Marek Tokarczyk o trasie Biegu 7 Dolin: „Trzeba pobiec głową nie nogami”

 

Marek Tokarczyk o trasie Biegu 7 Dolin: „Trzeba pobiec głową nie nogami”


Opublikowane w śr., 27/08/2014 - 14:03

Marek jest jednym z organizatorów PZU Festiwalu Biegowego, zaangażowanym bezpośrednio w przygotowanie Biegu 7 Dolin i konkurencji towarzyszących. Trasę w Beskidzie Sądeckim zna jak własną kieszeń. W rozmowie z nami wskazuje, czego można się spodziewać podczas rywalizacji.

Zanim o trasie - proszę powiedzieć kilka słów o sobie. Zawodnicy na pewno chcą wiedzieć kto dla nich pracuje. Od dawna pan biega?

Od 15 lat, więc może nie jest to specjalnie długo, ale jakąś historię biegową już mam. W latach 70. i na początku lat 80. uprawiałem wyczynowo narciarstwo biegowe. Zdobyłem nawet kilka medali na arenie krajowej. Do dzisiaj narciarstwo biegowe zostało moją pasją życiową.

Jak się zaczęło pana bieganie?

Gdy skończyłem karierę zawodniczą, przez jakiś czas uprawiałem narciarstwo biegowe rekreacyjnie, ale maratony zacząłem biegać dopiero w 2000 r. Zaczęło się od zawodów w Rytrze. Przegrałem tam z kolegą i to na mnie podziałało motywacyjnie (śmiech). No nie – pomyślałem wtedy, skoro przegrywam biegnąc rekreacyjnie, to znaczy, że już ze mną całkiem źle. Zacząłem więc biegać. Spotykaliśmy się z kolegami na to bieganie i w końcu zaproponowałem, żebyśmy wzięli udział w maratonie. Zadebiutowałem we Wrocławiu.

Udało się ukończyć ten bieg bez problemów?

Zupełnie nie miałem doświadczenia w długich biegach. Tutaj na Sądecczyźnie, mentorem takich biegów jest Stasiu Mróz. To ikona Maratonu Sądeckiego. Człowiek, który przebiegł w swoim życiu ponad 100 maratonów. Zapytałem go, co mam zrobić, jak przebiec maraton bez doświadczenia i jednocześnie złamać 3 godziny.

Co doradził?

„Biegnij głową nie nogami”. Traktuj maraton, jak trening. Zrobiłem tak i udało mi się w moim maratońskim debiucie osiągnąć czas 2:57. Wróciłem do Rytra w takiej euforii, że w ciągu roku zaraziłem bieganiem maratonów ponad 10 osób. Ta grupa stale rosła. W tej chwili stowarzyszenie, które kiedyś założyłem, ma już 80 członków. Zacząłem organizować wspólne wyjazdy biegowe i w pewnym momencie bieganie stało się moim sposobem na życie. Bieganie to dla mnie okazja, żeby poznawać wspaniałych ludzi, nowe miejsca, zwiedzać Polskę i świat. Piękne jest to, że bieganie tak się rozwija i tyle osób bierze udział w imprezach. Także w PZU Festiwalu Biegowym.

Na co zatem powinni się nastawić uczestnicy Biegu 7 Dolin, także na krótszych dystansach. Jaka trasa ich czeka?

Przede wszystkim sądecka trasa, niezależnie od dystansu, jest przepiękna i urokliwa. Znam jej każdy centymetr, przebiegłem tu tysiące kilometrów i wiem, że przebiec 36 km przez najwyższy szczyt pasma Jaworzyny Krynickiej, przez Runek, Makowice to naprawdę bardzo fajne przeżycia. To trasa, od której powinni zaczynać ci, którzy myślą później o biegach ultra. Jest tu i podbieg i przewyższenia. Wszystkiego po trochu.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce