Darek Strychalski: „Bieganie jest sensem mojego życia”
Opublikowane w śr., 28/05/2014 - 22:29
Co tym razem zrobisz inaczej? Jak się przygotowujesz? Ile dni wcześniej pojawisz się na miejscu?
Tym razem chciałbym pojechać tam już dwa tygodnie przed startem i potrenować w tamtejszych górach, żeby się przystosować do wysokiej temperatury i wysokości. W domu trenuję dostosowując ubranie. W taki dzień, jak dzisiaj (15 stopni i deszcz - red.) ubieram się dosyć ciepło. Gdy jest 20-25 stopni Celsjusza to też wybieram coś z długim rękawem. Staram się też robić duży kilometraż podczas treningów. Dziennie przebiegam minimum 40 km. Robię dwa, czasami trzy treningi dziennie. Niedawno zrobiłem sobie wyprawę biegową na trasie Łapy-Augustów-Łapy i w trzy dni pokonałem 230 km, z czego 115 km jednym ciągiem. Utrudnieniem był wózek, który ciągnąłem za sobą, żeby mieć prowiant pod ręką. To taki zwykły wózek rowerowy przerobiony przez kolegę, żeby można było go podpiąć do pasa.
Dwa, trzy treningi dziennie? To zdradź nam, ile kalorii zjadasz?
Najczęściej jadam makaron i kanapki z dżemem, ale kalorii nie liczę. Jem intuicyjnie, chociaż wiem, że przed Badwater trzeba to będzie dokładnie zaplanować i uporządkować.
Czy jak już wrócisz z Badwater, będziesz mógł powiedzieć, że spełniłeś swoje marzenie biegowe, czy może masz jeszcze inne wymarzone biegi?
Chciałbym tam wrócić i chciałbym pokonać ten dystans. Za pierwszym razem mój wyjazd i start w Badwater były możliwe dzięki wparciu fundacji „Pramerica”. Jestem im wdzięczny za to, że mogłem pozwolić sobie na start w jednym z trudniejszych biegów na świecie. Na razie nie myślę o następnych planach, ale wiadomo, że jak się spełni jedno, to się pewnie urodzi następne. Pojawią się nowe wyzwania. Inne biegi też mają albo długi dystans, albo warunki klimatyczne są problemem, niektóre są wieloetapowe.
Jakie były twoje początki biegania? Co spowodowało, że zacząłeś biegać?
Chciałem zrzucić kilka kilogramów. Początek był bardzo ciężki. Biegałem po pół kilometra, później marsz i następne pół kilometra biegiem. Jednak już po trzech miesiącach codziennego treningu byłem w stanie pokonywać 20km. Pierwsze starty były krótkie, na 5-10km. Zapisałem się też do Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych Start Białystok, ale po dwóch latach zrezygnowałem. W klubie startowaliśmy maksymalnie do 5km i na dodatek biegaliśmy po tartanie. Okazało się, że na tartanie łapię kontuzje i z tego powodu wybrałem biegi uliczne. Od 2004r. zacząłem systematycznie biegać maratony. Trzy lata później startowałem już w biegach na dystansie ultra.
Domyślam się, że te nadmiarowe kilogramy zgubiłeś już po 3 miesiącach, a przy bieganiu jednak zostałeś?
Tak. Bieganie stało się moją pasją. Nie miałem wówczas pracy i dzięki bieganiu nie znalazłem się w złym towarzystwie. Gdyby nie bieganie mógłbym łatwo trafić na grupę, w której pewnie zacząłbym pić. To by mnie wciągnęło. Biegając wiedziałem, że muszę się odpowiednio odżywiać. Alkohol też nie jest wskazany. Czasami wypiję jedynie piwo. W tej chwili bieganie jest sensem mojego życia.
Powodzenia!
Rozmawiała Ilona Berezowska