Marek Dziedziak: „Bieganie to wolność, ucieczka od tego, co nas ogranicza”
Opublikowane w pon., 03/02/2014 - 15:38
Aktywny biegacz długodystansowy, ambasador Festiwalu Biegowego, a zarazem dyrektor ZS w Szymbarku oraz organizator takich imprez biegowych jak majowa Sztafeta 6-godzinna dla Jana Pawła II, czerwcowy Bieg Rodzinny oraz największej z nich - Bieg o Puchar Szymbarskiego Kasztelu. Prywatnie miłośnik historii i gór. Z Markiem Dziedziakiem z Gorlic, jedną z najciekawszych osobowości biegowej Małopolski spotkał z Grzegorz Danicz.
Skąd wzięły się u pana biegi?
Sport towarzyszył mi od dzieciństwa. W szkole podstawowej to była piłka nożna, tenis stołowy, miałem nawet epizod zapaśniczy. Sami często organizowaliśmy sobie imprezy sportowe: mecze piłkarskie, wyścigi rowerowe i czwórbój lekkoatletyczny. Skok wzwyż, skok w dal, sprint i bieg krosowy po pobliskiej Górze Parkowej, kartonowe medale – to były nasze pomysły. Z tej grupy lekkoatletycznych zapaleńców przy aktywnym sporcie zostało wielu, m.in. mój brat Jurek oraz znany gorlicki animator biegania Krzysiek Zagórski.
Jako dorosły człowiek amatorsko grałem w piłkę nożną i siatkówkę, ale dopiero gdy stuknęła mi 40-tka „odkryłem bieganie”. Dawało ono całkowitą swobodę, niezależność od zespołowego sportu, a jednocześnie możliwość uczestniczenia w tej wspaniałej wspólnocie ludzi podobnie „zakręconych”.
Ostatnio widać u pana zamiłowanie do imprez na wyjątkowo długich dystansach…
Dla mnie biegi ultra to piękne połączenie turystyki górskiej z bieganiem. Po górach chodziłem od zawsze, dlatego tego typu biegi wydały mi się wyjątkowo atrakcyjne. Bieg Rzeźnika to mój debiut ultramaratoński. Bieg – legenda, która bierze się z uroku dzikich Bieszczadów, wymagającej trasy, faktu startu w parach, klimatu tworzonego przez organizatorów. Niemniej piękny wydaje się krynicki Bieg 7 Dolin. Do dziś wspominam blask jutrzenki na szczycie Jaworzyny, poranny widok Tatr, pot wylany na stokach Prehyby i Radziejowej.
Jesienią ubiegłego roku wystartowałem z kolegą Jankiem Adamczykiem w Górskich Ekstremalnych Zawodach na Orientację GENZO. Dla mnie był to także powrót do przeszłości, bo w podobnych zawodach starowałem w szkole średniej. To była ogromna frajda dla „szalonych” miłośników biegania po górach: poszukiwanie z mapą punktów kontrolnych usytuowanych w głębokich jarach i na szczytach wzniesień, ciągłe zmiany profilu trasy – podbiegi i zbiegi po bezdrożach. To jest właśnie magnetyczne w górskich biegach długodystansowych: bliskość pięknej przyrody, zmienność trasy, nastawienie bardziej na wspólną przygodę, pokonywanie samego siebie, niż rywalizację z innymi.
Bieg o Puchar Kasztelu, który pan organizuje, rozwija się dynamicznie z roku na rok. Chodzą plotki, że w przyszłym roku zostanie zmodyfikowana trasa, na typowo „górską”…
Bieg o Puchar Szymbarskiego Kasztelu, który współorganizuję wraz z nauczycielami Zespołu Szkół w Szymbarku, rzeczywiście ciągle się rozwija. Staramy się robić tę imprezę coraz lepiej i cieszymy się, że liczba startujących w Szymbarku także stale rośnie. W najbliższym czasie tradycyjna 8-kilometrowa trasa biegu głównego pozostanie niezmieniona. Ma ona swój urok i sporo „górskiego” charakteru. Podczas biegania po niej zawodnicy maja możliwość podziwiania pięknej bryły szymbarskiego kasztelu z różnych perspektyw, a w końcu on jest głównym „bohaterem” imprezy.
Wydłużymy natomiast trasę dla miłośników nordic walking, których udział w tej wrześniowej imprezie jest już zauważalny. Być może w Szymbarku jest miejsce na typowy bieg górski w innym terminie. Wielu biegaczy z gorlickiego środowiska zna uroki tras na Maślanej, Bartniej czy Miejskiej Górze. Ale to już zupełnie inna historia.
Jak udaje się panu łączyć funkcję Dyrektora Szkoły, nauczyciela, biegacza, organizatora imprez biegowych oraz Ambasadora Festiwalu?
Zwykle lubię robić to, czego się podejmuję, dlatego z trudem, ale udaje mi się łączyć kilka zajęć i pasji, także z życiem rodzinnym. Niejako moim zawodowym obowiązkiem jest zarażać młodzież poszukiwaniem właściwych życiowych pasji. Staram się aby rozwijali się w sposób zrównoważony, potrafili łączyć dobrą naukę, edukacyjne zainteresowania z aktywnością sportową. Jako Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój mam możliwość zachęcać do biegania także starszych.
Z doświadczenia wiem, że dobry przykład innych zachęca. Ja połknąłem biegowego bakcyla dzięki kilku gorlickim biegaczom. Marka Festiwalu jest już znana, a koszulki Ambasadorów widoczne na wielu zawodach zachęcają, aby spróbować swoich sił we wspaniałych krynickich biegach.
W szkole zapewne ma pan wiele kontaktu z najmłodszym pokoleniem. Jak widzi pan zainteresowanie aktywnością ruchową, zabaw na świeżym powietrzu wśród młodzieży?
Wiem, że problem niechęci do wysiłku sportowego wśród dzieci i młodzieży narasta. Aktywność ruchowa w tych grupach wiekowych ma mocną konkurencję w postaci komputera i Internetu. Łatwiej zostać zwycięzcą w grze komputerowej niż zmagać się w rywalizacji sportowej. W środowisku, w którym pracuję, ta sytuacja jest inna. Dzięki pracy nauczycieli, właściwej postawie rodziców oraz wsparciu władz gminy w szymbarskiej szkole nie mamy problemu zwolnień z wychowania fizycznego. W br. szkolnym tylko jedna osoba na około 300 uczniów jest zwolniona z tych zajęć ze względów zdrowotnych!