z trasą. Z drugiej jednak strony, mimo pewnych przeciwności losu, czułam się dobrze na starcie oraz podczas biegu.

Jak ocenia Pani konkurencję, rywali?

Do zwyciężczyni, Andrei Mayr straciłam aż 5 min i 18 s, do brązowej medalistki 4 min. Te różnice mówią same za siebie. To jest po prostu deklasacja i zdaję sobie sprawę, że między mną a czołówką jest po prostu przepaść. Dziewczyny ze ścisłej czołówki mają najczęściej przeszłość zawodniczą, biegają 10 km w czasie 33-34 min i z pewnością, aby myśleć o medalach, trzeba byłoby osiągnąć takie czasy na zawodach płaskich. Jednocześnie, oprócz szybkości, trzeba trenować siłę. Na przykład Emma Clayton,  która jest bardzo szybka na ulicy (w tym roku osiągnęła wynik 33:49), w Bułgarii zajęła 6. miejsce.

Z drugiej jednak strony zajęcie 15. lokaty w stawce 64 zawodniczek bardzo mnie cieszy. Moja historia z biegami górskimi zaczęła się praktycznie 4 lata temu od Biegu Rzeźnika, więc mam nadzieję, że uda mi się jeszcze poprawić. Na pewno chęci i motywacji mi nie brakuje.

Jeżeli chodzi o klasyfikację drużynową, to jak zwykle niesamowicie mocne były Włoszki.


Anna Celińska i Dominika Wiśniewska-Ulfik podczas biegu ME w Bułgarii

 

Jak w kontekście ME ocenia pani poziom biegów górskich w Polsce? Czy uzyskane miejsca, także wśród seniorów i juniorów, mogą być wyznacznikiem dyscypliny na tle europejskiej konkurencji?

Z roku na rok poziom biegów górskich wyraźnie się w Polsce podnosi. Wynika to z większego zainteresowania w ogóle bieganiem czy prowadzeniem zdrowego stylu życia. Jeszcze w 2010 roku biegi górskie były kameralnymi imprezami, teraz bardzo często organizatorzy muszą ustanawiać limity dotyczące liczby startujących.

Odnośnie reprezentacji - biegi górskie w Polsce są bardzo słabo dofinansowane, co bezpośrednio przekłada się na rezultaty. Większość zawodników to amatorzy - pasjonaci, którzy muszą pracować zawodowo. Ciężko jest pogodzić to z treningami na takim poziomie, aby dorównać najlepszym ?góralom? z Europy. Właśnie w głównej mierze aspekty finansowe spowodowały, że nie mogliśmy wystawić w Bułgarii pełnej reprezentacji, a seniorki nie mogły powalczyć o medal drużynowy. Wielka szkoda.

Jakie doświadczenia i obserwacje wywozi Pani z Bułgarii w kontekście MŚ w Krynicy, do których się Pani przygotowuje?

Mistrzostwa w Bułgarii były dobrze zorganizowane, bardzo dbano o zawodników. Mam nadzieję, że podobnie będzie w Krynicy i MŚ nie będą tylko dodatkiem do innych imprez Festiwalu Biegowego, tylko jego najważniejszym wydarzeniem. Liczę na to, że na trasie na Jaworzynie pojawi się wielu kibiców, którzy będą nas dopingować. Tego trochę zabrakło w Bułgarii - kibicowali nam praktycznie tylko trenerzy, działacze i inni zawodnicy, którzy zdążyli ukończyć swoje biegi.

Jak przebiegają same przygotowania do Krynicy? Jakie będą Pani kolejne starty w nadchodzących tygodniach?

Aktualnie skupiam się na przygotowaniach do MŚ w biegach górskich długodystansowych, które odbędą się na początku sierpnia w ramach Maratonu Karkonoskiego. Po nich na pewno zrobię tygodniową przerwę na odpoczynek i regenerację, a kolejne 4 tygodnie przeznaczę wyłącznie na przygotowanie się do MŚ w Krynicy. Mają one formę anglosaską, więc treningi są trochę inne, niż te podbiegi alpejskie. W Krynicy będzie trochę wyższy poziom, bo przyjdzie nam się zmierzyć choćby z bardzo silnymi Amerykankami. Na pewno będę musiała popracować nad prędkością, bo ona ma jednak dość duże znaczenie w biegach anglosaskich. W lipcu planuję start w Biegu na szczyt Pilska, ME w Skyrunning we Włoszech oraz MP w Międzygórzu.

Jaki stawia Pani sobie cel na MŚ w Krynicy? Jaki wynik jest realnie do osiągnięcia, indywidualnie i drużynowo w Krynicy?

Wydaje mi się, że zarówno indywidualnie, jak i drużynowo będzie znacznie trudniej niż podczas ME. Cieszę się jednak, że będziemy mieli pełny skład seniorek. Postaramy się mocno zmotywować i dać z siebie wszystko. W końcu nieczęsto MŚ odbywają się w Polsce. Celem będzie zapewne jak najlepsza pozycja.  Dwa lata temu na MŚ w stylu anglosaskim zajęłyśmy drużynowo 7. miejsce. Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej.

Trzymamy zatem kciuki i życzymy sukcesów na biegowych trasach! Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Grzegorz Rogowski

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce