Łemkowskie korzenie

Łemkowskie korzenie


 

Sięgając łemkowskich korzeni...

Kiedy sięgniemy czasów owianych tajemnicą mgły rozlanej w dolinie Kryniczanki, aż po brzegi Palenicy i Jaworzyny, odnajdziemy pożółkły zapis z roku 1547 stwierdzający, iż niejaki Dańko z Tylicza otrzymuje dwa łany gruntu na założenie sołectwa Krzenycze.

Znajdujemy też słowa o uposażeniu cerkwi, która istniała tutaj od czasów przedunijnych. Tak oto pierwszym włodarzem Krynicy-Zdroju zostaje sołtys, Daniel z Tylicza.

Mijają długie wieki. Co przynosi rok 1793? To zakup krynickiego zdroju, nazwanego później ?Zdrojem Głównym". Wraz z przyległymi gruntami został zakupiony od czternastu łemkowskich włościan. Gruntu było powyżej półtora hektara, nabywcą zaś Franciszek Stix V. Saunbergen. Zakupu dokonał jako osoba fizyczna, aby nie budzić zainteresowania nabywanym dobrem, jak również zbyt niską jego ceną. Kwota ta stanowiła wynagrodzenie za grunt, a źródło oddane zostało praktycznie za darmo. Zawartą w imieniu dyrekcji skarbowej w Starym Sączu transakcję kilka dni później zatwierdził komisarz Lulla. Warto podkreślić historyczne znaczenie tamtego dokumentu i wspomnieć nazwiska włościan zbywających najbardziej cenny kawałek Krynicy. Brzmią swojsko. Cyt.: ?Zapis, mocą którego my niżej na podpisie wyrażeni poddani wsi Krynicy F. R. Państwa Muszyńskiego z zezwolenia wysoko gruntownej Zwierzchności i stwierdzeniem Prześwietnego C.K. Urzędu Cyrkularnego Wiel. Imci Panu Komisarzowi Cyrkularnemu V. Stix niektóre części gruntu przy tutejszej wodzie kwaśnej, a właśnie od roli Sydorową zwanej, na niej też woda kwaśna się znajduje, w płaszczyźnie na 1236 sążni kw. za 53 zł. polskie od roli Smerekowej poniżej tejże wody kwaśnej w płaszczyźnie na 1236 sążni kw. za 51 zł. polskich, od roli Pańkowej powyżej tejże studni w płaszczyźnie 1236 sążni kw. za 50 zł. polskich, zaś od roli Sowowej powyżej dopiero namienionego kawałka gruntu w płaszczyźnie na 1224 sążni za 50 zł. polskich. Razem 4920 sążni kw. za 204 zł. polskie. Mówię cztery tysiące dziewięćset dwadzieścia sążni kwadratowych gruntu z naszych rąk tak nazwanych Pomiarków za dwieście cztery złote polskie, wiecznymi czasy wypuszczamy i oraz rzeczoną kwotę kupna 204 zł. pol. jakośmy z rąk tegoż W. Imci P. Komisarza V. Stix gotowo rzetelnie odebrali, niniejszym kwitujemy. Działo się w Krynicy dnia 24 kwietnia 1793 roku. (tu podpisy 14 włościan krynickich). Jako przytomny tego aktu kupna będący, podpisem mojej własnej ręki stwierdzam: Antoni Tylowicz z miasta Muszyny obywatel. W przytomności Urzędu Miejscowego Wójtowskiego: Piotr Petryszak, wójt. Paweł Petryszak, wójt teraźniejszy".

Następuje rok 1865. Łemkowie wznoszą nową, ogromną jak na owe czasy cerkiew, pw. Apostołów Piotra i Pawła. Kamień węgielny pod jej budowę kładzie pierwszy pochodzący z Krynicy-Zdroju biskup, ordynariusz Przemyski, późniejszy Metropolita Lwowski, dr Josyf Sembratowycz.

Mijają kolejne lata. W rzeczonej cerkwi Piotra i Pawła zostaje ochrzczony imieniem Epifan mały chłopiec. Jest ciepły wiosenny dzień roku 1895. Jego matka Jewdokia Drowniak głuchoniema, samotna kobieta codziennie nosi go na plecach do zdroju, bo tam może zarobić kilka złotych na chleb. Chłopiec nie mówi, a jedynie bełkoce. Jest wyśmiewany. Często przed swoimi prześladowcami ucieka do świątyni, która od dzieciństwa staje się jego drugim domem. Mały Epifaniusz po latach staje się Nikiforem, malarzem światowego formatu.

Lato 1968 roku zanosi się mgłą i deszczem. Na nowojorskiej wystawie zostaje postrzelony przez swoją wielbicielkę, Andy Warhol. On też jest malarzem światowego formatu, twórcą pop-artu, artystą który wykonywał portrety największych gwiazd show biznesu i polityki. To ten, który tworzył podwaliny sztuki użytkowej, by później wprowadzać ją na salony. Andrej urodził się w mieście Pittsburgh (USA), ale jego rodzice byli łemkowskimi emigrantami z nieodległej od Krynicy wsi Mikova na północy Słowacji. Jesień 1968 roku zanosi się mgłą i deszczem. W Foluszu, nieopodal uzdrowiska Wapienne, umiera Nikifor.

Nikifor i Warhol będąc Łemkami wychowali się w cerkwi. Ich świat wyobraźni wypływał ze znajomości tworzenia ikony, rozpisu opartego na tajemnej sile, pozwalającej przejść w inny wymiar - magiczną przestrzeń. Zespolenie śpiewu cerkiewnego z przestrzenią okoloną kolorem ikon, wypełniającym wnętrze świątyni, pozwalało obu artystom głęboko wnikać w sacrum wschodu. Korzystając z wielkiej skarbnicy sztuki jaką jest malarstwo ikonowe, dowiedli, iż geniusz artystyczny jest ponadczasowy wówczas, kiedy tworzona sztuka sięga korzeni.

Władysław Graban

Cerkiew w Miliku   (fot.A.Klimkowski)

 

kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce